Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Władze Australii padły ofiarą cyberataków - licząca kilka tysięcy osób grupa przeciwników projektu kontrolującego zawartość internetu wzięła na celownik serwisy internetowe ministerstw.

Wielka Rafa Koralowa to projekt australijskiego rządu, który ma uniemożliwić Australijczykom dostęp do stron uznanych za niebezpieczne bądź nielegalne. Jego testy trwają już od przeszło pół roku i jak na razie okazały się całkowicie skuteczne. Przeciwnicy systemu mają jednak poważne wątpliwości co do tego, jak będzie on wykorzystywany. Stephen Conroy, minister ds. komunikacji, stale musi uspokajać, że nie będzie on wykorzystywany do walki politycznej - blokowane strony wybierane będą przez specjalnie powołaną niezależną agendę, której konsumenci zgłaszać będą mogli swoje propozycje.

>> Czytaj więcej: Australia: Wielka Rafa Koralowa całkowicie sprawna

Odpowiednia ustawa ma trafić do parlamentu w Canberze dopiero w sierpniu tego roku, około roku zajmą wszelkie prace legislacyjne. Nie wcześniej niż za półtora roku Wielka Rafa Koralowa obejmie wszystkich Australijczyków. Projekt nie wszystkim się podoba, niektórzy próbują więc zmusić władze do jego porzucenia. BBC News informuje, że serwisy internetowe australijskich ministerstw stały się celem ataków typu DDoS. Według źródeł serwisu mają one dalej trwać. Ofiarą padła m.in. strona ministra Conroya, udało się ją już jednak przywrócić.

Sonda
Władze powinny kontrolować zawartość internetu
  • Tak, w całości
  • Tak, ale tylko częściowo
  • Nie
wyniki  komentarze

Mówiący w imieniu cybernapastników Coldblood jest zdania, że blokada poszczególnych stron internetowych nic nie da, nie rozwiąże także problemu - pojawią się one w innych miejscach, które Wielka Rafa Koralowa zaakceptuje. Rząd powinien skupić się na ściganiu osób odpowiedzialnych za tworzenie tego typu serwisów.

>> Czytaj także: Australijska Partia Seksu protestuje przeciwko cenzurze 

Systems Administrators Guild of Australia oraz Electronic Frontiers Australia potępiły ataki, stwierdzając, że nie tędy droga do wywarcia wpływu na rząd. W ten bowiem sposób utwierdza się Canberrę w przekonaniu, że podjęte kroki są słuszne.

Władze Australii nie mają wątpliwości, że realizacja projektu jest konieczna. Internet to już nie tylko miejsce spotkań towarzyskich czy wymiany informacji, ale także arena, na której dochodzi do poważnych przestępstw. Nie można obojętnie przechodzić obok serwisów oferujących pornografię dziecięcą lub nieodpowiednio zabezpieczoną przed dostępem przez nieletnich. Realizacja planów Canberry będzie bacznie obserwowana zapewne przez cały zachodni świat szukający sposobów na ograniczenie skali negatywnych zjawisk w sieci.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *