Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Możliwość anonimowego zgłaszania przestępstw czy nieprawidłowości w znacznym stopniu ułatwia pracę organom ścigania. Co jednak, gdy doniesienie okaże się nieprawdziwe, a jego skutkiem jest zniesławienie?

Prawo do zachowania prywatności jest w Stanach Zjednoczonych uznawane za świętość. Dziennikarze, blogerzy czy osoby zgłaszające przestępstwa mają prawo pozostania anonimowymi. Powstaje jednak pytanie, w którym momencie tej prywatności należy powiedzieć stop. Zdarzają się bowiem sytuacje, w których, mimo dobrych intencji, może dojść do popełnienia przestępstwa.

Software&Information Industry Association (SIIA) umożliwia każdemu wskazanie instytucji, która może używać nielegalnych kopii oprogramowania. Jedną z nich jest firma Solers Inc., realizująca zlecenia na rzecz amerykańskiego Departamentu Obrony. SIIA wysłało do tej firmy list, w którym zażądano zaprzestania nielegalnych działań pod groźbą przeprowadzenia audytu oprogramowania.

Firma stanowczo zaprzeczyła, by jej działania nosiły znamiona przestępstwa. Zażądała od Stowarzyszenia podania danych osoby, która dokonała zgłoszenia. Solers uważa bowiem, że w jego wyniku doszło do zniesławienia firmy, co wywarło negatywny wpływ na prowadzenie interesów. Firma złożyła w sądzie odpowiedni wniosek. Ten jednak, w wyniku argumentacji SIIA, odrzucił to żądanie.

Ponieważ firma złożyła apelację, sędzia przedstawił przesłanki, które musiałyby być spełnione, by dane osoby, która doniosła na Solers, zostały ujawnione. Powód musi udowodnić najpierw, że jego żądania są racjonalne, a dane osoby są niezbędne do kontynuacji procesu. Pozwany (ale nie SIIA) musi mieć także zapewnioną możliwość obrony przed sądem swojej tożsamości - informuje ArsTechnica.

Sąd dał firmie możliwość przedstawienia odpowiednich dowodów na poparcie swoich żądań. Sprawa ma charakter precedensowy, dlatego też nie było jasne, jakie argumenty trzeba w sądzie okazać, by wniosek mógł zostać uznany za zasadny.

W Polsce miał miejsce podobny przypadek. W maju br. Dziennik.pl ujawnił na tyle dużo szczegółów dotyczących blogerki o nicku Kataryna, że możliwa stała się jej identyfikacja. Sprawa ma charakter polityczny, gdyż kobieta ostro komentuje polską scenę polityczną. Pytani przez Dziennik Internautów prawnicy są zdania, że mogło w tym wypadku dojść do naruszenia prawa do prywatności i pozostania anonimowym.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: ArsTechnica, DI