Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

URL to nie utwór, a linkowanie nie musi być pomocą w naruszeniu - orzeczenia sądów

06-04-2016, 11:38

Ciągle zdarza się, że twórcy próbują dochodzić odszkodowań od kogoś, kto tylko linkował w sieci do bezprawnie udostępnionego utworu. Polskie sądy już potwierdzały, że linkowanie nie jest naruszeniem i trudno je uznać także za pomoc w naruszeniu.

Czy linkowanie do utworu rozpowszechnionego bezprawnie może być uznane za naruszenie? A może zamieszczenie odtwarzacza na stronie będzie naruszeniem? Wspominaliśmy już o orzeczeniach Trybunału Sprawiedliwości UE, które zdawały się rozstrzygać ten problem. 

URL to nie utwór

Są też ciekawe orzeczenia polskich sądów w podobnych kwestiach. Jest to o tyle istotne, że niektórzy polscy twórcy ciągle potrafią grozić pozwem osobom, które tylko zalinkowały do ich dzieł. 

Jedno z orzeczeń w sprawach związanych z linkowaniem wydał Sąd Rejonowy we Włocławku już 30 października 2012 roku. Piszemy o tym orzeczeniu bo niedawno jego uzasadnienie pojawiło się w bazie orzeczeń sądów i teraz każdy może się z nim zapoznać. 

Sprawa dotyczyła zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez osoby, które stworzyły serwisy zalukaj.tv i zalukaj.pl. Przestępstwo miało polegać na naruszeniu praw autorskich. Problem w tym, że wspomniane strony nie publikowały filmów. Zawierały one jedynie odesłania do materiałów dostępnych na serwerach w Holandii. 

Prokuratura Rejonowa we Włocławku postanowiła umorzyć dochodzenie w sprawie naruszenia praw autorskich. Pokrzywdzeni oczywiście złożyli do sądu zażalenie na postanowienie prokuratury. Sąd we Włocławku postanowił zażalenia nie uwzględnić i postanowienie prokuratury zostało utrzymane w mocy. Jak sąd to uzasadnił? 

Sąd uznał, że nieuprawnione rozpowszechnianie utworu ma miejsce wówczas, gdy "w chwili rozpoczęcia publicznego udostępniania przez sprawcę". Skoro zatem filmy znalazły się bezprawnie na serwerach w Holandii, to zostały rozpowszechnione zanim jeszcze podejrzani zaczęli odsyłać do tych filmów. Podejrzani nie udostępnili utworów, ale jedynie ich URL. 

URL nie jest utworem w sensie ustawy o prawach autorskich. Należy tak stwierdzić z uwagi na fakt, że adresy internetowe to zwykle nazwy rodzajowe lub opisowe, zdeterminowane potrzebami funkcjonalnymi, a zatem nie spełniające kryterium oryginalności z art. 1 cytowanej ustawy (prawa autorskiego - red.) - czytamy w uzasadnieniu Sądu. 

Co ciekawe, Sąd we Włocławku przywołał wyrok Sądu z Kalifornii, który stwierdził, że URL „to tylko adres otwarty dla publiczności, tak, jak adres budynku". Sąd wskazał też na orzecznictwo europejskie, a konkretnie na wyrok z Brukseli dotyczący Google.

- Uznanie URL, czyli linku za utwór spowodowałoby sytuację, w której każde zastosowane odesłania internetowego wkraczałoby w zakres wyłączności praw autorskich - zauważył sąd. 

Pomocnictwo?

Sąd we Włocławku powiedział jeszcze inną istotną rzecz. Stwierdził, że zamieszczenie linka nie stanowi pomocnictwa w rozpowszechnianiu utworu. Osoba pomagająca w przestępstwie musi mieć bowiem świadomość, że uczestniczy w czynie zabronionym. 

- Niekaralnym jest pomocnictwo nieumyślne. Na podstawie dowodów w tej sprawie nie sposób jednoznacznie stwierdzić, że osoby podejrzewane miały świadomość tego, że utwory znajdujące się na serwerach są zwielokrotnione bezprawnie - czytamy w uzasadnieniu. 

Linkowanie to nie naruszenie

Jeśli już jesteśmy przy orzeczeniach dotyczących linkowania to warto zwrócić uwagę na wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 7 maja 2014 roku (sygn. akt I ACa 1663/13). W tym przypadku sprawa dotyczyła naruszenia praw do piosenki za co powód chciał 10 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz 30 tys. złotych odszkodowania. Piosenka została udostępniona na portalu społecznościowym w czymś, co miało być rzekomo "spotem wyborczym". Powód miał żal nie tylko o naruszenie, ale też o wykorzystanie jego dzieła w kampanii wyborczej. 

Strona pozwana wyjaśniła, że na Facebooku nie opublikowała wpisu, ale jedynie link. Sąd Okręgowy w Warszawie mimo wszystko nakazał przeprosić i zapłacić (17,5 tys. zł). Dopiero Sąd Apelacyjny uznał, że nie można przyjąć, że doszło do naruszenia autorskich praw majątkowych powoda, bowiem pozwany korzystał z utworu audiowizualnego nieznanego autora, który umieszczony wcześniej w internecie. Uzasadniając swój wyrok SA w Warszawie powołał się na wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE. 

Źródło

Poniżej dokument źródłowy - uzasadnienie Sądu Rejonowego we Włocławku z dnia 30.10.2012.

orzeczenie


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *