Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Jako nieskuteczne i niebezpieczne określili nowe propozycje rządu w zakresie walki z dzieleniem się plikami dostawcy internetu.

Rząd w Londynie zmienił swoje stanowisko w sprawie walki z dzieleniem się plikami. Ogłoszony jeszcze w czerwcu raport wykluczał możliwość odłączania dostępu internautom. Uznano wtedy to rozwiązanie za mało skuteczne. Teraz jednak, pod pretekstem przyspieszenia prac, do pomysłu powrócono - sankcja ta ma być jedną z sześciu, które Londyn zamierza wprowadzić.

Na reakcję brytyjskich operatorów nie trzeba było długo czekać. Przedstawiciele firmy Talk Talk stwierdzili, że propozycje rządu "łamią podstawowe prawa" i nie będą skuteczne. Podobnego zdania jest Virgin, który stwierdził ponadto, że ze zjawiskiem piractwa należy walczyć poprzez perswazję, a nie przymus. Operatorzy podkreślają, że potrzebna jest realna i legalna alternatywa dla dzielenia się plikami przez internautów. Do tego jednak potrzebna jest współpraca z przemysłem rozrywkowym, który nie ma jeszcze spójnej koncepcji odnośnie tej kwestii.

Pojawiło się sporo wątpliwości co do propozycji rządu - podaje serwis BBC News w artykule Anger at UK file-sharing policy. Dla części internautów nie będzie problemem zamaskowanie swojej tożsamości, by nie zostać złapanym. W innych przypadkach może z kolei dojść do odłączenia od internetu osób, które dzielą łącze (np. mieszkających wspólnie znajomych).

Politycy zarówno z rządzącej Partii Pracy, jak i opozycyjnych Partii Konserwatywnej oraz Liberalnych Demokratów przyznają, że o ile konieczna jest walka z dzieleniem się plikami, o tyle droga obrana przez lorda Petera Mandelsona, autora propozycji, nie wydaje się najbardziej właściwa. Podkreślają oni, że lepszym rozwiązaniem może być ograniczanie prędkości transferu.

Początkowo planowano, że Ofcom, odpowiednik naszego UKE, otrzyma czas do 2012 roku, by ocenić, czy wprowadzanie technicznych sankcji jest konieczne. Uznano jednak, że jest to zbyt długi okres, w czasie którego dalej dochodziłoby do łamania prawa autorskiego.

Odpowiedź na pytanie, jaki ostatecznie model zostanie przyjęty w Wielkiej Brytanii, pozostaje otwarta. Pewnym jest, że trudno będzie usatysfakcjonować wszystkie strony. Zawsze ktoś będzie się bowiem czuł poszkodowany. Zapowiada się jednak gorąca debata w Zjednoczonym Królestwie, zwłaszcza że zbliżają się wybory parlamentarne (muszą się odbyć najpóźniej w połowie przyszłego roku).


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *