Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Szkoły dają się naciągać na płatne rejestry, podobnie jak firmy

22-07-2015, 12:29

Oto prosta recepta na biznes w Polsce. Załóż firmę o nazwie kojarzącej się z państwowym rejestrem. Wysyłaj do firm lub szkół wezwania do rejestracji i potem informuj, że wpis kosztował 300 zł. Prokuratura nic Ci nie zrobi, jeśli posłużysz się drobnym druczkiem.

Opisany powyżej "model biznesowy" oparty na różnych "rejestrach" jest dobrze znany w Polsce. Przykładowo, jeśli uruchomisz działalność gospodarczą, przez jakiś czas będziesz otrzymywał "wezwania" od takich podmiotów, jak Rejestr Działalności Gospodarczych i Firm albo Centralna Ewidencja Firm i Działalności Gospodarczych (CEFiDG). Te wezwania będą tak sformułowane, aby przekonać Cię, że musisz się wpisać do tego konkretnego rejestru. W rzeczywistości "rejestr" nie jest państwową bazą, ale jednoosobową działalnością niemającą żadnego znaczenia. Pisaliśmy o tym problemie w tekście pt. Oszukańcze rejestry firm ciągle pączkują.

E-SIO to nie państwowy SIO

Warto wiedzieć, że ofiarami rejestrów mogą być także dyrektorzy szkół, przedszkoli i innych placówek oświatowych, a sposób wciskania niepotrzebnej usługi jest w tym przypadku bardziej wyrafinowany.

Czytelnicy Dziennika Internautów dobrze wiedzą, że istnieje coś takiego jak System Informacji Oświatowej (SIO), do którego dyrektorzy muszą przekazywać pewne dane. Istnienie SIO zostało wykorzystane przez serwis o nazwie Elektroniczny System Informacji Oświatowej (e-SIO). Serwis ten, niebędący żadnym państwowym rejestrem, jest dostępny pod adresem E-SIO.pl i świadczy usługę płatną.

E-SIO.pl

W regulaminie E-SIO.pl napisano o odpłatności za usługę. W dziale "Kontakt" znajdziemy adres warszawski, ale z danych w CEIDG możemy wywnioskować, że chodzi o firmę z Nowego Sącza. Ta firma nie tylko prowadzi opisaną wyżej stronę, ale też kierowała do szkół oferty w postaci formularzy do wypełnienia. Przekazanie danych oznaczało zawarcie umowy na usługę za 300 zł rocznie. Sprawa nie jest nowa. Kuratorium Oświaty w Łodzi już w roku 2012 wydało komunikat ostrzegający przed E-SIO

"Wykorzystanie nieuwagi" to nie oszustwo

Obecnie w katalogu E-SIO znajduje się 61 tysięcy placówek, w tym ponad 10 tys. przeszkoli i 13 tys. szkół podstawowych. Trudno powiedzieć, czy wszystkie szkoły dały się nabrać. Jest artykuł na ten temat w Forsal.pl i wynika z niego, że niektórzy dyrektorzy odesłali formularz i zawarli umowę, choć obecnie nie mają zamiaru płacić. 

W tym samym artykule czytamy, że prokuratura przyjrzała się działalności E-SIO, ale sprawa została umorzona. Prokuratura nie dopatrzyła się w jego działaniu znamion przestępstwa.  

Wróćmy teraz znów do rejestrów firm, o których wspomnieliśmy na początku tego tekstu. Również zdarzało się, że przedsiębiorcy zgłaszali działanie takich rejestrów prokuraturom. Kierowali się przy tym zdroworozsądkowym myśleniem. Skoro ktoś podszywa się pod państwowy rejestr i wyciąga w ten sposób pieniądze, to chyba jest oszustem? 

Niestety według organów ścigania nie jest oszustem ten, kto wykorzystuje nieuwagę odbiorcy pisma. Wystarczy, że gdzieś w piśmie pojawił się drobny druczek z informacją o tym, że usługa jest płatna lub nieobowiązkowa. Nie jest istotne to, że ogólny wydźwięk pisma mógł wprowadzać w błąd. 

Nie ma ochrony dla nie-konsumenta

Jeśli jesteś konsumentem, możesz liczyć na pewien poziom ochrony. Masz wówczas choćby prawo odstąpienia od umowy. Jeśli jesteś przedsiębiorcą, dyrektorem szkoły lub innej placówki, nie możesz liczyć na wyrozumiałość. Zanim cokolwiek podpiszesz, zanim coś wyślesz lub gdzieś się zarejestrujesz przez internet, musisz zastanowić się dwa razy. 

Naciągnie dyrektorów szkół i przedszkoli może przybierać różne formy. W tym roku Gazeta Wyborcza pisała o firmie, która przyjmowała zapisy do programu "Radosne przedszkole", a tak naprawdę doprowadziła do zawarcia niekorzystnych dla przedszkoli umów. Zdarza się też, że firmy przesyłają do szkół lub przedszkoli niby bezpłatne materiały, by później sugerować, że trzeba za nie płacić. Firmy mogą też wciskać usługi, które łatwo wziąć na próbny okres, ale trudno z nich zrezygnować. Takie praktyki nie przeszłyby w obrocie z konsumentami, ale dyrektor szkoły to już nie konsument. Najgorsze, że trudno oszacować skalę wszystkich takich zjawisk w Polsce. 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *