Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Sąd skazał internautę za krytykowanie działań Polaków w Afganistanie

24-08-2012, 15:08

Sąd w Środzie Wielkopolskiej skazał internautę za komentarz krytykujący działania polskich żołnierzy w Afganistanie. Zdaniem sądu internauta nawoływał do przemocy. Niewykluczone są kolejne tego typu wyroki, więc uważajcie, jeśli krytykujecie wojsko. W aktualizacji dodaliśmy komentarz przedstawicielki Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

O internaucie, który rzekomo "lżył żołnierzy w internecie", pisze Gazeta.pl w tekście pt. Lżył żołnierzy w internecie: "A niech giną!". Został ukarany.

Wyjaśnijmy wszystko po kolei. 62-letni Jerzy W. jako "Leon z gazowni" skomentował w internecie śmierć polskiego żołnierza. Jego komentarz zawierał następującą treść.

A niech giną! Kto kazał im tam jechać, napaść i mordować Afgańczyków?

Tego typu komentarze (było ich więcej, od różnych internautów) oburzyły sierżanta Jacka Żebryka, który zawiadomił prokuraturę w Białogardzie o możliwości popełnienia przestępstwa. Podobnie postąpili inni wojskowi i obywatele. Namierzono podobno kilkudziesięciu krytyków polskiej armii.

Czytaj: Twórca serwisu Antykomor.pl po raz drugi wnioskował o odroczenie procesu, sąd się zgodził

Jerzy W. miał tego pecha, że został ukarany (grzywną w wysokości 100 zł). Sąd uznał, że "Leon z gazowni" naruszył art. 52a Kodeksu wykroczeń mówiący o publicznym nawoływaniu i pochwalaniu popełnienia przestępstwa.

Jacek Żebryk jest zadowolony, ale sprawa zapewne oburzy wielu tych, którzy bezkrwawo walczą o wolność słowa. Trudno w tym przypadku nie dopatrzyć się ukarania internauty tylko za to, że krytykował armię. Przepis rzekomo naruszony przez Jacka W.  brzmi dokładnie tak.

Art. 52a. Kto:

1) publicznie nawołuje do popełnienia przestępstwa lub przestępstwa skarbowego,

2) publicznie nawołuje do przeciwdziałania przemocą aktowi stanowiącemu źródło powszechnie obowiązującego prawa Rzeczypospolitej Polskiej,

3) publicznie pochwala popełnienie przestępstwa, jeżeli zasięg czynu albo jego skutki nie były znaczne

— podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.  

Nie wiem, jakie było rozumowanie sądu, i nie wiem, co Wy na temat sądzicie, ale ja nie mogę zrozumieć, dlaczego komentarz Jerzego W. miał naruszyć cytowany wyżej przepis.

Słowa "A niech giną" nie są nawoływaniem do przestępstwa. Nie są też bezpośrednią pochwałą czyjegoś działania. Każdy może sobie ginąć, kiedy chce i jak chce. Jerzy W. uznał, że żołnierze powinni to robić, skoro już wybrali się z własnej woli na wojnę, ale ostatecznie decyzja należy do nich. Jerzy W. nikogo nie zachęcał do zabijania polskich żołnierzy. Właściwie to jego komentarz nie precyzuje dokładnie, kto ma ginąć... a może chodziło o Afgańczyków?

Każdy rozsądny człowiek czytający ten komentarz oczywiście wie, o co w nim chodzi. Ten sam rozsądny człowiek uzna jednak, że jest to przede wszystkim komentarz krytykujący wysyłanie polskich żołnierzy do Afganistanu, a nie nawołujący do ich zabijania.

Twardziele nie zniosą krytyki?

Warto w tym miejscu przypomnieć wyrok w sprawie serwisu NaszaKalwaria.pl. Sąd uznał wówczas, że komentarze zamieszczone w internecie miały raczej charakter opinii, która z zasady nie podlega ocenie w oparciu o kryterium prawdy i fałszu. Sąd zauważył też, że poziom dyskusji w internecie jest różny i nie zawsze można wymagać od internautów komentarzy pisanych językiem literackim.

Oczywiście wyrok w sprawie NaszaKalwaria.pl i decyzja sądu w sprawie Jerzego W. dotyczą dwóch całkiem innych rzeczy, niemniej wydaje się, że Jerzy W. został ukarany za opinię dotyczącą niezwykle brutalnego i kontrowersyjnego zjawiska, jakim są działania w Afganistanie.

Sonda
Co Twoim zdaniem robił Jerzy W.?
  • wyrażał własne zdanie
  • pochwalał przestępstwo
wyniki  komentarze

Sami żołnierze powinni mieć świadomość, że jadąc do Afganistanu, narażają się na krytykę. Dokumenty ujawnione przez Wikileaks w roku 2010 pokazały, jak wiele zabójstw miało miejsce w Afganistanie. Wielu Polaków uważa, że nie istniał żaden istotny powód, aby nasi żołnierze musieli odwiedzać ten kraj. Ludzie wyrażają swoje oburzenie w różny sposób, także w internecie, a większość z nich nie waży słów z powodu emocji.

Żołnierze też mają emocje i z pewnością nie czują się dobrze, czytając komentarze takie, jak komentarz Jerzego W. Wiem też, że wojskowemu nie musi się podobać ten tekst. Rozumiem to, ale...

...nikt nie broni wojskowym pisania własnych komentarzy, blogów itd. Wyrażanie swojego zdania zawsze jest dobre. Karanie za wyrażenie opinii jest czymś, co w demokratycznym państwie nie powinno mieć miejsca.

AKTUALIZACJA

Dziennik Internautów pytał o sprawę m.in. Helsińską Fundację Praw Człowieka. Odpowiedziała nam przedstawicielka Fundacji Dorota Głowacka. Poniżej fragmenty e-maila, jakiego od niej otrzymaliśmy:

...na wstępie muszę niestety zaznaczyć, że nie jesteśmy w stanie udzielić w pełni rzetelnego i kompleksowego komentarza do interesującej Pana sprawy, ponieważ nie mieliśmy możliwości zapoznać się z aktami postępowania

Nie ukrywam jednocześnie, że sprawa – tak jak opisują ją media - wzbudza pewne wątpliwości

(...)

Z pewnością kwestię komentowania udziału polskich żołnierzy w misjach wojskowych za granicą można potraktować jako element dyskusji o kierunku prowadzenia polityki obronnej i polityki zagranicznej państwa. Jest to zatem zagadnienie mające publiczne znaczenie, które może, a nawet powinno być przedmiotem swobodnej debaty publicznej. Zrozumiałe jest jednocześnie, że jest to kontrowersyjny temat, który może wzbudzać emocje, a zatem mogą się pojawić w toku takiej debaty również ostre czy prowokacyjne opinie, które nie wszystkim przypadną do gustu.

Niemniej jednak, państwo powinno z dużą ostrożnością korzystać w stosunku do autorów takich wypowiedzi z instrumentów o charakterze represyjnym, takich jak postępowanie karne czy wykroczeniowe. Jak często podkreśla się chociażby w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, instrumenty represyjne powinny być zarezerwowane dla skrajnych nadużyć wolności słowa, takich jak mowa nienawiści czy nawoływanie do przemocy, z czym nie mamy raczej do czynienia w omawianej sprawie (trudno mówić tutaj o wywołaniu rzeczywistego potencjalnego zagrożenia przemocą czy zamiarze bezpośrednim, z jakim musiałby działać sprawca).

Zaznaczam jednocześnie, że odnoszę się tutaj jedynie do cytowanej przez media wypowiedzi: "A niech giną! Kto kazał im tam jechać, napaść i mordować Afgańczyków?".

Podsumowując powyższe rozważania, zastanawiam się, czy nie należałoby traktować wypowiedzi internauty bardziej w kategoriach złamania "netykiety", zasad dobrego smaku i przyzwoitości, aniżeli popełnienia wykroczenia...

Czytaj: Niejawne dokumenty z Afganistanu są w sieci


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Gazeta Wyborcza



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR