Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Sąd: Obraza była publiczna, bo pojawiła się w sieci

11-09-2009, 12:44

Jeśli powiedziałeś coś prywatnie, ale ktoś to zarejestrował i opublikował w internecie, to jest to wypowiedź "publiczna" - taki wniosek można wysnuć z wyroku, jaki zapadł we Wrocławiu. Sąd Apelacyjny uznał, że motorniczy, który obrażał Romów w prywatnej rozmowie przez komunikator, powinien odpowiedzieć za publiczne znieważenie tej grupy ludności.

W maju br. motorniczy MPK Krzysztof D. został skazany na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za publiczne znieważanie Romów w internecie. Jak pisze Gazeta Wyborcza, motorniczy rozmawiał za pośrednictwem komunikatora internetowego z Romem i w tej rozmowie padły obraźliwe słowa. Wypowiedź Krzysztofa D. została nagrana i zamieszczona w serwisie YouTube. W ten sposób – według sądu – Krzysztof D. dopuścił się publicznego znieważenia (źródło: Magda Piekarska, Motorniczy ukarany za rasizm w internecie).

Przedwczoraj Gazeta Wyborcza Wrocław w artykule Katarzyny Lubienieckiej pt. Sąd: Słuszny był wyrok za rasizm w internecie podała, że sąd apelacyjny we Wrocławiu uznał wyrok za słuszny i utrzymał go w mocy. W obydwu przytoczonych artykułach GW cytuje opinie ludzi, którzy podkreślają, jak ważne jest karanie za takie przestępstwa.

Z pewnością ci, którzy publicznie znieważają jakąś grupę etniczną, powinni być karani. Można jednak mieć spore wątpliwości co do tego, czy w tym wypadku doszło do publicznego znieważenia, bo czy rozmowa prowadzona prywatnie przez komunikator jest wypowiedzią publiczną?

Można też wątpić w to, czy skazana została właściwa osoba. Jeśli publikowanie treści obraźliwych w popularnym serwisie (YouTube) stanowi obrazę mniejszości narodowej, to dlaczego nie została skazana osoba, która opublikowała nagranie rozmowy?

Oczywiście można powiedzieć, że osoba ta chciała jedynie unaocznić przestępstwo, ale z drugiej strony, gdyby nie opublikowanie nagrania, Romowie nie mieliby o co się obrażać. Można powiedzieć, że w tym przypadku osoba obrażająca Romów nie musi być tą samą osobą, która doprowadziła do tego, że Romowie (jako grupa) poczuli się urażeni.

Sprawę skomentował m.in. prawnik Piotr Waglowski w swoim serwisie Vagla.pl. W tekście pt. Zniewaga Romów była publiczna, bo wyciekła do internetu stawia on ciekawe pytania.

Nikt nie powinien znieważać innych ludzi. Skoro jednak ustawodawca uznał, że znamię "publiczności" jest istotne, to w jaki sposób wyznaczyć granicę między "publiczną" a "prywatną" wypowiedzią? (...) W tym kontekście można postawić pytanie: czy w społeczeństwie informacyjnym, a więc m.in. w takim, w którym potencjalnie wszyscy mają narzędzia do rejestracji i publikacji danych, istnieje jakakolwiek "niepubliczna" wypowiedź?

Niewątpliwie wrocławski motorniczy postąpił źle, obrażając Romów. Ciekawe jest jednak to, że w wielu dyskusjach internetowych znajdziemy bez problemów treści obrażające różne grupy etniczne. Teraz jednak za obrazę ma odpowiedzieć ktoś, kto nie zamieszczał swojej wypowiedzi w miejscu publicznym. Gdyby ów motorniczy wypowiedział się publicznie np. na jednym z wielu forów, być może nigdy nie zostałby skazany.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

ZAIKS nie zbankrutuje (akt.)