Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Prawo do bycia zapominanym? Piękne... ale co to jest?

30-03-2012, 13:28

Prawo do bycia zapomnianym to coś, co Europejczycy mają zyskać w wyniku reformy danych osobowych. Jest tylko jeden problem - trudno będzie zmusić internet do zapominania czegokolwiek.

"Prawo do bycia zapomnianym" - to piękne pojęcie pojawiło się, gdy Komisja Europejska zapowiedziała reformę unijnych przepisów dotyczących danych osobowych. Według Komisji to prawo ma pomóc ludziom lepiej zarządzać ryzykiem związanym z ochroną danych w internecie. Osoby fizyczne mają mieć możliwość usunięcia swoich danych, jeżeli nie będzie istnieć uzasadniona podstawa do ich zachowania.

Piękny termin podchwycili też polscy politycy. Zapowiadając stworzenie Karty Praw internautów, Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji ogłosiło zamiar wprowadzenia nowoczesnych rozwiązań w zakresie ochrony danych, które będą obejmować "prawo do bycia zapomnianym".

Czym jest to prawo? Przez kogo mamy być "zapomniani"? Nikt do tej pory nie zadawał tego typu pytań, bo nikt nie chciał kwestionować nowego, niewątpliwie potrzebnego prawa. Pojawił się jednak pierwszy złośliwy, który niestety jest autorytetem. Oto jeden z ojców internetu, Vint Cerf, odważył się powiedzieć, że nie jest możliwe "bycie zapomnianym".

Czytaj: Boni chce Karty Praw internautów? Dobrze, choć nie chodzi tylko o sieć

Swoje poglądy Cerf przedstawił w wypowiedzi dla The Telegraph. Nie możesz usunąć treści z czyjegoś komputera tylko dlatego, bo chcesz, by świat zapomniał o czymś. Nie sądzę, aby była to w gruncie rzeczy praktyczna propozycja (...) Bardzo, bardzo trudno jest zmusić internet do zapominania rzeczy... - mówił Cerf.

Internet trudno zmusić do zapominania, bo z zasady ułatwia on kopiowanie informacji. Każdy posiadacz kopii może ją na nowo opublikować. Trudno byłoby kazać człowiekowi tak po prostu czegoś zapomnieć. Internetowi też nie można "kazać zapomnieć".

The Telegraph cytuje również Davida Smitha, przedstawiciela brytyjskiego organu ochrony danych osobowych. Jego zdaniem prawnicy mają poważny problem ze zdefiniowaniem tego, na czym ma polegać to nowe, unijne "prawo do bycia zapomnianym" (zob. Vint Cerf attacks European internet policy).

Wydaje się, że po raz kolejny mamy do czynienia ze znanym już zjawiskiem - politycy zaproponowali proste rozwiązanie skomplikowanego problemu. Mistrzem takich propozycji jest ostatnio Nicolas Sarkozy, ale najwyraźniej politycy z UE nie chcą być gorsi.

Komisji Europejskiej najprawdopodobniej chodzi o to, aby konsument mógł naprawdę łatwo usuwać swoje dane z różnych baz danych. To jednak jest bardzo odległe od "prawa do bycia zapomnianym". Komisja chce ułatwić usuwanie danych, ale może rozwiązanie problemu jest gdzie indziej?

Wielu inspektorów ochrony danych i specjalistów w dziedzinie prywatności od lat powtarza jedno - zastanów się! Pomyśl zanim zrobisz zdjęcie, zanim wyślesz coś na Facebooka, zanim skorzystasz z nowej usługi, zgadzając się na przetwarzanie danych. Być może trzeba przyjąć do wiadomości, że wysyłając informację do sieci, tracimy nad nią kontrolę. Nikt z nas nie zostawi pieniędzy na przystanku autobusowym, licząc na to, że na drugi dzień te pieniądze nadal tam będą. Z danymi osobowymi jest podobnie.

Czytaj: Ochrona danych w UE - będzie reforma


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING