Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ponad pół miliona złotych wydało MEN na... filmy o przyszłości (sic!) - akt.

20-03-2017, 09:27
Aktualizacja: 23-03-2017, 07:21

Rząd PiS odziedziczył jedną złą cechę po rządzie PO. Pieniądze podatników nadal są przepalane na absolutnie zbędne "materiały informacyjno-edukacyjne". Kampania informacyjna "Dobra Szkoła" jest tego idealnym przykładem.

W ubiegłym tygodniu pisałem w Dzienniku Internautów o "kampanii informacyjnej" MEN związanej z reformą edukacji. W jej ramach wyprodukowano kilka spotów o zerowej wartości merytorycznej. Następnie te spoty emitowano w telewizji i w internecie, a wszystko zrobiono za pieniądze podatników.

To jest film... edukacyjny?

MEN przekonuje, że "prezentowane spoty mają charakter informacyjno-edukacyjny" oraz "dotyczą niezwykle ważnych kwestii". Niestety jeśli obejrzymy same spoty to możemy poważnie zwątpić w te zapewnienia.

Dobrym przykładem będzie poniższy 30-sekundowy film sugerujący, że "inteligentne mieszkanie" to coś, co trzeba umieć zaprogramować (w rzeczywistości na rynku są już rozwiązania sterowane smartfonami). Gdzie tutaj jest wartość edukacyjna?

Wartość informacyjna też jest niewielka - film przedstawia życzeniową wizję przyszłości i nie mówi o reformie praktycznie nic. Owszem, planowana jest nauka programowania od pierwszych klas, ale to wcale nie musi owocować skutkami takimi jak te pokazane na filmie.  

Inne spoty z serii"Dobra Szkoła" nie są lepsze. Prezentują fikcyjne postacie, które w roku 2040 (sic!) opowiadają o tym jak to polska szkoła zrobiła z nich genetyków lub inżynierów. Gdzie tutaj jest wartość edukacyjno-informacyjna? Czy MEN śmie twierdzić, że już teraz wie jak potoczą się kariery ludzi urodzonych w 2008 roku? Jeśli to jest "materiał informacyjno-edukacyjny" to znaczy, że Star Treka i Gwiezdne Wojny należy uznać za filmy dokumentalne.

Przeciętny podatnik, który żyje chwilą obecną może zadać istotne pytanie.

Ile to wszytko kosztowało?

Dziennik Internautów zwrócił się do Ministerstwa Edukacji Narodowej z pytaniami o koszty związane z niniejszą kampania propagandową. Dowiedzieliśmy się, że:

  • 119.650 zł netto wyniósł koszt realizacji dwóch spotów wraz z przekazaniem praw autorskich. Kopię umowy zamieszczamy pod tekstem.
  • 120.220 zł wyniósł koszt realizacji dwóch pierwszych spotów.
  • 307.176,48 zł wyniósł koszt emisji spotów w ramach kampanii w telewizji (programy: TVP1, TVP2, TVP Info, TVP ABC, TVP3, TVP Seriale).
  • 50.000 zł kosztowała kampania informacyjna w mediach interaktywnych, z emisją na portalach m.in. vod.pl, sport.tvp.pl, tvp.info.

W sumie 597 tys. zł wydanych z kieszeni podatników na informowanie o reformie, której przecież nie da się nie zauważyć.

Tutaj należałoby postawić bardzo dobre pytanie. Czy tworzenie reklam reform w ogóle ma sens? Czy przynosi ono jakiś skutek poza przepalaniem pieniędzy podatników?

Reklama rządowa = przepalanie pieniędzy

Dziennik Internautów już za rządów PO krytykował bezsensowne i czysto propagandowe "działania informacyjne" rządu. Krytykowaliśmy spot o smutnym autobusie oraz inne kampanie informacyjne MSW. Krytykowaliśmy przekazywanie milionów złotych na PR i social media przez MSW.  Krytykowaliśmy również to, że kancelaria premiera za czasów Donalda Tuska zatrudniała specjalistów od social mediów i płaciła tysiące złotych za "niwelowanie opinii" na Facebooku.  

Przy każdej takiej okazji, niezależnie od rządu, powtarzaliśmy jedną rzecz. Państwo nie powinno się zachowywać jak podmiot rynkowy, który musi inwestować w reklamę by przebić się przez konkurentów. Mamy przecież tylko jeden rząd z którego "usług" możemy aktualnie korzystać. Działania państwa są opisywane w gazetach i omawiane w programach informacyjnych. W przypadku reformy edukacji rodzice są o niej informowani także w czasie zebrań w szkołach oraz na spotkaniach organizowanych w gminach. Nie ma absolutnie żadnych powodów, aby inwestować w kampanię reklamującą tę reformę. 

Jedynym powodem może być czysta propaganda i taki był najwyraźniej cel MEN. Niestety to jest przepalanie pieniędzy podatników. Znaczenie reformy zostanie ocenione z czasem i nikt nie potrzebuje filmów ukazujących życzeniowe myślenie ministerstwa o roku 2040! To jest informacyjny śmieć, na którego wyrzucono 119 tys. złotych z publicznych pieniędzy i kolejne tysiące na jego emisję. Za takie pieniądze dałoby się nieźle doposażyć kilka szkół!

Nie twierdzę, że kampanie informacyjne są zawsze zbędne. Bywają one uzasadnione tam, gdzie obywatel np. mógłby nie wiedzieć o przysługujących mu prawach. Jednak w przypadku reformy edukacji mamy do czynienia z "reklamowaniem" czegoś, co i tak jest nieuniknione dla wszystkich.

Dlaczego MEN wyłączyło komentarze pod filmami o "Dobrej szkole"? Nie wiem, ale moim zdaniem obywatele powinni móc się wypowiedzieć.

Dokumenty

Realizatorem pierwszych spotów było Studio Gołąb. Poniżej zamieszczamy kopię umowy w tym zakresie. Złożyliśmy do MEN wniosek o kolejne informacje na temat wydatków związanych z promocją. Poinformujemy was gdy tylko MEN nam odpowie.

Uwaga - Tekst został zaktualizowany po otrzymaniu dodatkowych informacji od MEN. Wcześniej ministerstwo w odpowiedzi na nasze pytania nie wspomniało o ponad 120 tys. zł wydanych na produkcję dwóch pierwszych filmów.

Umowa Spoty MEN by Dziennik Internautów on Scribd


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E




fot. DALL-E



fot. Freepik