Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

P2P pozbawi pracy 1,2 mln osób? Jak to policzono?

19-03-2010, 13:03

1,2 mln osób może stracić pracę z powodu piractwa – wynika z rzekomo niezależnych badań zleconych przez związki zawodowe związane z sektorami kreatywnymi. Te liczby będą teraz podsuwane politykom, aby przekonać ich do zaostrzenia prawa autorskiego. Być może powtórzą je media. Tymczasem metodologia raportu pozostawia wiele do życzenia i trudno go nazwać rzetelną analizą problemu.

Informacje o "niezależnym" raporcie pt. "Building a Digital Economy", oceniającym wpływ piractwa na przemysł kreatywny, znajdziemy m.in. na stronie Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego (IFPI). W Polsce promowaniem liczb z raportu zajął się już Związek Producentów Audio-Video.

Liczby są oczywiście szokujące. Według autorów raportu unikanie walki z piractwem spowoduje pozbawienie pracy 1,2 mln osób i stratę 240 mld euro przychodów do roku 2015. W samym 2008 roku europejski przemysł rozrywkowy miał być zmuszony do zwolnienia 185 tys. ludzi i stracił ponad 10 mld euro.

Raport mówi też o tym, jak przemysł rozrywkowy jest ważny. W samym 2008 roku zatrudniał on 14 mln ludzi i dostarczył 6,9% produktu krajowego brutto.

Jak to policzono?

Szczegóły dotyczące tego, jak wyliczono te wszystkie straty, można znaleźć w dokumencie liczącym 68 stron. Nie wszystkim będzie chciało się go czytać, a jeszcze mniej osób uważnie przeanalizuje ten raport. Nikogo jednak nie zdziwi, jeśli wspomniane 1,2 mln straconych miejsc pracy pojawi się w dyskusjach politycznych na najwyższym szczeblu.

Niestety raport nie został przygotowany starannie. Aby się o tym przekonać, wystarczy rzucić okiem choćby na wykres znajdujący się stronie 43. Wynika z niego, że poziom wymieniania się plikami w sieci przekroczył w ubiegłym roku globalny konsumencki ruch IP (sic!). Ten zabawny wykres to efekt drobnej pomyłki - po prostu niewłaściwie opisano słupki. Taka pomyłka nie zwiększa jednak zaufania do całego raportu.

Przyglądając się wspomnianemu wykresowi, można sobie uświadomić, że raport bazuje w dużym stopniu na innych raportach (np. na danych Cisco, Ipsos itd.). Można tu zarzucić pewną wybiórczość, bo wzięto pod uwagę tylko badania mówiące o negatywnym wpływie P2P na sprzedaż muzyki. Niestety nie wzięto pod uwagę żadnych wyników badań mówiących o braku wpływu lub o wpływie pozytywnym, a takie też istnieją.

Raport wydaje się nie brać pod uwagę takich faktów, jak rosnące zainteresowanie kupowaniem muzyki online (o którym mówi przecież ostatni raport IFPI) lub rosnąca sprzedaż biletów w kinach. Zakłada za to, że istnieje całkowita korelacja pomiędzy wzrostem ruchu w sieci, piractwem i stratami przemysłu muzycznego. Jak dotąd, nie udowodniono nawet związku pomiędzy piractwem a spadkiem sprzedaży płyt, a raport opiera się na założeniu, że istnieje jeszcze bardziej złożony związek.

>>> Czytaj: IFPI: Sprzedaż online rośnie, a problemem jest P2P

Inne niezrozumiałe założenia raportu dotyczą przeliczania liczby pobrań na utraconą sprzedaż. Odbywa się to w raporcie na podstawie założenia, że określona liczba pobrań równa się określonej stracie. To oznacza, że np. na osobie pobierającej 40 albumów przemysł traci równowartość 4 albumów, a na osobie pobierającej 100 albumów straci równowartość 10 albumów. Gdyby tak było rzeczywiście, to oznaczałoby, że osoby pobierające najwięcej plików dysponują największym budżetem na zakup nagrań. Logiczne?

Nie są to wszystkie wady omawianego raportu. W tym miejscu opisaliśmy to, co rzuca się w oczy po przejrzeniu dokumentu.

Na widoczną nierzetelność autorów zwróciła uwagę także brytyjska Partia Piratów.

Zakładanie strat 1200 funtów na gospodarstwo domowe jest wyraźnie śmieszne. Z pewnością nie znam nikogo, kto zaoszczędzałby dodatkowe 1200 funtów dzięki piractwu – stwierdził Andrew Robinson, lider Pirate Party UK.

Dziennik Internautów w przeszłości zwracał już uwagę na podpieranie dyskusji politycznych o prawie autorskim raportami marnej jakości. W ubiegłym roku wspominaliśmy o tym, jak obliczono, że w Wielkiej Brytanii mieszka 7 mln piratów. Wcześniej wspominaliśmy o raporcie organizacji MPAA, która... trochę się pomyliła.

>>> Czytaj: Antypirackie prawo będzie kosztować, ale ile?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING