Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

OZZ w sądzie za wstrzymanie wynagrodzenia artysty? Wstyd!

18-07-2012, 08:30

Spór pomiędzy holenderskim artystą a organizacją zbiorowego zarządzania był o tyle groteskowy, że dotyczył muzyki wykorzystanej w antypirackich reklamach. Było to w roku 2007, a artysta nie zobaczył wszystkich swoich pieniędzy do dziś.

Kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".

Zaledwie w ubiegłym tygodniu Dziennik Internautów pisał o tym, że Komisja Europejska ma zamiar utemperować organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ), czyli twory takie, jak ZAiKS, ZPAV, STOART itd. Organizacje te powinny zbierać pieniądze w imieniu artystów i wypłacać je artystom, ale mają one problem właśnie z wypłacaniem należnych wynagrodzeń. To dość istotne w dzisiejszych czasach, gdy wszyscy narzekają na piractwo i ponoć artyści przymierają głodem.

W Unii trwają więc prace nad dyscyplinowaniem OZZ, a tymczasem w Holandii zakończył się spór pomiędzy artystą i taką organizacją, o czym donosi m.in. holenderski WebWereld oraz TorrentFreak.

Czytaj: Prawa autorskie: Ułatwione licencjonowanie i dyscyplina OZZ na celowniku KE

Zaczęło się od tego, że holenderski muzyk Melchior Rietveldt skomponował muzykę, która miała być wykorzystana w antypirackim klipie wyświetlanym na festiwalu filmowym. Było to w roku 2006.

Rietveldt, kupując w roku 2007 DVD z filmem o Harrym Potterze przekonał się jednak, że jego muzyka została wykorzystana również w antypirackiej reklamie umieszczonej na płycie. Artysta nie mógł sobie jednak przypomnieć, aby otrzymał z tego tytułu jakieś pieniądze. 

Rietveldt zgłosił się do reprezentującej go organizacji Buma/Stemra. Otrzymał zaliczkę w wysokości 15 tys. euro oraz obietnicę otrzymania informacji o tym, na jakich dokładnie płytach zamieszczono jego muzykę. Obietnica ta nie została zrealizowana.

W roku 2009 Rietveldt znów upomniał się o swoje. Stemra nie udzieliła mu żadnych informacji, ale wypłaciła kolejną zaliczkę w wysokości 10 tys. euro. Dyskusja ciągnęła się jeszcze przez jakiś czas i wreszcie Stemra zaproponowała wypłacenie artyście 60 tys. euro. On samo obliczył, że należy mu się jakieś... 165 tys. Sprawa trafiła do sądu.

Z informacji opublikowanych w TorrentFreaku i WebWereld wynika, że w ubiegłym tygodniu sąd ukarał organizację Stemra karą finansową w wysokości 20 tys. euro, nakazał pokrycie kosztów sprawy sądowej i zobowiązał do wypłacenia artyście wszystkich wynagrodzeń.

Nieco inna jest relacja samej organizacji Buma/Stemra, która zamieściła na swojej stronie oświadczenie. Czytając je, można odnieść wrażenie, że organizacja tak naprawdę zwyciężyła, gdyż sąd potwierdził, iż nadal ma ona kontynuować swoje starania o wypłacenie pieniędzy artyście. Organizacja twierdzi też, że nie nałożono na nią kary, a wspomniane 20 tys. euro było wypłacone jako kolejna zaliczka.

Można się jeszcze zapoznać z dokumentem opublikowanym na stronie sądu. Rzeczywiście wynika z niego, że sąd zastosował tylko środki tymczasowe i nie ma mowy o odszkodowaniu, ale Stemra poniesie koszty postępowań i najwyraźniej nie wszystko było z jej strony w porządku.

rysunek

Sonda
OZZ to podmioty godne zaufania?
  • tak
  • nie
  • nie wiem
wyniki  komentarze

Cóż.... nawet jeśli spór nie zakończył się odszkodowaniem czy karą, cała sprawa jest skandaliczna. Przede wszystkim potwierdza ona tezę, że OZZ działają nieprzejrzyście. Rietveldt mógłby nigdy nie zobaczyć pieniędzy za muzykę wykorzystaną na płytach DVD. Sam odkrył, że jego dzieło opublikowano bez jego wiedzy i sam musiał upominać się o pieniądze.

Szokujące jest to, że organizacja unika informowania artysty o tym, w jaki sposób wykorzystano jego dzieło. Nie mniej szokujące jest to, że niemałe wynagrodzenie wypłacane jest w małych transzach rozłożonych na lata, według reguł ustalonych arbitralnie przez OZZ.

To wszystko robi organizacja rzekomo reprezentująca interesy artysty i to w czasach, gdy policja może zabrać niewidomej komputer z powodu podejrzeń o pobranie nieautoryzowanego pliku. To jest właśnie ten brak równowagi, o którym DI pisze od dawna. Organizacje zbiorowego zarządzania przekonują polityków, że pobranie pliku MP3 z internetu uderza finansowo w artystów, że powoduje zwalnianie z pracy wielu ludzi... a może problem jest gdzie indziej?

Czytaj: Rockmani są za ACTA? No to pośpiewajmy


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING