Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Operatorzy roześlą antypirackie ostrzeżenia do użytkowników P2P. To bliższe edukacji niż copyright trolling

12-01-2017, 09:21

Nowa antypiracka inicjatywa ruszy w Wielkiej Brytanii. Co istotne, ostrzeżenia mają być pozbawione gróźb oraz żądań pieniężnych.

W ostatnich latach walka z piractwem przyjęła formę copyright trollingu, który bardziej przypomina zarobkowe zastraszanie (czasem na granicy oszustwa) niż działania dla dobra twórców. Prawnicy i windykatorzy zarabiający na trollingu najczęściej tłumaczą, że chodzi im tylko o edukację. Niektórzy wręcz przekonują, że cały interes jest nieopłacalny, a oni sami inkasują pieniądze, gdyż chcą się poświęcić dla sprawy... 

Wyślą edukacyjne e-maile

Tymczasem w Wielkiej Brytanii rusza system wysyłki ostrzeżeń antypirackich, który ma mieć charakter czysto edukacyjny. Duzi operatorzy telekomunikacyjni będą wysyłać "edukacyjne e-maile" do tych klientów, którzy zostali zidentyfikowani jako osoby korzystające z usług P2P w celu udostępniania utworów chronionych prawem autorskim. 

Szczegóły opisuje ISP Reviev. Edukacyjne e-maile mają być pozbawione gróźb oraz żądań. Sami operatorzy nie będą sprawdzać kto korzysta z P2P. Zrobią to posiadacze praw autorskich, którzy prześlą operatorom sieci zawiadomienie o adresach IP powiązanych z naruszeniami. ISP Review cytuje przedstawiciela Virgin Media, który mówił o zachowaniu odpowiedniej ostrożności przy całej procedurze. Najwyraźniej operatorzy już teraz mają świadomość, że metody namierzania piratów nie są idealne. Inna rzecz, że te metody pozwalają na zidentyfikowanie abonenta płacącego za łącze, który niekoniecznie musi być sprawcą naruszenia. 

Dodatkowo serwis TorrentFreak dowiedział się, że e-maile z ostrzeżeniami mają wskazywać legalne alternatywy. Namierzaniem rzekomych piratów ma się zająć firma MarkMonitor, która wcześniej została zatrudniona przy realizowaniu tzw. prawa sześciu ostrzeżeń w Stanach Zjednoczonych. Operatorzy ograniczą się do wysłania 2,5 mln ostrzegawczych e-maili rocznie, ale nie będzie ograniczeń w liczbie ostrzeżeń, jaką może otrzymać jeden abonent. 

BitTorrent
fot. NRKBeta (lic. CC BY-SA 2.0)

Podobne inicjatywy w innych krajach

Tego typu inicjatywy nie są całkiem nowym pomysłem. W Wielkiej Brytanii już w roku 2014 proponowano uruchomienie takiego systemu. Początkowo posiadacze praw autorskich spierali się z operatorami, gdyż ci pierwsi chcieli e-maili z groźbami oraz automatycznego(!) przekazywania im danych osób, które zostały wskazane jako sprawcy naruszeń. 

Jeszcze wcześniej w USA wprowadzono tzw. prawo sześciu ostrzeżeń. Ten system przewidywał nie tylko wysyłanie powiadomień do internautów, ale także karę w postaci ograniczenia prędkości łącza, jeśli jakaś osoba nie przestawała udostępniać chronionych utworów. Inicjatywa uruchomiona w roku 2013 została dwa lata później oceniona jako nieefektywna

Ponadto w Kanadzie umocowano prawnie system "notice-and-notice". Dzięki temu posiadacze praw autorskich są uprawnieni do zawiadamiania dostawców internetu o zidentyfikowanych naruszeniach dokonanych przez abonentów. ISP są wówczas zobowiązani do przesyłania tych powiadomień do tych abonentów. Jeśli dany ISP nie będzie przesyłał powiadomień, musi się z tego wytłumaczyć i musi liczyć się z możliwością zapłacenia kary. 

Niestety w systemie "notice-and-notice" operator nie określa treści wiadomości do przesłania abonentowi. Robi to posiadacz praw autorskich lub jego przedstawiciel. Dzięki tej luce firma Rightscorp szybko wykorzystała system w celu uprawiania zwykłego copyright trollingu, w dodatku takiego z wyraźnym wprowadzaniem w błąd. W wiadomościach zredagowanych przez Rightscorp była mowa o odszkodowaniu w wysokości 150 tys. dolarów za każde udostępniane w sieci dzieło, podczas gdy prawo kanadyjskie ogranicza wysokość odszkodowań do 5 tys. dolarów za wszystkie naruszenia. 

 

Zobacz także:

Cyfrowe ślady mówią. Poradnik ochrony prywatności

„Cyfrowe ślady mówią. Poradnik ochrony prywatności” jest przydatny wszystkim, którzy korzystając z obfitości zasobów Internetu, chcą też chronić swoją prywatność. Nie jest to trudne, nie wymaga zbyt wielu zabiegów, a pomoże uniknąć wielu zagrożeń w Internecie.*

Niedoskonałości

Rozwiązanie przyjęte w Wielkiej Brytanii nadal ma pewne wady. Część antypirackich alertów zapewne trafi do osób, które nie dokonały żadnych naruszeń. Jednocześnie pewne formy naruszeń nadal nie będą objęte systemem, który skupia się na usługach P2P. Notoryczni piraci mogą skorzystać z narzędzi, które ukryją ich adres IP przed firmą namierzającą.

Z drugiej strony widać, że inicjatywa odcina się od typowego copyright trollingu. W tym przypadku można już mówić o "działaniu edukacyjnym", skoro nie jest ono połączone z naciskiem na wyciąganie od ludzi pieniędzy. Oczywiście nadal można mieć obawy, że posiadacze praw autorskich będą dążyć do zaostrzenia charakteru raz uruchomionego systemu. 

Czytaj także: Prokuratura Krajowa nie chce copyright trollingu i masowych zatrzymań sprzętu. Ujawniono jak sprawdza się komputery


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR