Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Obywatel pyta, placówka publiczna udaje, że jej nie ma

18-12-2013, 23:06

Czy internauta ma prawo uzyskać informację publiczną od dowolnej należącej do „budżetówki” instytucji? Teoretycznie tak, w praktyce wiele instytucji stara się ignorować niewygodne pytania przesłane za pośrednictwem internetu. Taką też taktykę przyjął zabrzański Dom Muzyki i Tańca (DMiT).

Sprawa zaczęła się, gdy w programie imprez organizowanych w DMiT pojawiła się gala cyrkowa, w ramach której zapowiedziano pokazy tresury dzikich zwierząt. Zaktywizowało to przeciwników przedmiotowego traktowania zwierząt, którzy zaczęli wysyłać do placówki e-maile z protestami i apelami o odwołanie wydarzenia. Do tego momentu sprawa wygląda na niezwiązaną z tematyką internetu, jak się jednak okazało, pracownicy Domu Muzyki i Tańca postanowili zignorować prawo internautów do informacji i udawać, że nie mamy jeszcze XXI wieku.

Chowanie głowy w piasek

Jak wynika z relacji kilku osób wysyłających wspomniane protesty, pozostały one bez odpowiedzi. W tej sytuacji część z nich zdecydowała się skontaktować z DMiT za pośrednictwem oficjalnego profilu na Facebooku tejże instytucji. Część z nich wyrażała zdegustowanie wykorzystywaniem zwierząt do celów rozrywkowych, część natomiast zadawała bardzo konkretne pytania, np. jak się ma promowanie takiego traktowania zwierząt do statutu DMiT. Administratorzy profilu, zamiast udzielić odpowiedzi, postanowili po prostu kasować pytania (w tym również pytanie o to, czy kierownictwo placówki wie o praktyce cenzurowania profilu).

Jak to się ma do tematyki Dziennika Internautów? Bardzo prosto: skoro DMiT jest placówką publiczną, wypadałoby, aby jej pracownicy podejmowali dyskurs z obywatelami – również z internautami. Tym bardziej, że pytania im zadane podlegają przepisom o dostępie do informacji publicznej. Przyglądając się sprawie z boku, zastanawiałem się, czy owym przepisom podlega także komunikacja poprzez profil serwisu społecznościowego. A ponieważ zaskoczyło mnie postępowanie administratora profilu – wysłałem do sekretariatu i dyrekcji placówki kilka pytań.

Dotyczyły one takich kwestii, jak to, czy analizowano program pokazu cyrkowego pod kątem wykreślenia z niego punktów związanych z niehumanitarnym traktowaniem zwierząt, czy DMiT odnosi korzyści finansowe z tego wydarzenia, czy promowanie niehumanitarnego traktowania zwierząt jest zgodne ze statutem DMiT i dlaczego na profilu FB nie udzielano odpowiedzi na pytania dotyczące imprezy organizowanej przez placówkę.

Ustawa o dostępie do informacji publicznej wymaga, by instytucje publiczne na pytania odpisywały w ciągu 2 tygodni. Niestety, najwyraźniej w DMiT nikomu nie spieszy się do skomentowania sprawy i od 29 listopada nikt nie udzielił odpowiedzi.

Facebook to też kanał komunikacyjny

O komentarz do sprawy zwróciłem się do katowickiego Stowarzyszenia Aktywności Obywatelskiej Bona Fides, które na Śląsku niejednokrotnie walczyło z urzędami o dostęp do informacji i przejrzystość działań placówek publicznych.

- Jeśli chodzi o pytania zadawane na Facebooku, to takiej sprawy w sądzie jeszcze nie było. Orzecznictwo sądowe mówi, że pytania można zadać w dowolnej formie, np. dzwoniąc czy wysyłając maila, a do tego nie musi on być podpisany. Każdy ma bowiem prawo do informacji, więc nie jest konieczne, żeby organ zobowiązany znał imię i nazwisko osoby zadającej pytanie. Idąc tą drogą, według mnie na pytania zadane na Facebooku także powinno się odpowiadać - ocenił Grzegorz Wójkowski z Bona Fides.

Co natomiast z usuwaniem opinii internautów (przypomnę: cenzuralnych, a w części przypadków odnoszących się do bardzo konkretnych kwestii)?

- Inną kwestią jest usuwanie krytycznych komentarzy. Nie jest to regulowane żadnymi przepisami prawa, ale jeśli DMiT zdecydował się na taką formę kontaktu z klientami, to powinien respektować ich punkt widzenia, a nie cenzurować wypowiedzi. Takie zachowanie bardzo źle świadczy o pracownikach DMiT - ocenia Wójkowski.

O opinię zwróciłem się też we wtorek rano do Urzędu Miasta Zabrze, jednak póki co jego rzecznik prasowy nie odpowiedział na e-maila, a pod podany na stronie UM numer telefonu nie udało mi się dodzwonić.

Co może internauta?

Choć sprawa dotyczy „tylko” instytucji kultury, a temat odnoszący się do praw zwierząt może być przez niektórych oceniony jako drugorzędny, to sprawa doskonale obrazuje, jak wiele organów traktuje petentów kontaktujących się drogą elektroniczną – podobne scenariusze powtarzają się bowiem nieraz także w innych instytucjach finansowanych z pieniędzy podatników.

Internautom, którym zależy na uzyskaniu odpowiedzi na zignorowane przez ponad 14 dni pytania, jeśli tylko dotyczyły one konkretnych informacji (czyli nie były pytaniami o poglądy itp.), pozostaje złożenie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (w dwóch egzemplarzach, za pośrednictwem organu, którego skarga dotyczy).


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl