Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

NSA nie śledzi lokalizacji komórek, ale... przyznaje, że próbowała i może tego zażądać

03-10-2013, 12:03

Szef NSA przyznał, że w USA prowadzono testy ze śledzeniem lokalizacji komórek na większą skalę. Technologia nie jest podobno stosowana, ale testy najwyraźniej wytworzyły w szpiegach nową potrzebę.

W ubiegłą niedzielę New York Times opublikował kolejny tekst na podstawie dokumentów od Snowdena. Mówił on, że amerykańskie służby zbierają m.in. informacje na temat kontaktów społecznych między Amerykanami oraz na temat ich przemieszczania się.

Tekst NYT oczywiście jest interesujący, ale jeszcze ciekawsza jest reakcja na jego treść. Stał się on tematem przesłuchania, jakie odbyło się wczoraj w amerykańskim Senacie przed Senacką Komisją Sądownicza (Senate Judiciary Committee). Doniesienia New York Timesa komentowali m.in. James Clapper (szef amerykańskiego wywiadu) oraz gen. Keith Alexander (szef NSA).

NSA próbowała śledzić komórki

Choć obaj panowie skrytykowali artykuł NYT, to jednak Clapper potwierdził, że w latach 2010 i 2011 NSA faktycznie przeprowadziła "projekt pilotażowy", w ramach którego testowano kompatybilność danych lokalizacyjnych z systemami, jakie posiada NSA. Wykorzystano w tym celu autentyczne dane, które nie służyły do innych zadań wywiadu i nie były przekazywane analitykom.

Przedstawiciele wywiadu twierdzą też, że obecnie NSA nie śledzi lokalizacji komórek obywateli USA w oparciu o przepisy, które pozwalają agencji na zbieranie billingów. Obecnie, jeśli agencja zbiera jakieś dane o położeniu telefonów, robi to w przypadku konkretnych dochodzeń.

Kiedyś to będzie konieczne?

Nie należy myśleć, że na tym historia się kończy. NSA najwyraźniej wypróbowała metodę masowego zbierania informacji o położeniu ludzi i w przyszłości będzie zabiegać o prawo do jej używania. W czasie przesłuchania w Senacie padło pytanie o plany agencji, a Keith Alexander odpowiedział, że "to może być coś, co będzie przyszłym wymogiem dla kraju" (cytat za The Guardian, NSA chief admits agency tracked US cellphone locations in secret tests).

Projekty badawcze mają znaczenie

Można z tego wyciągnąć ciekawe wnioski, ważne nie tylko dla Amerykanów. Uprawnienia służb specjalnych w zakresie naruszania naszej prywatności teoretycznie powinny być kształtowane przez to, co jest niezbędne do zwalczania przestępstw. Słowo "niezbędne" nie oznacza tego samego co "przydatne". Służby powinny wprowadzać nowe metody inwigilacji, jeśli są one niezbędne.

Szef NSA najwyraźniej nie myśli tymi kategoriami. Jego zdaniem wszystko jest w porządku, jeśli agencja testuje jakieś rozwiązanie, zanim będzie miała prawo go użyć. Po udanych testach pojawia się nowa potrzeba - narzędzie staje się "przydatne". Widząc tę przydatność, NSA zaczyna się starać o większe uprawnienia.

Sonda
Czy służby specjalne powinny informować o wszystkich swoich "projektach pilotażowych"?
  • tak
  • raczej tak
  • raczej nie
  • nie
wyniki  komentarze

NSA nie tworzy więc technologii inwigilacji na podstawie swoich potrzeb. Najpierw powstaje technologia i dopiero ona wytwarza nową potrzebę. Dlatego właśnie obywatele powinni być wyczuleni nawet na "badania" i "projekty pilotażowe". Warto tutaj przypomnieć polski INDECT, który też był tylko projektem badawczym i ten status miał nas uspokajać.

Warto tu przypomnieć o istnieniu przemysłu inwigilacji. Dzięki niemu powstaje masa nowych technologii, które wytwarzają w służbach nowe potrzeby. W tej paradzie pomysłów, gadżetów i projektów prawa obywateli wydają się tylko zbędnym balastem psującym całą zabawę.

Czytaj także: Polityk publikuje billingi i daje się śledzić jak w Big Brotherze


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR