Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Nie wystarczy, że "ktoś z firmy" zamówił usługę online. Trzeba udowodnić, że był to ktoś upoważniony - wyrok

12-01-2017, 14:41

W sieci nie brakuje serwisów, z którymi przedsiębiorcy niechcący mogą zawrzeć kosztowne umowy online. Zazwyczaj proces zawierania umów jest uproszczony, ale może się to obrócić przeciwko usługodawcy. Nie wystarczy udowodnić, że "ktoś z firmy" logował się na stronie, o czym mówi wyrok SO w Bydgoszczy.

W Dzienniku Internautów kilka razy poruszaliśmy problem tzw. serwisów pobieraczkowych dla firm. Pod tym pojęciem rozumiemy takie serwisy, z którymi zawiera się umowę poprzez samo założenie i zweryfikowanie konta, wypełnienie jakiegoś pola formularza usługi lub nawet... samo wyświetlenie strony. Nie jest potrzebne podpisanie umowy czy dokonanie wpłaty, zatem do zawarcia umowy może dojść nawet niechcący.

Przedsiębiorcy czasem rejestrują się w takich serwisach w przekonaniu, że są to bezpłatne katalogi firm. Potem okazuje się, że niechcący zawarli oni umowy na kosztowne usługi pozycjonowania lub reklamy. Można tu podać przykłady serwisów Afisz24.pl, Anonser albo Rankingkwiaciarni.pl.

Gdyby tego typu serwisy świadczyły usługi dla konsumentów, musiałyby lepiej informować o obowiązku zapłaty. Niestety w relacjach z przedsiębiorcami nie obowiązują te same zasady i dochodzi do nieporozumień. Czasem zdarza się, że konto w płatnym serwisie zakłada pracownik nieupoważniony do zawierania umów w imieniu firmy. Czy w takim przypadku umowa na usługę elektroniczną będzie uznana za ważną?

Nie wystarczy, że "ktoś" się logował

Odpowiedzi na powyższe pytanie udzielił Sąd Okręgowy w Bydgoszczy w wyroku z dnia 6 sierpnia 2015 r. (sygn. akt VIII Ga 150/15). 

Sprawa dotyczyła sporu pomiędzy przedsiębiorcą świadczącym usługi pozycjonowania a pewną spółką. Powód - dostawca usługi pozycjonowania - wystawił pozwanej spółce fakturę na kwotę 1845 zł. Twierdził, że spółka zawarła z nim umowę online. Zwrócił się najpierw do e-sądu w Lublinie o wydanie nakazu zapłaty, ale pozwana spółka wniosła sprzeciw. Sprawa trafiła najpierw do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy. 

Sąd Rejonowy uznał, że umowa nie została zawarta. Co prawda ktoś z pozwanej spółki zalogował się na stronie powoda, ale zdaniem sądu "powód nie udowodnił, że przedmiotowego zamówienia dokonała osoba umocowana do zawierania tego rodzaju umów". Jedynym przedstawionymi w sprawie dowodami były wydruki zrzutów z ekranu, które potwierdzały zaistnienie pewnej aktywności na stronie. Nadal nie stanowiły one potwierdzenia, że zamówienia dokonała osoba upoważniona. 

Apelacja

Powód nie zgodził się z wyrokiem i sprawa trafiła do Sądu II Instancji (Okręgowego).

W apelacji dostawca usług pozycjonowania powołał się na art. 97 kodeksu cywilnego mówiący, iż "osobę czynną w lokalu przedsiębiorstwa przeznaczonym do obsługiwania publiczności poczytuje się w razie wątpliwości za umocowaną do dokonywania czynności prawnych, które zazwyczaj bywają dokonywane z osobami korzystającymi z usług tego przedsiębiorstwa". 

Sąd Okręgowy uznał, że art. 97 KC nie ma zastosowania do zawierania tego typu umowy na usługi elektroniczne. 

- Dla zastosowania art. 97 k.c, osoba czynna w lokalu przedsiębiorstwa musi dokonać tylko takich czynności, które mieszczą się w zakresie czynności zazwyczaj wykonywanych w lokalu tego przedsiębiorstwa z osobami korzystającymi z jego usług. Są to takie czynności prawne oraz inne czyny, które mieszczą się w zakresie przedmiotu działalności danego przedsiębiorcy i które zazwyczaj są dokonywane z jego klientami - czytamy w uzasadnieniu wyroku. 

Powód nadal nie potrafił wykazać, aby umowę zawarła osoba uprawniona do zawierania takich umów w imieniu spółki. Skoro zaś dodatkowo nie było podstaw do zastosowania domniemania z art. 97 k.c. to Sądowi Okręgowemu pozostawało oddalić apelację. 

Dlaczego to klienci mają ryzykować?

Warto zauważyć, że przy tej konkretnej sprawie można było łatwo uniknąć sporu, podobnie zresztą jak przy innych sprawach dotyczących tzw. serwisów pobieraczkowych. Po pierwsze usługodawca mógł uzależnić rozpoczęcie świadczenia usług od wpłacenia pieniędzy.

Po drugie usługodawca mógł uzależnić rozpoczęcie świadczenia usługi od uzyskania potwierdzenia na piśmie. Mając w ręku dokument z podpisami członków zarządu raczej nie miałby problemu z potwierdzeniem swoich racji przed sądem. 

Wspomniany pobieraczkowy model zawierania umów stwarza duże ryzyko nieporozumień. Przedsiębiorcy świadczący usługi "pobieraczkowe" chcieliby przeniesienia ryzyka na swoich klientów i zazwyczaj troszczą się o to poprzez odpowiednie zapisy w regulaminach (np. przewidując dziwnie wysokie kary umowne za odstąpienie od umowy). Tymczasem obserwujemy, że coraz częściej sądy skłaniają się ku uznawaniu, że ryzyko powinien ponosić e-usługodawca, który nie zadbał o przejrzysty sposób zawierania umów. 

Poniżej uzasadnienie wyroku SO w Bydgoszczy.

orzeczenie-SOwBydgoszczy by Dziennik Internautów on Scribd


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR