Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Trzeba ograniczyć prawo do informacji publicznej, bo jest nadużywane?

01-12-2014, 14:46

Polskie urzędy nierzadko naruszają prawa obywateli w zakresie dostępu do informacji publicznej. Mimo to niektórzy urzędnicy chcieliby ograniczenia prawa do informacji, bo rzekomo jest ono nadużywane. Wspierają ich w tym niektórzy badacze...

Prawo dostępu do informacji publicznej to jedno z najważniejszych narzędzi, jakim dysponuje społeczeństwo, by kontrolować władzę. Szczególnie dotyczy to współczesnego społeczeństwa informacyjnego. Inna rzecz, że w XXI wieku informacja publiczna może być wielokrotnie wykorzystywana w celu rozwijania przydatnych i przynoszących przychody usług (tzw. re-use).

Niestety nie wszystkim się to podoba. Niektórzy urzędnicy uważają, że obywatele proszą o informację publiczną zbyt często albo z jakichś złośliwych powodów. Zdaniem tych urzędników obywatel nie powinien sobie ot tak pytać, bo to przecież uciążliwe! Dlatego ukuto pojęcie "nadużywania prawa do informacji publicznej". W ostatnim czasie to pojęcie robi karierę!

Nadużywanie prawa obywatela?

Według Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska pojęcie zostało ukute dwa lata temu przez sędzię Naczelnego Sądu Administracyjnego, Irenę Kamińską. Pani sędzia uwierzyła, że niektóre wnioski o dostęp do informacji publicznej służą do "prywatnych wojen". Pytanie tylko, czy pani sędzia naprawdę potrafi odróżnić te "złośliwe" wnioski od "niezłośliwych"? Poza tym... czy informacja publiczna może służyć do "prywatnej wojny" bardziej niż np. droga publiczna? Informacja po prostu jest i ludzie mają prawo ją znać. Jeśli ta informacja źle o kimś świadczy, to już osobny problem. Czy się z tym zgadzamy czy nie, idea "nadużywania" kiełkuje dalej.

Właśnie "nadużywanie prawa do informacji publicznej" było tytułem konferencji, jaka odbyła się w ubiegły piątek na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW). Omawiano na niej wyniki badania, które miało udowodnić, że prawo do informacji publicznej jest w Polsce nadużywane. Według badaczy jednym z dowodów nadużyć ma być m.in. to, że ci sami wnioskodawcy występują często o informację publiczną. Czy to naprawdę jest dowód nadużyć?

Jestem dziennikarzem i składam regularnie wnioski o dostęp do informacji publicznej. To chyba zrozumiałe. Nie można się też dziwić, że aktywni obywatele albo politycy składają takie wnioski, aby zdobyć informacje istotne dla ich działalności. Co jest w tym złego, że wnioski często składa ta sama osoba? 

Konferencja naukowa czy pseudonaukowa?

Badania, których wyniki przedstawiono na konferencji, były ostro krytykowane jeszcze przed konferencją. Sieć Obywatelska Watchdog Polska opublikowała kopię ankiety, jaka została wysłana do uczestników badania. Już sam tytuł tej ankiety sugeruje, że chodzi w niej o udowodnienie tezy, iż prawo dostępu do informacji publicznej jest nadużywane.

Niektóre pytania w ankiecie są tendencyjne, np. pytano o to, czy konieczność odpowiedzenia na wniosek o dostęp do informacji publicznej powoduje odsunięcie w czasie realizacji innych zadań służbowych. Jedyna słuszna odpowiedź na pytanie brzmi "tak", bo przecież zajęcie się jedną rzeczą musi powodować odsunięcie innej. To logiczne. Nie oznacza to jednak, że można z tego wyciągać wnioski o nadużywaniu prawa do informacji publicznej.

Poza tym należałoby wziąć pod uwagę, że udzielanie informacji publicznej jest takim samym działaniem służbowym jak wszystkie inne. Dlaczego mamy je traktować jak coś gorszego, czego urzędnik nie powinien robić? Równie dobrze moglibyśmy twierdzić, że kserowanie dokumentów odsuwa w czasie inne zadania. Czy to znaczy, że należy usunąć kserokopiarki z urzędów i wówczas wszystko będzie zrobione na czas? 

Wystarczy urzędnicze "widzimisię" 

Czy ta konferencja i te badania powinny nas martwić? Tak, bo za "rekomendacjami" stawianymi przez "badaczy" mogą pójść propozycje zmian w prawie. Już teraz proponowane są dwa sposoby na ograniczenie "nadużywania":

  1. Wprowadzić możliwość naliczania opłat za udostępnianie informacji publicznej.
  2. Wprowadzić do prawa przepis, który pozwala na odmówienie dostępu do informacji w szczególnych przypadkach (np. gdy urzędnik uzna wniosek za "złośliwy" albo "niepoważny"). 

Obydwa rozwiązania wydają się kiepskim pomysłem szczególnie w kraju takim jak Polska, gdzie urzędy i tak unikają respektowania prawa w zakresie dostępu do informacji (piszemy o tym regularnie w dziale absurdy dostępu do informacji publicznej w Polsce). 

Przyjęcie pierwszego pomysłu mogłoby sprawić, że urzędy będą chciały pieniędzy za każdą informację. Ostatecznie więc dojdzie do tego, że prawo obywatela do informacji będzie zależało od zasobności portfela. Należy też wziąć pod uwagę, że w tej sytuacji ponowne wykorzystanie informacji z sektora publicznego (re-use) może stać się nieopłacalne. 

Przyjęcie drugiego pomysłu byłoby de facto prawnym przyzwoleniem na nieudzielanie informacji publicznej na podstawie urzędniczego "widzimisię". To nie jest dobre, bo urzędnik nie zawsze będzie w stanie prawidłowo ocenić intencje wnioskodawcy. Poza tym urzędnik może nie chcieć ujawnić informacji dla niego niewygodnej albo może ulec poleceniu przełożonego, który każe zachować coś w tajemnicy. Czy tak ma wyglądać nasze prawo do informacji publicznej?

Sonda
Dlaczego - Twoim zdaniem - władze mogą chcieć ograniczenia dostępu do informacji publicznej?
  • mają mnóstwo innej pracy
  • łatwiej będzie ukryć nadużycia
  • bo tak
wyniki  komentarze

Świadomość rośnie. To przeszkadza?

Sugestie, by utrudnić dostęp do informacji publicznej, są szczególnie niepokojące z jednego powodu. Nasza redakcja od dawna obserwuje, że rośnie świadomość społeczeństwa w zakresie dostępu do informacji publicznej. Coraz więcej ludzi wie, czym jest informacja publiczna, jak złożyć wniosek itd. Dzięki temu społeczeństwo może być jak nigdy skuteczne w kontrolowaniu władzy. To element budowania demokracji, która w naszym kraju jeszcze zbyt dojrzała nie jest.

Jeśli właśnie w tym momencie przedstawiciele władz zaczynają mówić o nadużywaniu prawa do informacji, świadczy to o strachu przed tą rodzącą się społeczną kontrolą. W Polsce rzeczywiście jest wiele problemów związanych z prawem do informacji publicznej, ale dotyczą one raczej naruszania prawa przez urzędników niż nadużywania go przez obywateli. 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR