Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o beaconach, pomyślałam, że mój rozmówca się pomylił i miał na myśl “bitcoiny”. Potem dowiedziałam się, jak ważnym graczem na rynku światowym jest Polska. Dziś jestem najwierniejszą kibicką technologii ibeacon.

Adam Jesionkiewicz i Michał Polak z firmy ifinity mają powody do dumy. Projekt “Virtualna Warszawa”, do którego przygotowali pilotażowe rozwiązanie technologiczne, otrzymał wyróżnienie (i 1 mln euro) w międzynarodowym konkursie dla europejskich innowacyjnych miast “Mayors Challenge”.

ifinity virtualna warszawa

Fot. ifinity

Mały nadajnik robi wielką różnicę

W Warszawie “virtualne” jest na razie Stołeczne Centrum Osób Niepełnosprawnych. Od kilku miesięcy interesanci Centrum po wejściu wyjmują telefony i uruchamiają aplikację. Korzystając z niej, pobierają numerek, wiedzą, do którego okienka i kiedy mają podejść, a jeśli muszą udać się do konkretnego pokoju - telefon poprowadzi ich niby wirtualny przewodnik. Rozwiązanie powstało z myślą o osobach niewidomych i słabowidzących, dlatego aplikacja jest udźwiękowiona.

Całość działa jak GPS w mikroskali - tylko bez satelitów. Ich rolę pełnią nadajniki, potocznie nazywane beaconami - maleńkie komputery (pamięć flash 256 kB), które nieustannie nadają sygnały radiowe. Odbiera je chip w telefonie i przekazuje do aplikacji, która dzięki temu określa i położenie telefonu, i zadany przez użytkownika punkt docelowy. Centrum zostało oklejone 50 takimi urządzeniami - są umieszczone np. przy okienkach czy obok pokojów. Ifinity dostarczyło beacony własnej produkcji i przygotowało aplikację, która spina istniejący w Centrum system obsługi interesanta (np. usprawnienie obsługi kolejki) oraz nawigację po urzędzie.

Chcąc skorzystać z możliwości, które dają beacony, przed znalezieniem się w ich zasięgu trzeba mieć telefon z technologią BLE i zainstalować odpowiednią dla danego miejsca aplikację.

 

korzystanie z beaconów = beacon + chip BLE w telefonie + aplikacja w telefonie

 

Zaczęło się od Apple’a

Co potrafi beacon? Sam, bez współpracy z innymi urządzeniami czy oprogramowaniem - niewiele, jest w końcu tylko nadajnikiem. Wszystko sprowadza się do nadania sygnału jednoznacznie wskazującego chipowi w telefonie, który beacon do niego mówi. Beacon informuje o swoim położeniu, może też (jeśli ma odpowiednie czujniki) podawać informacje o bezpośrednim otoczeniu - np. temperaturę albo wilgotność. Jednak to “niewiele” musi iść w parze z niezawodnością, precyzją, niskim zużyciem energii, wytrzymałością i jeszcze niedrogą produkcją. A to już jest wynikiem długich i żmudnych prac badawczych, testów, przymiarek.

Beaconem popularnie nazywa się sam nadajnik, ale nazwa ta - a dokładnie ibeacon - dotyczy całego standardu technologii. Standard ibeacon został wymyślony, a jakże, przez firmę Apple, która charakterystycznie dla siebie poszła pod prąd i iPhone’y (aż do numeru 6) nie obsługują technologii NFC (Near Field Communication), umożliwiającej np. zbliżeniowe płacenie telefonem. Zamiast tego Apple zaczął wyposażać swoje telefony w chipy BLE (Bluetooth Low Energy). Chipy BLE pozwalają telefonowi komunikować się z urządzeniami elektronicznymi, zużywając przy tym niewiele energii z baterii telefonu. Wyższość BLE nad NFC to także zasięg - aby skorzystać z chipa NFC, trzeba zbliżyć go do urządzenia, z którym ma się skomunikować (np. terminala płatniczego) na odległość 4 cm. BLE “widzi” urządzenia oddalone od niego o 50-70 metrów.

Pozostawała kwestia, z jakim urządzeniem ma się komunikować chip. Apple, choć bardzo ogólnie i bez szczególnej pompy, odpowiedział i na to pytanie - w czerwcu 2013 roku ogłosił, że istnieje “standard ibeacon”. A już w grudniu 2013 roku mieliśmy w Polsce pierwsze wdrożenie ibeaconowe.

To naprawdę wydarzyło się w Polsce

Tak, w Polsce. Bo to właśnie w Polsce kilka firm odważnie podjęło wyzwanie rzucone przez Apple i dowiodło, że doskonale radzi sobie z produkcją urządzeń elektronicznych mających spełnić określony standard. Zaczęły powstawać niewielkie, ładnie wyglądające nadajniki - w uproszczeniu nazywane beaconami. Początki były niełatwe, iście garażowe, jak w amerykańskich opowieściach o młodych firmach technologicznych. Po niezliczonych nieprzespanych nocach, kolejnych próbach, olśnieniach i żmudnych dopasowaniach - podzespoły, wielkość baterii, anteny, kształt i wielkość urządzenia, jego możliwości, równowaga między jakością a kosztami produkcji - powstały produkty na światowym poziomie, skutecznie konkurujące z rozwiązaniami zagranicznymi, np. amerykańskiej firmy Gimbal.

Dziś do kontakt.io, Estimote i ifinity, pionierów na polskim rynku, dołączają kolejni producenci, z apetytami na rynek nie tylko polski. Pierwsze polskie wdrożenie to wirtualny przewodnik po warszawskim Muzeum Neonów, zrealizowany przez firmę Synappse z zastosowaniem beaconów Estimote. “Virtualna Warszawa” jest pierwszym takim rozwiązaniem w instytucji publicznej w Europie, a podobne - wspierające osoby niewidome - zastosowanie beacony znalazły w londyńskim metrze. Tamtejsza aplikacja pobiera sygnały od trzech najbliższych beaconów, porównuje ich siłę i ocenia położenie użytkownika. Użytkownik dostaje instrukcję, jak ma się poruszać, przez zestaw AfterShokz - słuchawki przekazujące wibracje przez kości policzkowe, aby mógł nadal słyszeć, co dzieje się wokół niego. Wayfindr, twórcy londyńskiego systemu, oparli go o beacony opracowane i wyprodukowane w Krakowie przez Estimote.

Ibeacon pomaga, podpowiada, nalicza punkty

Nie gustuję w załatwianiu spraw w urzędzie i wolałabym nie czuć się tam jak za zasiekami wrogiej armii. Godzę się z tym, że esencji urzędu nie zmienię - uważam jednak, że przeszedł on długą drogę od “pan tu nie stał” do aplikacji uprzejmie zapraszającej do odpowiedniego okienka. To mi się podoba w ibeaconach - zadziałają tak, jak im pozwolę (muszę ściągnąć aplikację na telefon), a mogą ułatwić i uprzyjemnić życie.

estimote beacon

Fot. Estimote

Miejsca wyposażone w beacony dają swoim gościom z telefonami (z systemem iOS i Android) nowe możliwości. W Londynie wydawca Newsstand udostępnia gościom barów, w których zainstalowano po jednym-dwa beacony, możliwość darmowej lektury swoich dwóch tytułów. Dopóki gość siedzi w barze, czyli jest widziany przez nadajnik, jego telefon uzyskuje bezpłatny dostęp do e-wydań gazet - blokowany ponownie po wyjściu z baru. W Trójmieście, w barach i restauracjach współpracujących z gdańskim Everytap nie trzeba nawet wyciągać telefonu, by w programie lojalnościowym dostać punkty za wizytę czy zakupy. Warszawskie Muzeum Neonów (polski pionier ibeaconowy) wyświetla na telefonach gości informacje o obiekcie, do którego właśnie podchodzą, podobnie MOCAK (Muzeum Sztuki Współczesnej) w Krakowie. Ifinity kończy w Warszawie testy stosowania beaconów na przystankach i w autobusach - system informacyjny ma wspomagać poruszanie się po Warszawie osób niewidomych, ale i nieznających miasta turystów. We wszystkich sklepach Apple’a w USA klient dostaje na swój telefon informacje o produkcie, przy którym się zatrzymał, a sprzedawcy widzą, gdzie zatrzymywał się najchętniej.

Producenci beaconów i twórcy aplikacji mówią o szeregu innych zastosowań. Przykładowo, restauracje mogą przesyłać menu czy ofertę dnia osobom właśnie mijającym lokal (jeśli oczywiście mają w swoich telefonach odpowiednią aplikację), sklepy - informować o oglądanych produktach, podpowiadać dalsze wybory, kierować do właściwych półek, muzea i placówki kulturalne - proponować kierunek zwiedzania i przesyłać informacje o oglądanych obiektach. Możliwe są też np. płatności zbliżeniowe, informowanie o najbliższych wolnych miejscach na parkingu czy przesłanie na telefon świeżo przygotowanej oferty dopasowanej do wcześniejszych zachowań użytkownika.

Pójść jeszcze dalej

Przyznaję - jestem fanką ibeacon, z dumą obserwuję sukcesy biznesowe polskich producentów, niecierpliwie czekam na beacony w warszawskich autobusach i cieszy mnie entuzjazm młodych twórców aplikacji współpracujących z beaconami. I chciałabym więcej. Przyszłość aplikacji na smartfony chyba trafnie opisują twórcy Everytap, Maciej Piwko i Adam Pachucki. Gdańszczanie uważają, że - o ile na pewno pojawią się spektakularne, działające na wyobraźnię zastosowania - przyszłość należy do rozwiązań ułatwiających i usprawniających poruszanie się w istniejącej już rzeczywistości. W takim rodzaju zastosowań technologia zostanie najlepiej wykorzystana dzięki współpracy superspeców od ibeacon z superspecami od danej branży. Sami rozwinęli swą aplikację w oparciu o kilkuletnie doświadczenia z Pitu Pitu - internetowym, subiektywnym katalogiem miejsc i wydarzeń w wybranych miastach polskich.

kontakt.io hardware

Fot. kontakt.io

Sądzę, i powtarzam tu zgodny głos branży, że te spektakularne zastosowania to raczej nie możliwości dla użytkowników telefonów, ale internet rzeczy i profesjonalne systemy do zarządzania. Podobają mi się wizje, w których inteligentne urządzenia w moim domu wykrywają moją obecność i regulują np. natężenie światła żarówek. Przyszłość, według twórców Estimote, należy też do rozwiązań dla lotnisk czy szpitali. Założyciele ifinity mówią “tranport” i dodają, że należy też spodziewać się kolejnych rozwiązań dla inteligentnych miast. Zastosowań może być jeszcze więcej dzięki miniaturyzacji. Estimote już dziś tworzy nearables, niewielkie płaskie naklejki, które w przyszłości mogą pozwolić na komunikowanie się dwóch telefonów, szukanie w domu wiecznie gubionych kluczy czy inne zadania “mikrolokalizacyjne”.

Inwestycja czy rozrzutność

Jakub Krzych i Łukasz Kostka, założyciele Estimote, we wrześniu 2013 roku przywieźli z Ameryki nagrodę dla najlepszej młodej firmy technologicznej w kategorii “sprzęt” (hardware), przyznawaną przez uznany amerykański portal TechCrunch. Wkrótce potem przyszło finansowanie od inwestorów kapitałowych - amerykańskie fundusze, m.in. Innovation Endeavors, Betaworks, Bessemer Venture Partners, Birchmere Ventures czy Valiant Capital Partners wspólnie wyłożyły na rozwój firmy 3,1 mln dolarów. W lipcu 2014 roku przyszła pora na inwestycję w drugiego ważnego gracza na polskim rynku - Kontakt.io otrzymał 2 mln dolarów od Sunstone Capital. Zapewne najwyższą kwotę otrzyma ifinity - polski fundusz SpeedUp obejmuje 32% udziałów w firmie. Pieniądze mogą też popłynąć do twórców aplikacji. O bardzo dużych szansach na finansowanie mówią też twórcy nowatorskiego programu lojalnościowego wykorzystującego technologię ibeacon - gdańska firma Everytap.

Firmy, które jeszcze rok temu mozolnie przecierały szlaki dla zupełnie nieznanej technologii, dziś mają możliwość rozwijania jej na szeroką skalę. Oczywiście, inwestorzy, warszawscy urzędnicy, programiści, producenci czy entuzjastyczni dziennikarze mogą się mylić, a ibeacon okaże się wyłącznie zabawką dla bogatych dzieciaków z dużych miast. Moim zdaniem taka perspektywa to tylko kolejne wyzwanie dla wszystkich współtworzących dziś ibeacon - w tym dla producentów smartfonów, by mógł z nich korzystać niemal każdy.

Dolina Beaconowa

Obecnie, ifinity najwięcej uwagi poświęca doskonaleniu oprogramowania nadajników, by uzyskać nie tylko nawigację budynkową z dokładnością do kilkunastu centymetrów czy odfiltrowanie sygnału z zakłóceń, ale i możliwość integracji z już istniejącymi systemami. Spółka stawia na dostarczenie całości rozwiązania - od beaconów do aplikacji. Podobną zasadę przyjmuje firma peachGo z Warszawy, która oferuje przygotowanie całego rozwiązania czy HG Intelligence z Krakowa, która wdraża systemy dla sieci salonów polskich marek - odzieżowej Simple i obuwniczej Gino Rossi. HGI zaproponowała też “wieczny beacon”, zasilany przez system pobierania i przetwarzania energii słonecznej (lub - w pomieszczeniach zamkniętych - pochodzącej z oświetlenia). Kontakt.io i Estimote skupiają się na udoskonalaniu i poszerzaniu oferty nadajników i wyposażeniu ich w coraz to nowe możliwości, rozwijają też środowisko dla programistów, którzy dzięki temu mogą sprawnie tworzyć wydajne aplikacje współpracujące z beaconami. Kontakt.io konfiguruje swoje urządzenia, zgodnie z zamówieniem klienta. Estimote wprowadził ciekawą aplikację pozwalającą właścicielowi większej ilości beaconów na zarządzanie nimi tak, by zmniejszać zużycie pobieranej energii i zwiększyć w ten sposób żywotność baterii.

Polska chyba zasłużenie została obwołana Doliną Beaconową. Mamy silnych producentów (z rosnącą konkurencją, by nie osiedli na laurach), ambitnych programistów, którzy mogą jeszcze zadziwić świat wykorzystaniem ibeacon, inwestorów. Cieszę się, że nasi nie tylko produkują nadajniki wysokiej jakości i sprzedają je na cały świat, nie tylko wdrażają całe systemy oparte o własne beacony, ale też mają warunki do poszukiwania kolejnych rozwiązań. Czekam na nie i kibicuję.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR