Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Wnioski o "bycie zapomnianym" przez Google można już składać online

30-05-2014, 08:33

Google udostępniła formularz dla osób, które chciałyby być "zapomniane", czyli chciałyby wymazać z Google jakieś linki na swój temat. To bardzo wyraźny skutek niedawnego wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

W przeszłości, jeśli w wynikach Google pojawiały się dane osobowe, były one traktowane jak wszystkie inne dane. Nie uważano, że firma Google jest za nie szczególnie odpowiedzialna. 

Wszystko zmieniło się 13 maja, gdy Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał dość zaskakujący wyrok. Trybunał orzekł, że Google odpowiada za dane osobowe w wynikach i może być traktowana jak "administrator danych osobowych". Co więcej, Google może być zobowiązana do usunięcia wyników na temat danej osoby, nawet jeśli linki w Google prowadzą do informacji legalnie opublikowanej na innych stronach, która to informacja nie zostanie skasowana z tych innych stron.

Formularz do "bycia zapomnianym"

Nie da się ukryć, że wyrok ten jest kontrowersyjny. Wielu internautów sądzi, że doprowadzi on do cenzurowania Google. Linki niewygodne dla pewnych osób (np. nieuczciwych przedsiębiorców, polityków albo przestępców) mogą zacząć po prostu znikać z Google.

Już wcześniej pojawiły się informacje, że Google może zareagować na wyrok ETS, udostępniając specjalny formularz do zgłaszania linków do usunięcia. Teraz ta informacja się potwierdziła - taki formularz jest dostępny.

Co ciekawe, Google nie robiła wielkiego szumu wokół tego formularza. Nie wspomniano o nim na blogu Google, a nawet na blogu firmy poświęconym sprawom europejskim.

Google nie usunie wszystkiego

Formularz znajdziecie na stronie pomocy Google. Nad formularzem znajduje się następująca informacja (pogrubienie dodane przez DI):

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej niedawno uznał, że niektórzy użytkownicy mogą wnioskować o usunięcie z wyników wyszukiwania pozycji zawierających ich imię i nazwisko, jeśli wyniki te są „niewłaściwe, niestosowne czy też nadmierne w stosunku do celów, dla których są one przetwarzane”.

W związku z tą decyzją wszystkie prośby będziemy rozpatrywać indywidualnie, aby chronić prywatność osób, a jednocześnie nie naruszać praw o dostępie do informacji publicznej lub ich udzielaniu. W celu rozpatrzenia prośby weźmiemy pod uwagę, czy wyniki wyszukiwania zawierają przestarzałe informacje, czy wzrosło publiczne zainteresowanie tymi informacjami – np. czy dotyczą nadużyć finansowych, nieprawidłowości w pracy zawodowej, postępowania karnego albo publicznego zachowania przedstawicieli rządowych.

Google daje więc jasno do zrozumienia, że nie będzie usuwać wszystkiego, o co tylko ludzie poproszą. Firma wskazuje nawet pewne kryteria oceny - czas powstania informacji, jej znaczenie, zainteresowanie społeczne.

Potrzebna kopia dokumentu

W formularzu do "bycia zapomnianym" należy podać następujące dane:

  • imię i nazwisko, którego dotyczy prośba o usunięcie z wyników wyszukiwania;
  • imię i nazwisko wnioskodawcy;
  • stosunek wnioskodawcy do reprezentowanej osoby;
  • dane kontaktowe;
  • adresy URL do usunięcia;
  • czytelną kopię dowodu tożsamości.

Google podkreśla, że złożenie wniosku o "zapomnienie" nie będzie zapewniać realizacji tego wniosku. Każda sprawa będzie traktowana indywidualnie. Osoby składające wnioski będą informowane o przetwarzaniu ich prośby.

Co na to szef Google?

Piotr Zalewski z Google zwrócił naszej redakcji uwagę na to, że na łamach Financial Times opublikowano opinię szefa firmy Larry'ego Page'a na temat prawa do bycia zapomnianym.

To ciekawe. Page stwierdził, że Google musi w przyszłości bardziej angażować się w europejską dyskusję o prywatności i bardziej dostosować się do europejskiego stylu myślenia. Page zauważył też, że firma Google może dostosować się do nowych zasady gry, ale dla małych startupów będzie to trudniejsze.

Potrzebna przejrzystość

Google nie pozostawia wątpliwości, że nie chce pozwolić na nadużywanie "prawa do bycia zapomnianym". Mnie osobiście zastanawia to, czy dodatkowo firma udostępni informacje (choćby statystyczne) o korzystaniu z tego prawa. 

Sonda
Czy obawiasz się, że "prawo do bycia zapomnianym" będzie nadużywane?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Google już teraz publikuje raport przejrzystości mówiący m.in. o żądaniach usunięcia treści pochodzących od instytucji rządowych oraz od posiadaczy praw autorskich. Internauci powinni również wiedzieć, jak często Google kogoś "zapomina".

Pojawia się jeszcze pytanie, czy inne wyszukiwarki w UE wdrożą podobne rozwiązania? Wyrok ETS dotyczył Google, ale logiczne jest zakładanie, że inne wyszukiwarki podlegają tym samym zasadom.

Czytaj także: Organy ochrony danych z UE zadowolone z wyroku ws. filtrowania Google


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *