Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kolejne 7,5 tys. zł na rządowego Facebooka i udawanie, że dziennikarz nie pytał

26-03-2014, 14:32

Czy to dobrze, że ministerstwo kultury wydało 7,5 tys. zł na zakładki na Facebooku? Nie wiem, ale ministerstwo nie chciało udzielić tej informacji, dopóki nie poskarżyłem się na to Kancelarii Premiera. Dziwne.

To kolejny tekst z cyklu absurdy dostępu do informacji publicznej w Polsce

* * *

Jakiś czas temu postanowiłem obliczyć ile polski rząd wydał na Facebooka. Nie mogę ująć w tych wyliczeniach czasu, jaki pracownicy ministerstwa poświęcają na "siedzenie na fejsie". Mogę jednak pytać o umowy dotyczące Facebooka, podobnie jak kiedyś zrobił to Piotr Waglowski.

7,5 tys. na Facebooka MKiDN

Swój pomysł zacząłem realizować jeszcze w ubiegłym roku, ale urzędnicy wcale nie udzielali mi odpowiedzi na pytania w ustawowo przewidzianym terminie. Dlatego dopiero dziś osiągnąłem w tej sprawie jakikolwiek postęp. Dowiedziałem się, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zawarło umowę, na przygotowanie zakładek i innych treści na Facebooka za 7,5 tys. zł netto.

Kopię umowy zamieszczamy pod tym tekstem. Dotyczy ona tych pomarańczowych zakładek, które widzimy po wejściu na stronę ministerstwa na Facebooku.

zrzut

Umowa obejmowała także rekomendacje dotyczące prowadzenia profilu na Facebooku oraz stworzenie aplikacji konkursowych. 

Kwota ustalona obecnie: 42,5 tys.

Sami oceńcie, czy 7,5 tys. zł na promocję na Facebooku to rozsądna kwota. Moim zdaniem jest to 7,5 tys. na informacje absolutnie zbędne, ale oczywiście można się o to sprzeczać.

Ja odnotuję jedynie, że już wcześniej dowiedzieliśmy o 35 tys. zł wydanych na facebookowy profil Kancelarii Premiera. To oznacza, że cały rządowy Facebook pochłonął co najmniej 42,5 tys. zł (35 + 7,5). To jest dopiero początek i będziemy pytać kolejne ministerstwa o podobne wydatki. Jak szybko dojdziemy do 100 tys.?

Zepsuta skrzynka i co dalej?

Powiem wam szczerze, że sama kwota 7,5 tys. zł nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak opór Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego przed ujawnieniem tej informacji. Ciekawy był też sposób, w jaki ten opór udało mi się złamać.

Pierwszy wniosek o dostęp do informacji publicznej w tym zakresie złożyłem 8 listopada ubiegłego roku (sic!). Ministerstwo powinno mi odpowiedzieć w ciągu dwóch tygodni, ale tego nie zrobiło. Co więcej, mój wniosek trafił na zepsutą skrzynkę e-mail co opisywałem już w innym tekście. Ministerstwo nie tylko nie odpowiadało na mój wniosek, ale unikało też odpowiadania na pytanie, czy ta skrzynka zaczęła działać jak należy. 

MKiDN nie wie kiedy odpowie

20 grudnia (grubo po terminie) dostałem odpowiedź na swój pierwszy wniosek. Dzięki temu wnioskowi wiedziałem o jaką dokładnie umowę pytać dalej.

Kolejny wniosek o dostęp do informacji publicznej złożyłem 3 stycznia i teoretycznie powinienem dostać odpowiedź w drugiej połowie stycznia. Dostałem ją dopiero dziś, czyli 26 marca. Ministerstwo przez cały ten czas unikało też odpowiadania mi na pytanie, czy skrzynka do składania wniosków zaczęła działać.

Czekając na odpowiedź dzwoniłem nawet do biura prasowego, ale to nic nie dawało. Raz się zdarzyło, że nikt nie odebrał telefonu. Innym razem jakiś Pan powiedział mi, że ministerstwo o moich pytaniach wie, ale odpowie mi... w przyszłości. W jakiej przyszłości? Tego nie chciano mi powiedzieć.

Pomogła... Kancelaria Premiera

Mamy 26 marca i dopiero dziś dostałem odpowiedź. Niestety obawiam się, że nawet dziś bym jej nie dostał, gdybym nie zadziałał "odgórnie". Przygotowałem sobie skargę do sądu, a ponadto zwróciłem się z pytaniami do... Kancelarii Premiera (KPRM). Kancelaria Premiera nie miała nic do tej sprawy, ale po prostu poskarżyłem się jej na to, że biuro prasowe MKiDN unika odpowiedzi na moje pytania. Spytałem też ogólnie, czy rząd będzie tolerował takie zachowania biur prasowych ministerstw. Ten e-mail do KPRM wysłałem wczoraj.

Kancelaria Premiera przynagliła MKiDN i wyobraźcie sobie, że dziś otrzymałem odpowiedź! To ciekawe, bo "skarga do Kancelarii Premiera" nie jest żadną formalnie przewidzianą możliwością, ale jednak podziałała! Jestem absolutnie pewien, że gdyby nie ta moja "skarga", MKiDN milczałoby nadal. W mojej opinii biuro prasowe ministerstwa liczyło na przemilczenie sprawy.

Nietrudno zauważyć, że dziennikarzowi jest łatwiej składać takie "nieformalne skargi". Mogłem sobie pisać do rzeczników Kancelarii Premiera. Mogłem publicznie narzekać na ignorowanie moich pytań. Niestety "zwykły obywatel" nie zawsze ma takich możliwości. Jeśli MKiDN w taki sposób potraktowała mnie, to jak traktuje wnioski od obywateli nie-dziennikarzy? Obawiam się, że nie najlepiej.

Sonda
Czy 7,5 tys. za trzy zakładki na profilu MKiDN na Facebooku to rozsądna cena?
  • tak
  • raczej tak
  • raczej nie
  • nie
wyniki  komentarze

Mam nadzieję, że to o czym piszę, przyczyni się do poprawienia jakości pracy MKiDN w zakresie udzielania wniosków o dostęp do informacji publicznej.

Teraz na tapetę biorę kolejne ministerstwo. Zobaczymy, czy łatwiej podzieli się informacjami.

Zobacz kopię umowy

Poniżej kopia umowy pomiędzy Ministerstwem Kultury a firmą Mediapunto Sp. z o.o.

Scan From a Xerox WorkCentre001 by di24pl


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. Sophos




fot. Freepik




fot. Freepik