Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Eksperci: e-podręczniki utrudnią wprowadzanie nowych technologii. Czyżby?

04-09-2012, 09:20

Donald Tusk obiecuje bezpłatne e-podręczniki, a wydawcy oraz ich obrońcy starają się wszystkich przekonać, że zniszczy to edukację. Eksperci z Instytutu Jagiellońskiego stwierdzili nawet, że darmowe e-podręczniki utrudnią wprowadzanie nowych technologii do szkół. Trudno nie odnieść wrażenia, że sami eksperci nie wiedzą, jak taką tezę uzasadnić.

W lipcu br. Dziennik Internautów pisał o tym, że rządowy program "Cyfrowa szkoła" to nie tylko nowy sprzęt dla szkół. Są też plany dotyczące darmowych e-podręczników. W ramach projektu współfinansowanego ze środków UE w ciągu 3 lat mają powstać podręczniki do 14 przedmiotów oraz 2500 zasobów edukacyjnych do wykorzystania w procesie nauczania. Treści podręczników mają opracować: Uniwersytet Wrocławski, Politechnika Łódzka oraz Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu.

Czytaj: Więcej o programie Cyfrowa szkoła w DI

Wspominaliśmy też, że wydawcy tradycyjnych podręczników dopatrzyli się w działaniu rządu praktyk szkodzących konkurencji, zapowiedzieli złożenie pozwu.

Rząd i zwolennicy bardziej otwartej edukacji mówią coś całkowicie przeciwnego - dopiero z darmowymi e-podręcznikami będziemy mieli konkurencję jak trzeba.

- Z informacji uzyskanych z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, że w projekcie nie występują przesłanki czynu nieuczciwej konkurencji. Treści edukacyjne nie będą monopolizowane, co udowadnia przyjęte przez rząd założenie udostępnienia e-podręczników na otwartych licencjach jako otwartych zasobów edukacyjnych - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Edukacji Narodowej sprzed kilku dni.

Oczywiście wydawcy boją się zmian na rynku. Boją się utraty kontroli nad nim. Będą więc mówili, że tylko ich podręczniki mogą zagwarantować skuteczną edukację. Po ich stronie stanie duża część ekspertów, szczególnie ci, którzy lubią współpracować z wydawcami. 

E-podręczniki opóźnią wdrażanie technologii?

Bardzo interesującą opinię na temat planów MEN przedstawił Instytut Jagielloński. Zdaniem jego ekspertów MEN robi kolejny "eksperyment na dzieciach", który może doprowadzić do nieodwracalnych zmian na rynku wydawnictw edukacyjnych w Polsce oraz znacznie obniżyć poziom edukacji w polskich szkołach.

Redakcja DI otrzymała komunikat IJ w tej sprawie. Wyciągnęliśmy z niego najważniejsze argumenty przeciwko e-podręcznikom.

  1. Zdaniem ekspertów IJ obecny projekt nie ma wizji kontynuacji, nie ma nad nim właściwej opieki.
  2. E-podręczniki wcale nie będą tańsze, bo trzeba kupić sprzęt do korzystania z nich.
  3. Skandalem jest to, że projekt e-podręczników realizowany jest bez szerszej debaty i konsultacji.
  4. Ministerstwo Edukacji Narodowej nie powinno proponować rozwiązań tymczasowych, realizowanych chaotycznie i mogących doprowadzić do obniżenia jakości edukacji.
  5. Obecny system dystrybucji podręczników jest wadliwy. Instytut zauważa, że marża dystrybucyjna hurtowni i księgarni stanowi około 35% składowej ceny podręcznika, którą płacą rodzice. Zysk brutto wydawców podręczników (którzy obecnie nie mogą sprzedawać książek bezpośrednio do szkół) wynosi około 10 proc. Zdaniem IJ zmiana systemu dystrybucji pozwoliłaby m.in. na objęcie rządowymi programami wsparcia zakupu podręczników większej liczby uczniów.
  6. Wprowadzenie na rynek tak dużej liczby bezpłatnych podręczników spowodować może nagłe i drastyczne zmiany na rynku wydawnictw, a przede wszystkim trudności z wprowadzeniem nowoczesnych technologii w szkołach, które są do tego infrastrukturalnie nieprzygotowane. Instytut Jagielloński podkreśla też znaczenie zasad wolnej konkurencji na rynku wydawniczym.

Na każdy z tych argumentów można szybko odpowiedzieć.

  1. Program "Cyfrowa szkoła" jeszcze nie ruszył na dobre. Mamy tylko pilotaż na wybranych 402 szkołach. W tej sytuacji trudno mówić o "eksperymencie na dzieciach".
  2. Argument dotyczący kosztów korzystania z e-podręczników jest podwójnie nietrafiony. Po pierwsze - sprzęt do obsługi e-podręczników kupuje się raz na długi czas, a potem służy on do wielu różnych pomocy naukowych, nie tylko do e-podręczników. Same podręczniki stają się natomiast tańsze dla rodziców. Po drugie - w programie "Cyfrowa szkoła" chodzi przede wszystkim o przygotowanie skoku technologicznego. Oszczędności to sprawa drugorzędna.
  3. Argument dotyczący konsultacji jest słuszny. Mogło być więcej konsultacji.
  4. Argument o rozwiązaniach tymczasowych nie ma charakteru merytorycznego. Patrz pkt. 1.
  5. Argument o systemie dystrybucji podręczników właściwie nie dotyczy problemu e-podręczników oraz podręczników na otwartych licencjach.
  6. Ostatni argument jest niemal zabawny. Eksperci twierdzą, że e-podręczniki utrudnią wprowadzanie nowych technologii. Rozumiem zatem, że powinniśmy wrócić do kredy, tablicy i papieru, bo to zapewni szkole skok technologiczny.
    Wspominanie o złej infrastrukturze szkół jest o tyle niewłaściwe, że celem programu "Cyfrowa szkoła" jest także wyposażenie szkół. Nikt nie ma zamiaru instalować e-podręczników na tradycyjnych tablicach lub w liczydłach (sic!). 

Przy okazji argumentu nr 6 widzimy powtarzanie mantry o tym, że "bezpłatne podręczniki zmienią rynek wydawniczy". Tak, zmienią go, ale czy obecny sposób funkcjonowania tego rynku jest jakimś dobrem narodowym, które trzeba zachować w niezmienionej formie? To jedno z pytań, które w debacie należałoby zadać. 

Sonda
Wierzysz, że e-podręczniki utrudnią wprowadzanie technologii do szkół?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Samo istnienie darmowej alternatywy nie musi psuć rynku. Być może eksperci z Instytutu Jagiellońskiego nie słyszeli o czymś takim, jak open source, co wcale nie zepsuło rynku oprogramowania. Sztuka dostępna jako domena publiczna lub muzyka na otwartych licencjach również nie psuje rynku sztuki.

Podstawowy cel: otwartość

Godne podkreślenia jest właśnie to, że rządowe podręczniki będą dostępne na otwartych licencjach. Nie można więc wykluczyć, że wydawcy będą mogli opracowywać własne edycje tych podręczników (wiele zależy od wybranej licencji, ale należy się tego spodziewać).

Przede wszystkim jednak będzie istniała tania alternatywa dla podręczników komercyjnych, co wymusi na wydawcach albo niższe ceny, albo naprawdę wysoką jakość. Trzeba zresztą zaznaczyć, że już teraz w szkole nie ma obowiązku stosowania podręcznika dopuszczonego przez MEN, a ostatnie wydarzenia są tylko realnym wdrażaniem tej zasady w życie.

Czytaj: E-podręczniki to jeszcze nie postęp. Szkoła bez podręcznika... to jest postęp!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR