Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

USA: Koniec pozwów łączonych w sprawie p2p. Adres IP to nie dowód.

04-05-2011, 07:04

Wydany właśnie wyrok może znacznie utrudnić zbiorowe pozywanie internautów w sprawach o dzielenie się plikami. Sąd uznał, że na podstawie adresu IP nie można wskazać konkretnej osoby odpowiedzialnej za popełnienie przestępstwa.

Sędzia Harold Baker z Sądu Okręgowego dla Centralnego Dystryktu Illinois wydał pod koniec zeszłego tygodnia niezwykle ważny wyrok, który może mieć wpływ na inne podobne pozwy. W sprawie VPR International vs. Does 1-1017 uznał on, że adres IP nie równa się konkretnej osobie. W związku z powyższym nie jest możliwe z prawnego punktu widzenia pozywanie dostawców internetu, by ci przekazywali dane swoich abonentów na podstawie tylko tej informacji.

>> Czytaj także: 2010: Blisko 100 tys. internautów pozwanych za p2p

Niby wiadome to było od dawna. Składający się z cyfr adres przypisany jest do urządzenia, które łączy się z internetem, a nie do konkretnej osoby. Jeśli posiadacze praw autorskich, a dotyczy to przede wszystkim właśnie ich, wejdą w posiadanie adresu IP, to nie będą mogli na tej podstawie żądać udostępnienia im danych abonentów, którzy w danym momencie z niego korzystali.

W cytowanym przez TorrentFreak wyroku sędzia Baker przytacza przykład jednej z rodzin, której urządzenia elektroniczne zostały skonfiskowane podczas przeszukania w związku z podejrzeniem pobierania z internetu dziecięcej pornografii. Po sprawdzeniu okazało się, że ani na komputerze osobistym, ani na iPhonie i iPadzie żadnych tego typu materiałów nie było. Ostatecznie policja ustaliła, że za całą sprawą stał sąsiad, który korzystał z kilku łączy Wi-Fi. Nalot na niewinną rodzinę dokonany był na podstawie adresu IP.

Sonda
Pobierasz pliki z sieci P2P?
  • Tak
  • Nie
wyniki  komentarze

Sąd dodał także, że ta sprawa jest delikatna także ze względu na charakter pobieranych filmów - chodzi bowiem o pornografię. Złożenie w sądzie pozwu przeciwko konkretnym osobom, nieważne, czy winnym, czy też nie, naraża je na daleko idące konsekwencje w ich otoczeniu. Co w sytuacji, gdy okaże się, że podejrzani są niewinni? Odbudowa reputacji oraz zaufania nie jest procesem łatwym i szybkim.

Sędzia podkreślił również, że nie może decydować w sprawie osób, co do których nie ma pewności, że mieszkają w zakresie jego jurysdykcji. Pozew nie wymienia bowiem 1017 osób z imienia i nazwiska. Sąd nie wie, czy nie wykroczy poza swoje kompetencje. W grudniu zeszłego roku w Dystrykcie Kolumbii zapadł podobny wyrok - sędzia uznał, że nie może sądzić osób mieszkających poza obszarem Dystryktu. Z 4577 pozwanych pozostało wtedy zaledwie 140 osób.

>> Czytaj także: MPAA vs. isoHunt: Sąd akceptuje stanowisko Google'a

Z wyroków tych wynika, że skończyć się może łączne pozywanie wielu dostawców internetu, a  także internautów. Bez wcześniejszego potwierdzenia tożsamości i adresu zamieszkania podejrzanych nie będzie bowiem możliwe skierowanie pozwów do właściwych sądów. Wiele zależy jednak od tego, czy inni sędziowie także podążą za tą logiką.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *