Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Sąd nie wydał postanowienia w sprawie umowy z amerykańskimi wydawcami książek, gdyż zbyt wiele kwestii pozostanie niewyjaśnionych. Jeśli Google ich nie rozwieje, raczej nie będzie mogła kontynuować swojego projektu.

robot sprzątający

reklama


Wczoraj odbyło się pierwsze przesłuchanie stron w sprawie porozumienia między Google a amerykańskimi wydawcami książek skupionymi w Authors Guild. Na jego podstawie firma miałaby stworzyć rejestr książek i ich autorów, gdzie poszczególni twórcy umieszczaliby swe dzieła. Na tej podstawie otrzymywaliby także wynagrodzenie od Google za ich publikację w sieci. Koszt - 125 milionów dolarów.

Nie wszyscy jednak uważają, że amerykańska firma powinna kontynuować swój projekt - Google Books. Swój sprzeciw wyraziły m.in. największy sklep internetowy Amazon oraz amerykański Departament Sprawiedliwości. W Europie inicjatywa Google także nie cieszy się dużą popularnością, zwłaszcza nad Sekwaną, gdzie realizowany jest lokalny projekt. Rządy w Berlinie i Paryżu oficjalnie wypowiedziały się przeciwko umowie

>> Czytaj także: Google broi skanowania książek

Sonda
Czy ebooki zastąpią tradycyjne książki?
  • Tak
  • Nie
  • Trudno powiedzieć
  • Nie interesuje mnie to
wyniki  komentarze

Nowojorska sędzia Denny Chin już na samym początku posiedzenie oznajmiła, że nie wyda orzeczenia ze względu na złożoność materii. Jej, podobnie, jak i przeciwnikom umowy, nie podoba się, że w internecie znajdą się wszystkie zeskanowane dzieła, chyba że ich twórca zgłosi firmie, że sobie tego nie życzy. Prawo autorskie w Stanach Zjednoczonych wymaga, by zgoda była uzyskana przed upublicznieniem dzieła.

Poważny niepokój budzą także kwestie prywatności. Według jednej ze stron Google dysponuje oprogramowaniem, które umożliwia śledzenie, co jest w danym momencie czytane, a także rejestrowanie notatek czynionych przez czytelników. Daralyn Durie, reprezentująca firmę z Mountain View, przyznała, że faktycznie część prywatności zostanie utracona, gdy czytelnicy korzystać będą z usługi na komputerach osobistych - podaje agencja Reuters.

Ewentualne wejście w życie porozumienia mogłoby przyczynić się do znacznej poprawy dostępności książek, zwłaszcza tych mniej popularnych. Nie miałoby już także znaczenia, gdzie fizycznie znajduje się egzemplarz danej książki. Powstaje jednak pytanie, co jest ważniejsze - prawo autorskie czy interesy korporacji, nawet działającej w dobrej wierze?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

Kindle dla BlackBerry