Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Muzyka: sprzedaż fizycznych nośników spada szybko

04-05-2011, 13:02

W 2010 r. w USA sprzedano 20% mniej muzyki na nośnikach fizycznych. Ratunkiem może być sprzedaż cyfrowa, która wzrosła o ponad 10%. Trudno w tej sytuacji zrozumieć, dlaczego wytwórnie wręcz blokują wdrażanie usług związanych w muzyką cyfrową.

Informacji na temat kondycji przemysłu muzycznego najlepiej nie czerpać z antypirackich raportów, które przedstawiają liczby wyssane z palca. O wiele lepsze są dane dotyczące sprzedaży muzyki i filmów. Pokazują one, że muzyka cyfrowa sprzedaje się świetnie, podobnie jak bilety do kin.

Kolejny raport, któremu warto się przyjrzeć pochodzi od RIAA - amerykańskiej organizacji branży muzycznej. Przedstawione w nim liczby dotyczą sprzedaży muzyki w USA, w różnych formatach w roku 2010. 

Z dokumentu opublikowanego przez Music Ally wynika, że wartość sprzedanych utworów w formie cyfrowej przekroczyła w 2010 r. 2,2 mld USD (rok wcześniej było to ponad 2 mld USD). Wartość sprzedanych pojedynczych utworów wzrosła o 12%, a wartość sprzedanych albumów o 8,6%. 

>>> Czytaj: Coelho kocha piratów i dobrze się sprzedaje

Co ciekawe, o 27% spadła wartość utworów sprzedawanych mobilnie (obejmuje to również dzwonki). Jednocześnie opłaty odprowadzane do posiadaczy praw autorskich przez SoundExchange (m.in. z radia internetowego) wzrosły aż o 60%. 

Liczby dotyczące sprzedaży nośników fizycznych są mniej optymistyczne. Ogólnie wartość sprzedaży spadła o 20%, z 4,5 mld USD do 3,6 mld USD. Jeśli brać pod uwagę całą sprzedaż cyfrową i fizyczną, to spadła ona o ponad 10%.

Kto inwestycje w przyszłość?

Przedstawione liczby generalnie pokazują coś, do czego przemysł muzyczny nie chce się przyznać - ludzie nie przestali płacić za muzykę. Rzecz w tym, że częściej kupowana jest ona cyfrowo i częściej kupowane są pojedyncze utwory. W tej sytuacji przemysł może zrobić dwie rzeczy:

  1. narzekać na małą sprzedaż płyt CD i obwiniać piratów za wszystkie swoje niepowodzenia,
  2. rozwijać sprzedaż cyfrową, która przynosi coraz większe przychody.

Nie wiadomo dlaczego, ale przemysł muzyczny ciągle wybiera opcję nr 1. Opcja nr 2 nie jest całkiem porzucona, ale kto ją wybiera? Google, Amazon, Apple, Pandora... słowem firmy niebędące wydawcami muzyki. Tworzy to sytuację groteskową - wydawcy nie zajmują się sprzedawaniem muzyki, ale łaskawie czekają, aż ktoś stworzy nową usługę, która przypadnie im do gustu (czytaj: przyniesie od razu grube miliony). Tymczasem to właśnie w interesie wydawców jest tworzenie takich usług, bo ludzie chcą płacić za muzykę cyfrową.

Krótkowzroczność wydawców ujawniła się, gdy Amazon wprowadził swój schowek na muzykę. Zastanawiające było również zerwanie rozmów pomiędzy zespołem Google Music a wytwórniami (wytwórnie potrzebują nowych usług nie mniej niż Google). Trwają nawet prace nad monetyzacją muzyki ze źródeł pirackich, ale to nie przemysł muzyczny inwestuje w te przedsięwzięcia.

>>> Czytaj: Elvis nie żyje! Zabiło go piractwo


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Music Ally



Ostatnie artykuły:





fot. Freepik




fot. Freepik



fot. DALL-E