Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Młodzi ludzie uznają teksty sponsorowane za zwykłe artykuły. Jak oceniają wiarygodność? Badania

23-11-2016, 09:45

Skąd młody człowiek wie, czy reklama jest reklamą? Jak ocenia wiarygodność obrazu? Odpowiedzi na te pytania częściowo udziela badanie naukowców ze Stanford University.

Po zwycięstwie Donalda Trumpa popularny stał się temat przekłamań w mediach. Jako winnego przekłamań wskazano Facebooka, ale czy nie jest to zbyt duże uproszczenie? Media mogą być pełne informacji wprowadzających w błąd i tendencyjnych, wśród których wiele jest po prostu reklamą nastawioną na sprzedaż produktu. Czy ludzie potrafią odróżnić reklamę od niereklamy?

To pytanie zadali sobie naukowcy ze Stanford University, którzy w ciągu 18 miesięcy przebadali ponad 7,8 tys. uczniów szkół średnich i koledżów. Okazało się, że młodzi ludzie często nie odróżniają reklamy od treści redakcyjnych, szczególnie jeśli chodzi o tzw. reklamę natywną. Wydaje się również, że na ocenę wiarygodności informacji wpływają takie szczegóły jak np. wielkość obrazka. 

Przebieg badań

W ramach badań uczniowie i studenci otrzymywali zrzuty stron z dodanymi polami na wpisanie swojej opinii np. "To jest/nie jest reklama ponieważ...". Oto przykład jednej z takich kart użytej w badaniach. Opinie miały być wpisywane w "dymkach" po lewej stronie. 

Zadanie w badaniach Stanforda

Podobne zadania mogły dotyczyć zdjęć np. uczniowie mieli ocenić wiarygodność zdjęcia przedstawiającego dziwne "postnuklearne" kwiaty. Badany miał nie tylko ocenić treści lecz opisać w jaki sposób rozumował. To było dość istotne. Podobnym ocenom poddawano także wpisy z social mediów. 

Nie wiedzą co znaczy "sponsorowany"? 

Oto co wykazały badania w zakresie reklam i artykułów sponsorowanych. 

  • Większość uczniów dobrze odróżnia "tradycyjną" reklamę od treści redakcyjnych. 
  • Ponad 80% studentów wierzy, że treści opisane jako "artykuł sponsorowany" stanowią normalne treści redakcyjne. Niektórzy z nich pisali w odpowiedziach, że dostrzegli słowa "treść sponsorowana", ale mimo to wierzyli oni, iż jest to po prostu artykuł prasowy. To sugeruje, że powinno się uczyć dzieci co oznacza napis "treść sponsorowana". 
  • Niektórzy z badanych kierowali się głównie graficzną formą treści. Przykładowo odpowiadali, że skoro na artykule nie ma krzyżyka do zamykania to nie może on być reklamą. Z drugiej strony jako "reklama" oznaczana była treść, która zdaniem ucznia nie mówiła niczego przydatnego. 
 

Zobacz także:

Nieświadomy mózg. Jak to co się dzieje wpływa na nasze życie

Leonard Mlodinow odkrywa przed czytelnikami zaskakujące i egzotyczne siły działające pod powierzchnią naszych umysłów oraz pokazuje, jak działają instynkty powstałe w nieświadomości, które zazwyczaj mamy za w pełni świadome i racjonalne przyczyny zachowań.*

Ocena obrazu

Nie mniej ciekawe są wnioski dotyczące oceny wiarygodności obrazu. Chodziło o poniższe zdjęcie postnuklearnych kwiatów z okolic elektrowni Fukushima. 

Postnuklearne kwiaty

Okazało się, że...

  • ocena wiarygodności obrazu opierała się najczęściej na ocenie samego obrazu. Uczniowie i studenci w mniejszym stopniu zastanawiali się nad takimi kwestiami jak opis źródła obrazu. 
  • Mniej niż 20% badanych zastanowiło się nad źródłem obrazu albo tym, czy faktycznie został on zrobiony koło elektrowni jądrowej Fukushima, albo czy dziwny wygląd rośliny nie jest spowodowany mutacją innego rodzaju.   
  • Co czwarty badany kwestionował wiarygodność obrazu tylko dlatego, że pokazywał on same kwiaty a nie jakieś inne zwierzęta lub rośliny dotknięte zmianami. 

Badania wykazały też problemy z oceną wpisów z social mediów. Ciekawym zaobserwowanym trendem było dość częste nieklikanie w link zamieszczony w tweetach. Niektórzy po prostu przewinęli treści i ocenili je, nie myśląc o sprawdzeniu faktycznie polecanej treści. Czasami dla oceny wiarygodności treści znaczenie miało dodanie treści graficznej do tweeta (duży obrazek wygląda wiarygodnie), albo ocena wiarygodności polegała na sprawdzeniu ilu śledzących na tweeterze ma dana organizacja. 

Czytaj także:

Rewolucja social media

Krajobraz po zmianie, jaka dokonała się za sprawą mediów społecznościowych, prezentuje się obiecująco i niepokojąco zarazem. Social media skupiają już wokół siebie ponad miliard ludzi na całym świecie. Co trzeci z nich dzieli się wrażeniami dotyczącymi konkretnych marek*.

Czy oni z tego wyrosną?

Podsumowanie badań naukowców ze Stanforda znajdziecie oczywiście na stronie uczelni. Wyniki są ciekawe choć dobrze będzie dodać do nich klika uwag. 

Po pierwsze należałoby się zastanowić nad przyczyną uzyskania takich wyników. Czy zbadani młodzi ludzie będą tak samo oceniać treści w przyszłości? Może z tego wyrosną, a może są właśnie tym nowym pokoleniem nastawionym na spłyconą informacje? Czy wyniki badań byłyby podobne w innych krajach? Fani spłyconej informacji chętnie powiedzą o "głupich Amerykanach", ale ja chętnie zobaczyłbym jak z podobnymi zadaniami poradziłyby sobie nasze polskie orły. Dobrze byłoby też wiedzieć jak na treści reagują osoby już dorosłe, które wychowały się w innych "warunkach medialnych".

Mówiąc krótko - przydałoby się znacznie więcej podobnych badań, nie tylko na grupie amerykańskiej młodzieży. 

Czytaj także: Facebook i Google chcą walczyć z fałszywymi newsami. Tylko czy powinny?

* - Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *