Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Komputery ogólnego przeznaczenia są niesamowite. Są tak niesamowite, że nasze społeczeństwo nadal nie jest w stanie w pełni pojąć, do czego służą, jak je wykorzystać i jak się do nich przystosować. Dlatego też poruszę temat, o którym być może nie macie już ochoty czytać: prawa autorskie.

ciąg dalszy...

Oczywiście nic takiego się nie wydarzyło, bo każdy, kto rozumiał komputery i sieci, wiedział, że prawa te spowodują więcej problemów, niż mogą rozwiązać. Wszak prawa te zabraniały zaglądać do wnętrza komputera, kiedy ten uruchamiał pewne programy. Delegalizowały mówienie ludziom, co widziałeś, kiedy zaglądałeś, oraz czyniły prostym cenzurowanie treści w Internecie bez konieczności udowodnienia, że stało się cokolwiek niewłaściwego.

W skrócie, prawa te stawiały rzeczywistości nierzeczywiste wymagania i liczyły na to, że prawa rzeczywistości nie dotyczą praw własności intelektualnej. Kopiowanie stało się dużo łatwiejsze po ustanowieniu tych praw — kopiowanie już zawsze będzie stawało się łatwiejsze. Dzisiejsze kopiowanie to najtrudniejsze kopiowanie, jakie poznamy. Wasze wnuki będą się do was zwracać, mówiąc: „Powiedz mi jeszcze raz, Dziadku, o tym, jak trudno było kopiować w 2012, kiedy nie mogłeś kupić dysku wielkości paznokcia, który mógłby pomieścić wszystkie nagrane piosenki, wszystkie nakręcone filmy, wszystkie wypowiedziane słowa, wszystkie wykonane zdjęcia, wszystko, i przekopiować to w tak krótkiej chwili, że nie zauważa się kiedy”.

Rzeczywistość jest nieubłagana. Niczym kobieta z dziecięcej rymowanki, która połknęła pająka, by złapał muchę, i musi teraz połknąć ptaka, by złapać pająka, i kota, by złapał ptaka, tak samo muszą postępować regulacje, które choć przemawiają do pewnych sentymentów, są katastrofalne w implementacji. Każda kolejna regulacja rodzi kolejną, która będzie miała naprawiać niedoskonałości tej pierwszej.

Kusi mnie, by zakończyć tę historię w tym miejscu wnioskiem, że problemem są twórcy prawa, którzy są głupi lub źli. Nie jest to zbyt satysfakcjonująca pointa, bo prowadzi nas jedynie do konkluzji, że problem ten jest nie do rozwiązania dopóty, dopóki głupota i zło będą obecne na salonach władzy — czyli że nigdy nie będzie możliwy do rozwiązania. Mam jednak alternatywną hipotezę tłumaczącą, co się wydarzyło.

Nie powinno być konkluzją, że regulatorzy nie rozumieją technologii informacyjnych, bo powinno być możliwe nie być ekspertem i tworzyć dobre prawo. Parlamentarzyści i kongresmeni są wybierani, by reprezentować regiony i ludzi, nie dyscypliny wiedzy i konkretne problemy. Nie mamy parlamentarzysty wybranego przez biochemię ani senatora ze wspaniałego stanu planowania przestrzennego. Jednak ludziom tym, którzy specjalizują się w politykach i polityce, nie poszczególnych dyscyplinach technicznych, udaje się czasem tworzyć dobre prawo, które zdaje egzamin. Dzieje się tak dlatego, że rządzenie opiera się na heurystyce: przybliżeniach, pozwalających bilansować wiedzę ekspercką wielu stron.

Niestety technologie informacje mylą te przybliżenia — dają im wręcz solidny wycisk — w jeden, istotny sposób.

Głównymi testami na to, czy regulacja jest słuszna, jest po pierwsze to, czy zadziała, i po drugie to, czy w efekcie swojego działania nie wpłynie na wszystko pozostałe. Jeżeli chciałbym, aby kongres, parlament czy Unia Europejska regulowała koło, trudno byłoby oczekiwać, żeby mi to się udało. Jeśli wskazałbym na fakt, że rabusie uciekają z miejsca napadu na bank w pojazdach korzystających z kół, i zapytałbym „Nie możemy czegoś z tym zrobić?”, odpowiedź brzmiałaby „Nie”. Wynika to z tego, że nie potrafimy wykonać koła zdatnego do swoich ogólnych zastosowań, ale bezużytecznego dla rabusiów. Widzimy, że korzyści korzystania z koła są tak istotne, że byłoby głupotą ryzykować ich utratę w szalonej próbie powstrzymania napadów na banki. Nawet gdyby wystąpiła epidemia napadów, nawet gdyby całe społeczeństwo stało na krawędzi przepaści, nikt nie pomyślałby, że należy zacząć rozwiązywać ten problem poprzez regulowanie koła.

Jednak jeżeli przedstawiłbym w tych samych okolicznościach bezsprzeczne dowody, że telefony z zestawem słuchawkowym sprawiają, że samochody stają się niebezpieczne, i zaproponowałbym prawo zabraniające korzystania z takich telefonów w samochodach, regulator mógłby powiedzieć: „Tak, widzimy twoje argumenty, to możemy zrobić”.

Możemy nie zgadzać się, czy to dobry pomysł albo czy moje dowody były wiarygodne, ale bardzo niewielu skłaniałoby się ku tezie, że bez telefonów samochody przestają być samochodami.

Rozumiemy bowiem, że samochody nadal są samochodami, jeśli usunie się z nich pewne dodatki. Samochody mają dość specyficzne przeznaczenie, przynajmniej jeśli porównać je do kół, i dodanie do nich telefonu oznacza tylko pewien niewielki dodatek do pewnej technologii specyficznego przeznaczenia. Prosty test działa tak: technologie specyficznego przeznaczenia są złożone, ale można z nich usunąć pewne dodatki bez fundamentalnego obniżenia ich podstawowej użyteczności.

Test ten służy dobrze regulatorom, ale nie jest bardzo użyteczny w przypadku komputerów ogólnego przeznaczenia i sieci ogólnego przeznaczenia — czyli w przypadku komputerów PC i Internetu. Jeśli pomyślisz o oprogramowaniu jako o dodatku, komputer pozwalający pracować na arkuszach kalkulacyjnych ma dodatek arkuszowy, a komputer pozwalający grać w World of Warcraft ma dodatek MMORPG. Test powiedziałby ci, że komputer, który nie uruchamia arkuszy kalkulacyjnych albo gier, to nie większy atak na istotę komputera, niż zakaz korzystania z telefonów na istotę samochodu.

A jeśli myślisz o protokołach i stronach internetowych jako o dodatkach do sieci, to powiedzenie „naprawmy Internet tak, by nie dało się korzystać z BitTorrenta” albo „naprawmy Internet tak, by nie dało się wejść na thepiratebay.org” brzmi trochę jak „zmieńmy dźwięk sygnału zajętej linii telefonicznej” albo „odłączmy tę pizzerię od sieci telefonicznej”, a nie jak atak na elementarne zasady funkcjonowania sieci.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. DALL-E




fot. DALL-E



fot. DALL-E