Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ktoś oglądał "Wkręconych" na eKino.tv, a odwiedziła go policja w związku z P2P. Przypadek?

19-10-2015, 12:55

Po licznych zatrzymaniach komputerów w związku z udostępnianiem filmu "Wkręceni" zdarza nam się słyszeć coraz ciekawsze historie. Pewna osoba przyznała, że oglądała film na eKino.tv, ale policja zabrała jej komputer w związku z udostępnianiem na BitTorrencie. Pytaliśmy prokuraturę o to jak ustalono fakt rozpowszechniania filmów, ale dowiedzieliśmy się, że "dokonywana jest ocena ustaleń".

W ubiegłym tygodniu Dziennik Internautów informował o zatrzymaniu blisko tysiąca komputerów w związku z udostępnianiem filmu "Wkręceni". Sprawę prowadzi prokuratura w Świdnicy, które zdecydowała się na zatrzymania komputerów osób ze Świdnicy, Wałbrzycha, Dzierżoniowa i innych miejscowości na Dolnym Śląsku.

Zwykle w takich przypadkach prasa opisuje, jak to policjanci zatrzymali komputery piratów. Dziennik Internautów zwykle jest bardziej obiektywny. Nie można zarzucać nikomu piractwa, dopóki się tego nie udowodni. Co więcej, mając na uwadze nasilenie tzw. copyright trollingu raczej ostrożnie podchodzimy do masowych akcji antypirackich. Te akcje czasem uderzają w osoby niewinne. Poza tym prawdziwa obiektywność wymaga wysłuchania drugiej strony czyli osób, do których weszła policja. 

Relacje tych osób są interesujące Już w ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że przy niektórych zatrzymaniach sprzętu policjanci mogli proponować zawarcie ugody przez kancelarię prawną. Takie rzeczy w Polsce już się zdarzały i jeśli rzeczywiście miały miejsce przy tych zatrzymaniach, jest to wysoce niepokojące. 

Pismo w sprawie jednego filmu, wizyta policji w związku z innym

Teraz stykamy się z kolejnymi ciekawymi historiami. Rozmawialiśmy z osobą, która przyznała się do oglądania filmu "Wkręceni" ze źródła nieautoryzowanego. Tym źródłem nie był jednak BitTorrent, a zamknięty już serwis eKino.tv. Oglądanie filmów w takich serwisach nie jest dobre, ale jednak postępowanie prokuratury ze Świdnicy dotyczy udostępniania filmu przez BitTorrenta (co potwierdziła dla nas prokuratura). Jeśli ktoś ogląda film na stronie internetowej i potem jest u niego policja w związku z udostępnianiem w P2P, jest to zastanawiający przypadek.

Ciekawa jest jeszcze inna historia. Pewna osoba wcześniej otrzymała pismo wzywające do zapłaty za rzekome piractwo, ale od firmy Lex Superior. Tamto wezwanie nie dotyczyło oczywiście "Wkręconych", ale jednego z filmów  pornograficznych z serii "Podrywacze". Wspomniana osoba nie udostępniała filmu pornograficznego i nie czuje się również winna udostępniania filmu "Wkręceni" na BitTorrencie.

Już wcześniej badając zjawisko copyright trollingu rozmawiałem osobami, które otrzymywały pisma od kilku kancelarii prawnych w sprawie kolejnych ugód. Rozmawiałem też z osobami, które najpierw dostały wezwanie w związku z jednym filmem, a potem prokuratura zabrała im komputer w związku z całkiem inną sprawą. Osobiście odnoszę wrażenie, jakby pewne osoby szczególnie często trafiały na celownik różnych antypiratów. Najlepiej byłoby sprawdzić, czy przypadkiem antypiraci nie korzystają z usług np. tych samych firm do namierzania. Niestety cześć producentów filmów lub ich pełnomocników po prostu nie powie jaka metoda została użyta. 

Uwaga. Zdaję sobie sprawę, że opisane przez mnie sytuacje mają charakter indywidualny. Istnieje ryzyko różnych przekłamań. Nie jestem też przeciwnikiem ścigania naruszeń. Po prostu uważam, że zawsze trzeba oddać głos tej drugiej stronie. Poza tym opisanie indywidualnych historii może pomóc w dotarciu do osób, które mogą potwierdzić podobne wersje zdarzeń.

"Dokonywana jest ocena ustaleń"

Całokształt tej sytuacji skłonił mnie do zadania prokuraturze w Świdnicy kilku pytań. Chciałem się dowiedzieć ile czasu może zająć badanie komputerów i co mogą zrobić osoby, które mają na komputerach ważne dane. 

- W chwili obecnej nie jest możliwe określenie dokładnego terminu wydania wszystkich niezbędnych opinii w tej sprawie. Osobom, u których zatrzymano komputery, umożliwia się, po złożeniu przez nie wniosku, wykonanie kopii binarnych - odpowiedziała mi prokurator Karolina Rzerzycka, która chwilowo zastępowała rzecznik prasową PO w Świdnicy.

Spytałem również o to, czy pełnomocnik pokrzywdzonego korzystał z dostępu do akt sprawy. Chciałem w ten sposób ustalić, czy to postępowanie mogło być poprzedzone wysyłką jakichś pism do osób, którym zabrano komputery. Dowiedziałem się, że pełnomocnik pokrzywdzonego nie korzystał wglądu do akt śledztwa. 

Najważniejsze jednak pytanie dotyczyło źródła wiedzy o naruszeniu. Czy prokuratura bazuje tylko na adresach IP przekazanych przez pokrzywdzonego i na tej podstawie zabrała ludziom sprzęt? Czy prokuratura sprawdzała środki techniczne, za pomocą których ustalono adresy IP sprawców naruszeń? Oto jaką odpowiedź dostałem. 

- Sam fakt rozpowszechniania ustalony został przez właścicieli licencji. Czynności podejmowane w śledztwie mają, między innymi na celu zweryfikowanie danych ustalonych przez pokrzywdzonego a nadto dokonywana jest ocena ustaleń, za pomocą których stwierdzone zostało naruszenie praw autorskich - stwierdziła Karolina Rzerzycka.

To ostatnie zdanie trochę mnie martwi. Jak rozumiem prokuratura dokonała zatrzymania blisko tysiąca komputerów, podczas gdy ocena ustaleń pokrzywdzonego jest dopiero "dokonywana". Oczywiście staram się wierzyć, że prokuratura wie co robi. Rozumiem też, że prostym sposobem "dokonania oceny ustaleń" jest sprawdzenie, czy na komputerach znajdą się dowody naruszeń. Pytanie brzmi, czy wcześniej dostatecznie starannie oceniono dokładność sposobu namierzania piratów? 

Przypomnijmy sprawę Lex Superior. Prokuratura z Olsztyna została zawiadomiona o udostępnianiu filmów, ale ostatecznie nie weszła do domów i stwierdziła, że program do namierzania piratów był "niedokładny" Pytanie brzmi, czy dane zebrane przez posiadacza licencji do "Wkręconych" były dokładniejsze niż te zebrane przez Lex Superior? Być może w przyszłości poznamy odpowiedź na tę pytanie. Tymczasem jednak bardzo wiele osób pozbawiono możliwości korzystania ze swoich komputerów i to na długo. Kiedy ludzie dostaną komputery z powrotem, nikt już o tej sprawie nie będzie pamiętał i nikt nie będzie pytał, czy u wszystkich znaleziono dowody naruszeń.

Dziennik Internautów postara się pamiętać i pytać.  

Uwaga: Jeśli jesteś osobą, która chce opowiedzieć swoją wersję wydarzeń w związku z opisanymi zatrzymaniami komputerów, pisz na adres autora tego tekstu - mmaj@di24.pl


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. Samsung



fot. HONOR








fot. Freepik