Świetny artykuł i słuszne spostrzeżenia, dzięki! Ja obecną formę demokracji nazywam korpokracją, gdyż coraz częściej to wielkie korporacje lobują na rzecz swoich interesów, bardzo często godząc w interesy większości społeczeństwa. Tyle że ja nie mam siły przebicia i nikt mnie nie słucha :)
Ludzie jak zwykle obudzą się z ręką w nocniku. Podobnie będzie np. w kwietniu 2011 jak unia (celowo z małej) zakaże sprzedaży ziółek (bo niby nie mają oficjalnych papierów wskazujących ich pozytywne działanie - tj. wyników "oficjalnych" badań).
Mam nadzieję, tylko że "natura nie lubi próżni" i przyzwyczajeni do ściągania wymyślą inny sposób na obejście korporacji :)
Oczywiście. Idąc pod prąd schodami ruchomymi.
Ciężkie czasy, kiedy każdy internauta jest oskarżany jako potencjalny terrorysta lub złodziej.
Pewnie od kiedy tak go opisano w Wikipedii ;)
http://pl.wi(...)ners-Lee
Notabene. Stosując taką metodę można dojść do tego że ojcem Internetu był Edison ;)
Ciekawy problem. Tim Berners-Lee jest niewątpliwie "współtwórcą Internetu", bo stworzył idee WWW, czyli, na dzień dzisiejszy, podstawową usługę Internetu (np. my z niej właśnie korzystamy). Ale problem poruszony w artykule jest szerszy! Bo jest tendencja aby uznać dostęp do Internetu za niezbywalne prawo człowieka, czyli jak się to ma do odcinania za jakieś wykroczenie czy nawet przestępstwo! Powinno się karać za czyn i konkretnego sprawcę, a nie pozbawiać niezbywalnego prawa! myślę, że prawnicy i konstytucjonaliści się MOCNO nie popisali!!!
to ja proponuję (jak zaraza dojdzie do nas) ściągać pirackie treści za pomocą wifi udostępnianych mniej lub bardziej świadomie przez urzędy publiczne :) jak np sejmowi odetną sieć za piracenie to może przegłosują lepszą ustawę, choć znając życie pewnie wyłączającą tylko siebie z tego chorego pomysłu