Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Głosów mówiących o wydumanych roszczeniach wytwórni filmowych i muzycznych jest coraz więcej. Kolejny raport naukowy podważa tezę o negatywnym wpływie piractwa na kreatywność rynku muzycznego.

Spór o wpływ piractwa na rynek filmowy czy muzyczny zdaje się nie mieć końca. I to pomimo faktu, że coraz więcej niezależnych raportów wskazuje na brak jednoznacznego wpływu działań internautów na sytuację finansową przemysłu rozrywkowego. Ten ostatni twierdzi, wbrew liczbom, że sytuacja jest coraz gorsza. Publikowane raporty finansowe wskazują jednak, że wpływy ze sprzedaży muzyki czy filmów nigdy nie były tak wysokie.

>> Czytaj także: Walka z piractwem walką z wiatrakami

Nie bez znaczenia jest także fakt, że sądy nie są skore do uznania, iż każdy pobrany z sieci plik muzyczny czy filmowy oznacza jednocześnie stratę dla ich twórców. Nie można bowiem założyć, że gdyby alternatywy w postaci chociażby serwisów p2p nie było, internauci zawsze dokonywaliby zakupów. Pamiętać także należy o tej grupie osób, która pobierze z sieci kilka utworów muzycznych czy odcinek jakiegoś serialu, po czym uda się do sklepu i dokona zakupu.

Sonda
Potrzebujemy jeszcze wytwórni muzycznych?
  • tak
  • nie
  • trudno powiedzieć
wyniki  komentarze

Tymczasem światło dzienne ujrzał kolejny raport wskazujący na brak bezpośredniego związku pomiędzy piractwem a powstawaniem nowej muzyki czy też zakupami. Jego autorem jest Joel Waldfogel z University of Minnesota, a główne tezy przytacza serwis TorrentFreak. W swojej pracy dodaje on, że obecna sytuacja na rynku muzycznym sprzyja wręcz mniejszym wytwórniom muzycznym. Jego zdaniem tradycyjne wytwórnie muzyczne stają się powoli podmiotami minionej epoki.

>> Czytaj także: Piractwo społecznie akceptowane?

Dzięki rozwojowi technologicznemu, a także wzrostowi znaczenia serwisów społecznościowych wiele czynności może być znacznie niższym kosztem wykonywanych przez mniejsze podmioty, a także samych artystów, co ma niebagatelne znaczenie dla konsumentów, którym oferuje się dzięki temu większy wybór i niższe ceny. Mniejszym wytwórniom znacznie łatwiej także osiągnąć rentowność - potrzebują mniejszej liczby sprzedanych płyt, by koszty związane z ich wytworzeniem się zwróciły. Na korzyść obu działa także szybki rozwój internetowego kanału sprzedaży.

Mniejszym zespołom jest także znacznie łatwiej nie tylko wyprodukować wysokiej jakości nagrania, ale również niewielkim kosztem je wypromować. Nierzadko największą inwestycją jest tylko czas, który trzeba poświęcić w serwisach YouTube, Facebook czy Last.fm. Kilka lat temu było to nie do pomyślenia, więc rola wytwórni muzycznych była znacznie większa. Teraz systematycznie ulega ona zmniejszeniu. Otwartą kwestią pozostaje, czy będą one w stanie ten fakt zaakceptować.

>> Czytaj także: Australia: Kolejna porażka wytwórni filmowych


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *