Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Internet ma 25 lat, ale jest zagrożony. Potrzeba karty praw cyfrowych - mówi Tim Berners-Lee

12-03-2014, 09:26

25 lat temu Tim Berners-Lee zrobił ważny krok do stworzenia internetu, jaki dziś znamy. Po tych latach twierdzi on, że trzeba ustalić globalną kartę internetowych praw, bo korporacje i rządy chcą zamienić internet na narzędzie od nich zależne.

Ćwierć wieku temu tj. w marcu 1989 roku, Tim Berners-Lee wystąpił z propozycją ogólnoświatowej sieci opartej na hipertekście, która miałaby nosić nazwę World Wide Web. Hipertekst miał pozwalać na łączenie dzieł wielu autorów w jedną sieć dokumentów. Z czasem Berners-Lee stworzył pierwsze narzędzia do tego celu m.in. przeglądarkę i edytor hipertekstu. 

Z tego właśnie powodu Tim Berners-Lee uważany jest za jednego z ojców internetu, a data przedstawienia jego propozycji uważana jest za jedną z dat narodzin internetu. Trudno nam nie odnotować, że minęło już 25 lat od tego czasu. 

Internet zagrożony po 25 latach?

Tim Berners-Lee oczywiście nie mógł przypuszczać, że jego propozycja zaowocuje stworzeniem sieci, z której będzie korzystać jedna trzecia ludzkości. Teraz, gdy potęga internetu jest wszystkim znana, Tim Berners-Lee angażuje się w zachowanie jej pierwotnego charakteru. Internet powstał, by dzielić się informacją, nie po to by ją ograniczać. Miał służyć wyzwalaniu ludzkiego potencjału, a nie naruszaniu praw człowieka np. poprzez masową i nieustającą inwigilację.

zdjęcie

Potrzebna karta praw cyfrowych?

Tim Berners-Lee wykorzystał 25-lecie internetu, aby wezwać do stworzenia czegoś w rodzaju karty praw internetu, czy też globalnej konstytucji, albo cyfrowej Magna Carta, jak określono to w mediach.

Apel o stworzenie takiego dokumentu pojawił się na łamach gazety The Guardian, w tekście pt. An online Magna Carta: Berners-Lee calls for bill of rights for web. Jest w tym coś symbolicznego, bo przecież Guardian był jedną z gazet publikujących dokumenty od Edwarda Snowdena.

Tim Berners-Lee jest krytykiem amerykańskiej inwigilacji, ale dostrzega on również inne zagrożenia dla wolności komunikacji w internecie.

Coraz większe jest parcie na to, aby odrzucić neutralność internetu, czyli traktowanie każdej informacji w sieci w taki sam sposób. Dziś telekomy dążą do tego, aby pobierać opłaty za lepsze traktowanie wybranych informacji. Może to doprowadzić do tego, że internet będzie przypominał kablówkę, w której dostępne są wybrane usługi i strony, a inne działają źle lub nie działają wcale.

Berners-Lee wspomniał też o kwestii praw autorskich, które zaczynają zagrażać normalnej wymianie informacji. Mówiąc najkrócej Tim Berners-Lee dostrzega, że zarówno firmy jak i rządy chcą sobie podporządkować internet. Odbywa się to w ramach działań, które Berners-Lee już wcześniej nazwał zarazą prawną.

Karta praw cyfrowych mogłaby powstrzymać zarazę. Mogłaby określić granice, których nikt nie powinien przekraczać. Plan opracowania dokumentu jest realizowany w ramach akcji Web we want.

Pomysł nie całkiem nowy

Czytelnicy Dziennika Internautów dobrze wiedzą, że pomysł na różne "karty praw internautów" przewija się od dawna w różnych organizacjach i krajach. Rada Europy zastanawiała się nad tym już w roku 2011. W roku 2012 ówczesny minister cyfryzacji Michał Boni zapowiadał stworzenie Karty Praw Podstawowych użytkownika internetu w Polsce.

Również w roku 2012 Rada Praw Człowieka ONZ przyjęła rezolucję potwierdzającą, że prawa człowieka w internecie odpowiadają prawom człowieka poza siecią. W roku 2013 100 organizacji społecznych z całego świata podpisało się pod "Międzynarodowymi zasadami stosowania praw człowieka w nadzorze nad komunikacją", co również należy uznać za próbę stworzenia dokumentu określającego prawa cyfrowe.

Sonda
Czy Twoim zdaniem trzeba stworzyć kartę praw cyfrowych?
  • tak
  • raczej tak
  • raczej nie
  • nie
wyniki  komentarze

Od czegoś trzeba zacząć

Wiele osób powie, że karty praw niczego nie zmienią, że to mogą być tylko puste deklaracje. Warto jednak zauważyć, że również prawa człowieka najpierw wypracowuje się na gruncie teoretycznym, a dopiero potem z mozołem trzeba pracować nad ich respektowaniem. Wiele krajów wciąż ma problem z prawami człowieka, nawet kraje uznawane za demokratyczne. Mimo trudności ludzkość osiąga w tej dziedzinie postęp, bo istnieje wyznaczona droga rozwoju. 

Życzmy sobie, byśmy za kolejne 25 lat mogli obserwować kolejny ważny jubileusz internetu, jego 50-lecie. Jaki wówczas będzie internet? Czy nadal trzeba będzie apelować o jego otwartość i neutralność? A może internet będzie medium tracącym użytkowników na rzecz czegoś innego, lepszego lub gorszego?

Czytaj: W roku 2013 zaraza prawna powróciła, czyli cenzura i zapomniana lekcja z ACTA


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR