Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Coraz większą popularność zyskują gry online, w które gramy na komputerach i telefonach. To forma rozrywki, dająca możliwość rzeczywistej interakcji z innymi graczami. Niestety, na tym kończą się dobre wiadomości.

Przez chwilę zastanówmy się, co robimy zakładając konto w grze online. Oczywiście bardzo często „linkujemy” je z naszym kontem na mediach społecznościowych. Drugim krokiem jest stworzenie hasła. I tu pojawia się pierwszy problem. W zdecydowanej większości wypadków traktujemy grę jako rozrywkę i nie przykładamy odpowiedniej uwagi do skomplikowanych haseł. To duży błąd. Hasło jest ważniejsze niż nam się wydaje. Dostęp do gry to jedno, a drugi ważniejszy fakt to, że poprzez słabe zabezpieczenie hasłem haker może zyskać dostęp do naszych danych osobowych, które podajemy w trakcie zakładania hasła do kont w mediach społecznościowych. W związku z tym, zalecam, aby wprowadzać dodatkowy poziom zabezpieczenia: na przykład dodatkową identyfikację za pomocą numeru telefonu. Oczywiście unikamy również haseł typu 1-2-3, lub imienia i daty urodzin, co jest powszechne.

Załóżmy, że stosujemy się do zaleceń ekspertów. Zaczynamy grać. Nasza postać rozwija się świetnie, gra MMORPG. W pewnym momencie stajemy przed niewykonalnym zadaniem. Wtedy próbujemy skontaktować się z bardziej doświadczonym graczem lub tak zwanym Mistrzem Gry. Tak naprawdę nie wiemy z kim rozmawiamy. Ogromna liczba postaci i Mistrzów Gry pozwala cyberprzestępcom na podszywanie się pod twórców gry i prawdziwych Mistrzów. Co wtedy się dzieje? Prawdziwy „doradca” nie będzie prosił o dostęp do naszego konta. Tu pojawia się kolejne niebezpieczeństwo.

W każdej grze kupujemy walutę - wirtualną, ale za realne pieniądze. Czasem jest ona potrzebna do osiągnięcia kolejnego celu w grze. Również tu pojawiają się fałszerze, którzy oferują metody kupna wirtualnej waluty.

Musimy pamiętać, że to wirtualne „złoto” to nasze realne pieniądze. Korzystanie z takich dróg na skróty naraża nasze prawdziwe konta, na niebezpieczeństwo. Musimy cały czas pamiętać, dokładnie tak, jak w przypadku innych typów oprogramowania, aby korzystać ze wsparcia jedynie na oficjalnych forach producentów. Przykładem może tu być zeszłoroczny atak na graczy World of Warcraft. Przestępcy podszywali się pod członków dużych i znanych gildii i kontaktują się z niczego niepodejrzewającym graczem, oferując dostęp do najlepszych przedmiotów i złota.

Gracz otrzymuje od hakera wiadomość, dzięki której będzie mógł zdobyć dodatkowe, fantastyczne przedmioty oraz wirtualna walutę. Wiadomość zawiera komendę w języku skryptowym LUA. Cały interfejs WoW jest napisany właśnie w tym języku. Uruchamiając skrypt w oknie czatu, nie tylko nie otrzymamy nic w zamian, ale nieświadomie oddajemy kontrolę nad naszym profilem cyberprzestępcy.

Widzimy więc wyraźnie, że w każdej działalności „w sieci” musimy stosować zasadę ograniczonego zaufania. Na nic zdadzą się programy antywirusowe, jeśli sami damy dostęp do naszych kont przestępcom.

Wniosek? Grajmy i cieszymy się naszymi osiągnięciami, ale nie ufajmy nikomu.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *