Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Facebook rozwija wideo, tolerując naruszenia praw autorskich?

10-08-2015, 11:44

Czy wideo na Facebooku rozwija się dzięki przymykaniu oczu na naruszenia praw autorskich? Niektórzy twórcy uważają, że tak. Facebook na razie tylko zaprzecza, choć zapowiada nowe rozwiązania antypirackie.

Jeśli w sieci pojawi się mały serwis umożliwiający naruszenia praw autorskich, może być szybko "zaatakowany prawnie" i nawet zamknięty. Co się jednak stanie, kiedy rynkowy gigant stworzy usługę umożliwiającą naruszenia? Wówczas jest szansa na przeczekanie sprawy i rozwinięcie nowego modelu biznesowego.

Wideo na Facebooku to... kłamstwa i kradzieże?

Jak wszyscy wiemy, Facebook coraz częściej służy do udostępniania filmów. Mówi się nawet, że społecznościowy gigant może zagrozić YouTube. Problem w tym, że Facebook nie posiada jeszcze mechanizmów antypirackich takich jak YouTube. Uwagę na ten problem zwrócił Hank Green we wpisie na Medium pt. Theft, Lies, and Facebook Video (Kradzież, kłamstwa i Facebook Video). 

Wpis Greena dotyczy różnych problemów z filmami na Facebooku. Platforma społecznościowa lepiej traktuje filmy wrzucone na Facebooka niż udostępnione np. z YouTube, co oczywiście ma skłaniać użytkowników do publikowania na Facebooku. Poza tym Facebookowi wystarczy, by ktoś oglądał film przez trzy sekundy, aby zliczyć to jako odsłonę filmu. Zdaniem Greena jest to zwyczajne zawyżanie statystyk, czyli "kłamstwo". 

Najpoważniejszy zarzut Greena dotyczy "kradzieży" treści. Na Facebooka często trafiają filmy chronione prawami autorskimi, które są publikowane bez zgody twórcy. Facebook robi wrażenie, jakby nie wykrywał tych naruszeń. Nie ma też możliwości takiego wyszukiwania filmów na Facebooku jak tych zamieszczonych na YouTube. Z tego powodu twórcy mają ograniczone możliwości walki z naruszeniami. 

Nowe usługi w szarej strefie

W tym miejscu dochodzimy do ciekawego problemu. Platformy wideo często rosną dzięki szarej strefie praw autorskich. Podobnie było z YouTube. Green zauważa jednak, że po przejęciu YouTube przez Google (czyli przez dużego gracza) poczyniono inwestycje w rozwiązania antypirackie i system spieniężania treści. Obecnie naruszenia są wykrywane, a twórca ma nawet możliwość spieniężenia naruszeń. Stojący za tym system Content ID ma wiele wad, ale jednak duży gracz (Google) zadbał o jakieś rozwiązania problemów prawnoautorskich w przejętym mniejszym serwisie. 

Facebook też jest dużym graczem, który dysponuje niemałymi pieniędzmi. Wydaje się zatem, że firma powinna od razu zainwestować w rozwiązania przeciwko naruszeniom. Hank Green zauważa, że Facebook powinien umożliwiać nie tylko usuwanie treści, ale również zarabianie na treściach. Obecnie - zdaniem Greena - Facebook rozwija biznes, ignorując kwestię naruszeń. Twórcy mogą wzruszyć ramionami i powiedzieć: "To Facebook, nie można nic zrobić, jest zbyt duży".

Facebook rozwiąże problem... kiedyś

Wpis Hanka Greena nie pozostał bez odpowiedzi. Matt Pakes z Facebooka odpowiedział własnym wpisem na Medium. Stwierdził, że Facebook korzystał z rozwiązania Audible Magic, by zapobiegać publikowaniu nieautoryzowanych treści. Poza tym Facebook aktywnie pracuje nad innymi rozwiązaniami ułatwiającymi wykrywanie "pirackich" treści oraz zarządzanie nimi. Wygląda na to, że Facebook będzie miał coś w rodzaju swojego Content ID. 

Pytanie brzmi, czy Facebook wprowadzi swoje rozwiązania antypirackie natychmiast po opracowaniu? A może serwis mógłby je opracować szybciej, tylko chce zaczekać z ich wprowadzeniem? Na ile świadomie Facebook może wykorzystywać naruszenia?

Jeśli Facebook faktycznie "korzysta z naruszeń", jest to naprawdę fascynujące. Kiedyś nowe modele biznesowe na rynku dostępu do treści powstawały we wspomnianej szarej strefie. Minęły lata i znaczący gracz z rynku IT nadal korzysta z tej samej ścieżki rozwoju. Twórcy narzekają, choć z drugiej strony w przyszłości mogą być wdzięczni za stworzenie alternatywy dla YouTube. Nasuwa się pytanie, czy wchodzenie we wspomnianą szarą strefę jest naturalnym elementem rozwoju nowych usług opartych o treści? A może tylko w wybranych przypadkach jest to uzasadnione, a w innych nie można tego tolerować?

Jedno jest pewne. Problem Facebooka i własności intelektualnej jest obecnie tematem niszowym, ale tak nie będzie zawsze. Pytanie brzmi, czy firmie uda się odpowiednio gładko przejść z "szarej strefy" do pozycji ważnego dostawcy treści wideo? 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *