Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Dziennikarstwo obywatelskie? Internetowe? Po co te podziały?

16-11-2011, 14:10

Czy internet stworzył nowy rodzaj dziennikarstwa? A może dwa nowe rodzaje, a może trzy? Nie, tak nie musi być. Internet zmienił w dziennikarstwie tylko jedną rzecz - umożliwił uprawianie tego zajęcia wszystkim ludziom, niezależnie od wykształcenia, kontaktów czy źródeł dochodu. Niektórzy nie mogą się z tym pogodzić i chyba stąd te wszystkie bezsensowne podziały...

Dziś w redakcji DI mieliśmy małą dyskusję na temat tego, w jaki sposób Dziennik Internautów postrzegany jest na zewnątrz. Impulsem do rozmowy był tekst Jarosława Zielińskiego pt. Portale internetowe a serwisy. Autor tekstu zaliczył DI do "serwisów dziennikarstwa obywatelskiego", co nas zdziwiło.

Nie chcemy wytykać Panu Jarosławowi błędu. Ba! Dziękujemy mu za to, że o Dzienniku Internautów pamiętał i podał nasz serwis jako przykład. Mimo wszystko nikt w redakcji nie zgodzi się z tym, że DI jest "serwisem dziennikarstwa obywatelskiego". Ja posunę się nawet dalej. Moim zdaniem dzielenie treści w internecie na "tradycyjne", "internetowe" i "obywatelskie" jest bardzo sztuczne, a sztuczność ta wynika z tego, że nie potrafimy się godzić z nieuniknionymi zmianami.

Czytaj: Komputery zaczynają pisać newsy. Zastąpią dziennikarzy?

Najtrudniejszą do przełknięcia zmianą jest to, że poczytnym dziennikarzem może dziś zostać... każdy. Nawet 10-latek może opublikować materiał, który zadziwi nas wszystkich i dotrze do tysięcy czy milionów ludzi na świecie. Czy tego chcemy czy nie, ten 10-latek stanie się takim samym dziennikarzem, jak poczytny bloger, redaktor znanego serwisu internetowego czy nawet Tomasz Lis.

Celowo wspomniałem Tomasza Lisa. Ostatnio mówił on niskich potrzebach informacyjnych Polaków i tłumaczył, gdzie jest różnica między "offline" a "online". Problem w tym, że ta różnica może być tylko wymyślona. Świat online jest tylko częścią jednej rzeczywistości, w jakiej wszyscy funkcjonujemy. To znaczy, że dożyliśmy czasów, w których Tomasz Lis musi konkurować o uwagę odbiorcy z błyskotliwym 10-latkiem. To jest ból!

Oczywiście komuś takiemu, jak Tomasz Lis, to się nie musi podobać. Dlatego właśnie on i inni ludzie przyzwyczajeni do starego stanu rzeczy będą wprowadzać podział na:

  • prawdziwych dziennikarzy - np. Tomasz Lis,
  • quasi-dziennikarzy - tutaj wrzucimy poczytnych blogerów, błyskotliwych 10-latków czy innych "dziennikarzy obywatelskich". 

Powyższy podział ma charakter czysto psychologiczny. Tomasz Lis może bowiem przyznać, że czasem przegrywa z błyskotliwym 10-latkiem, ale przecież nie ma co porównywać, bo obaj grają w różnych ligach, czy tak?

Kim jest dziennikarz? To jest ktoś, kto przygotowuje materiał informacyjny i/lub publikuje go. Czy tego chcemy czy nie, w czasach internetu dziennikarzem może zostać każdy.

Pisać każdy może

Dziennikarz nie musi być zatrudniony w żadnej redakcji czy agencji. Nie musi fizycznie pojawiać się w takich miejscach, jak Sejm. Nie musi mieć wizytówki z napisem "redaktor". Dziś dziennikarz może dokonać ciekawego odkrycia, nie ruszając się sprzed komputera, ale czy to naprawdę sprawia, że jest on innym rodzajem dziennikarza?

Jednym z moich ulubionych dziennikarzy jest Piotr Waglowski prowadzący serwis Vagla.pl. Niektórzy nazwą go blogerem, ale to dziennikarz, nawet jeśli on sam się do tego nie przyzna. Najbardziej w jego pracy podoba mi się to, że potrafi on wyłuskać coś ciekawego z dokumentów, które były publicznie dostępne od dłuższego czasu, podczas gdy "tradycyjni" dziennikarze przeoczyli je, nudząc się na schodach Sejmu lub rozmawiając z politykami twarzą w twarz. Kto zatem jest najbliżej pierwotnych źródeł informacji? Tradycyjni dziennikarze? Niekoniecznie. Minęły już czasy, gdy tak było.

Ostatnio dowiedziałem się o pewnej ciekawej rzeczy, czytając bloga organizacji pozarządowej. Czym jest taki blog? Czy to przejaw "dziennikarstwa obywatelskiego"? Nie wiem, ale zdobyłem dzięki niemu informację, jakiej potrzebowałem, podczas gdy inne media tej informacji nie podały.

Bawi mnie czasem "krytyka dziennikarstwa obywatelskiego". Mówi się, że dziennikarze-amatorzy są wyraźnie jednostronni lub ich treści często powielają publikowane wcześniej informacje. Powiedzmy szczerze - to samo można powiedzieć o dziennikarzach nieobywatelskich.

W maju br. pisałem w Dzienniku Internautów o tym, że internet uczłowieczył dziennikarstwo, czyniąc je czymś mniej nadętym i bardziej szczerym. To efekt demokratyzacji tej formy ludzkiej działalności. Dzielenie dziennikarzy na różne grupy jest natomiast tylko próbą udawania, że do tej demokratyzacji jeszcze nie doszło.

Czytaj: Internet uczłowiecza dziennikarstwo... i dobrze!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *