Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Dlaczego polski urzędnik musi pochylić monitor o 21 stopni... i ani stopnia mniej?

11-12-2015, 10:08

Praca przy monitorze pochylonym o 20 stopni może oznaczać ogromne cierpienie! Ten jeden dodatkowy stopień to już ogromna ulga. Przynajmniej taki wniosek można wyciągnąć z dokumentów dotyczących przetargów na sprzęt.

W ubiegłym miesiącu pisałem w Dzienniku Internautów o tym, że problemy z przetargami IT to nie tylko duże afery. Różne pomniejsze nieprawidłowości mogą trafiać się w wielu pomniejszych przetargach i zamówieniach poniżej progu przetargowego. Nie jest to postrzegane jako wielki problem, ale wielokrotne powtórzenie tych samych błędów w skali państwa z pewnością musi mieć znaczenie. 

W ubiegłym miesiącu pytałem retorycznie o to, dlaczego urzędnik musi mieć monitor i komputer tego samego producenta. W niektórych przetargach stawiane jest takie wymaganie, nie bardzo wiadomo dlaczego. Dziś chciałbym zadać inne pytanie - dlaczego polski urzędnik musi pracować przy monitorze pochylonym o 21 stopni? To dziwne pytanie, ale od razu wyjaśnię o co chodzi. 

1 stopień robi wielką różnicę

Monitory najczęściej można pochylać i nie stoi za tym żadna szczególnie zaawansowana technologia. Wiele monitorów ma określony zakres pochylenia. Założę się, że wielu z was nawet nie wie jaki jest zakres pochylenia waszego monitora. Nie obchodzi was to - po prostu nachylacie jak wam wygodnie i nie mierzycie kątomierzem osiągniętego kąta.

Dowiedzcie się zatem, że wiele monitorów ma zakres pochylenia np. od -5 do 20 stopni. Rzecz w tym, że niektórzy producenci mogą mieć inny zakres np. od -4 do 21 stopni. Z punktu widzenia użytkownika nie ma zbyt wielkiej różnicy. Większość z nas nie potrafiłaby powiedzieć, czy w tej chwili dany monitor pochylony jest o 20 czy 21 stopni.

Oczywiście przy przetargach na sprzęt to wszystko ma znaczenie. Przedmiot zamówienia musi być przecież dokładnie opisany. Weźmy zatem za przykład pewien przetarg organizowany przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) ogłoszony w roku 2011. W dokumencie z opisem przedmiotu zamówienia wymagano zakresu od -4 do 21 stopni. 

Monitor - 21 stopni

Podkreślam, że UOKiK to tylko przykład i nie zależy mi na krytykowaniu tego konkretnego urzędu. Wymaganie kątów w zakresie od -4 do 21 stopni zdarza się w wielu innych zamówieniach. Powoduje to wykluczenie monitorów posiadających zakres np. od -5 do 20 stopni.

Oczywiście stopniowo wchodzą na rynek monitory innych firm, które mają większy zakres pochylenia. Rzecz jednak w tym, że przy wcześniejszych przetargach odrzucano konkurencyjny sprzęt z powodu tego jednego stopnia. Poza tym są jeszcze droższe monitory posiadające generalnie duży zakres regulacji pochylenia (mieszczący w sobie zakres od -4 do 21 st.), ale te drogie monitory nie były realną alternatywą ze względu na cenę. Tak więc wyznaczając odpowiednie kąty pochylenia można ograniczyć konkurencję, albo... wręcz wskazać jaki sprzęt ma być kupiony. 

Nie, bez zmian. Zgodnie z SIWZ 

Firmy uczestniczące w przetargach czasem starają się dyskutować z zamawiającym i pytają, czy jednak nie dałoby się dopuścić monitora o kątach regulacji od -5 do 20 st. Zamawiający reagowali różnie.

Przykładowo w dokumencie dotyczącym przetargu na dostawę stacji roboczych dla MON trafiamy na pytanie uczestnika przetargu o to, czy dopuszczone będą monitory z zakresie od -5 do 20 stopni, skoro jeden stopień nie robi wielkiej różnicy. Zamawiający stwierdził, że dopuści monitory z taką regulacją kąta. 

Inaczej było w przypadku przetargu organizowanego przez Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Jedna z firm zadała następujące pytanie.

 Czy Zamawiający dopuści kąt pochylenia 25° (góra/dół) zamiast wymaganego w SIWZ kąt pochylenia 26° przy spełnieniu pozostałych warunków? Prośbę swą motywujemy faktem, iż większość monitorów spełniających wszystkie Państwa wymagania posiada 25 stopniowy kąt pochylenia. Wszystkie dostępne aktualnie na rynku monitory z 26 stopniowym kątem pochylenia to monitory które znacząco przewyższają Państwa wymagania minimalne i są monitorami droższymi o około 20%

Odpowiedź zamawiającego była krótka.

Nie, bez zmian. Zgodnie z SIWZ.

Zauważcie, że zamawiający nawet nie starał się wyjaśnić dlaczego tak bardzo potrzebuje tego jednego dodatkowego stopnia regulacji nachylenia. To pokazuje osobny problem przy przetargach, jakim jest arbitralność decyzji bez żadnych wyjaśnień.

Chcemy Della!

Powróćmy do poruszonej już kwestii - czy określanie kątów nachylenia może wskazać konkretnego producenta? Kilkakrotnie spotkałem się z opinią, że polskie urzędy preferuję sprzęt firmy Dell. Tak się składa, że Dell oferował monitory z kątem nachylenia od -4 do 21 stopni. Zdarza się zresztą, że urzędnicy zapominają ukryć, że chodzi im o Della. 

Poniżej fragment dokumentu z tego roku. Jest to zaproszenie do składania ofert w zamówieniu na dostawę komputerów do pewnego urzędu pracy. Zamówienie miało wartość poniżej 30 tys. euro. Zobaczcie co podkreśliłem na czerwono.

Monitor - Dell - zamówienie

Zastanawia mnie jedno. Po co tak dokładnie opisywać parametry techniczne, skoro od razu napisano jaki to ma być monitor? 

Jak już pisałem wcześniej, nie zależy mi na robieniu afery z tego czy innego zamówienia. Wskazuję jednak na pewne zjawisko, które w przetargach niewątpliwie się zdarza. Zamawiający wykluczają z przetargu część sprzętu tylko dlatego, że nie da się go pochylić bardziej o 1 stopień. 

Na koniec połączmy dwie opisywane już rzeczy. Kąty pochylenia są dobrane tak, że mogą wskazywać na Della. Dodatkowo zdarza się, że zamawiający wymaga monitora i komputera tego samego producenta. Tak się składa, że akurat Dell jest producentem komputerów i monitorów. Nie mówię, że sprzęt Della jest zły. Uważam jednak, że zawsze warto zadawać pytania o to, czy konkurencja w przetargach na sprzęt nie jest sztucznie ograniczana. 

A z drugiej strony?

Oczywiście problem może wyglądać nieco inaczej z drugiej strony tzn. od strony informatyków, którzy przygotowują specyfikacje zamówień. Oto co napisała w e-mailu do mnie jedna z takich osób. 

Przed każdym zakupem robiłem analizę sprzętu np. Drukarek dostępnych na rynku i szukałem takich które w długoterminowym aspekcie eksploatacji będą najtańsze (tonery, niezawodność, koszty serwisu). W przetargach, w naszym kraju liczy się ostatecznie tylko cena. I tu jest problem, bo co z tego, że kupię drukarkę za 300zł skoro za tonery będę płacił 450zł za szt. To lepiej kupić za 3500zł drukarkę, która popracuje 3x dłużej i będzie miała tonery za 150zł. Mogę Panu ręczyć, ze jeśli nie zrobi Pan wcześniej analizy rynku samemu i napisze uczciwą specyfikacje, to w przetargu wygra (w 95% przypadków) najgorszy i najtańszy szmelc. Wiem, bo na początku pracy byłem na tyle naiwny by tak robić. I to jest odpowiedź, w większości przypadków, dlaczego specyfikacje techniczne są tak szczegółowe. Szukaliśmy takich parametrów, by odfiltrować z przetargu badziewie.

Byłem świadomy tego problemu tzn. już przed otrzymaniem tego e-maila znałem to spojrzenie na sprawę. Każdy z nas zgodzi się, że sprzęt najlepszy to nie zawsze najtańszy. Z drugiej jednak strony nie oznacza to, że żądnego problemów z przetargami nie ma. Jeśli "odfiltrowywanie" złego sprzętu musi zachodzić poprzez manipulowanie specyfikacją, po prostu nie jest to optymalne wyjście (nawet, jeśli czasem konieczne). Zawsze można zadawać pytania, czy ten filtr nie będzie za ciasny, choć oczywiście to jest pole dla dyskusji dla specjalistów. 

Wiem również, że przy bardzo specyficznych zamówieniach (np. sprzętu do specjalistycznych zadań naukowych) zastosowanie kryterium ceny może oznaczać wręcz stratę pieniędzy. Należy więc patrzeć na opisywane tu przykłady nie przez pryzmat złośliwości urzędniczej, ale przez pryzmat ograniczeń stawianych przez prawo. Oczywiście tematy takie jak nowelizacja Prawa zamówień publicznych to jest temat "nieseksowny", co nie sprzyja rozwiązywaniu problemów przez polityków. 

Zdaję sobie sprawę, że mój tekst w pewien sposób spłyca problem. Z drugiej strony uważam, że lekkie spłycenie jest istotne, aby szerzej sygnalizować problemy z przetargami.

I jeszcze jedna opinia

Poniżej jeszcze jedna z ciekawych opinii nadesłanych do redakcji. 

Jak najbardziej urzędnik, czy informatyk urzędowy ma rację. Sprzęt trzeba kupować po jakości. Przykład z drukarkami jest w porządku. Od dawna wiadomo, że im tańsza drukarka, tym tonery droższe. Z tym nie ma żadnej dyskusji.

Tylko to jest taki przykład trochę rozmywający istotę tego artykułu. Tekst dotyczy głupiej funkcjonalności. +21 stopni w tilcie, w monitorze i jest to meritum sprawy. Specjalnie jest podany jeden parametr, który "odfiltrowuje" masę konkurencji. Należy pamiętać, że takie monitory jak Philips, czy Benq, czy nawet IIyama z tego powodu już nie pasują. A to jest tylko monitor. Tylko.

Tajemnica poliszynela jest także i to, że Dell nie produkuje swoich monitorów, tylko je "branduje". Najciekawsze jest to, że Philipsy i AOC i Dell - wszystkie wyjeżdżają z jednej fabryki, a Dell nakleja swoje logo i zmienia minimalnie "ergonomię" - czyli wspomniany tilt. Generalnie źródłem tej całej sprawy jest to jak napisać (specyfikację - red.) na dobry sprzęt. W monitorze to jest kilka podstawowych wartości: przekątna, rodzaj matrycy (IPS - wymóg tej dobrej matrycy i ląduje w ofercie dobry monitor), rozdzielczość, złącze graficzne (HDMI lub DisplayPort), głośniki i ewentualna ergonomia bez zbędnych opisów (pochylenie, możliwość podnoszenia monitora w pionie), PIVOT czy SWIVEL i tyle, a nie opisy na strony A4 blokujące konkurencję.

--

Tekst był aktualizowany (dodano treść po śródtytule "A z drugiej strony")

Uwaga: Artykuł dotyczy złożonego problemu, przy którym różne osoby mogą mieć różne rzeczy do powiedzenia. Jeśli uważasz, że autor nie uwzględnił czegoś ważnego, napisz do niego na mmaj(at)di24.pl.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *