Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Dla polskich urzędników oddawanie danych to zło! Oto problem OpenStreetMap

15-01-2013, 13:30

Otwarta wiki-mapa świata stworzona na podstawie danych instytucji publicznych - tę piękną ideę próbuje realizować OpenStreetMap. Problem w tym, że polscy urzędnicy robią wszystko, aby nie ujawnić obywatelom informacji publicznej tworzonej... za pieniądze obywateli.

Dziennik Internautów dość często pisze o pięknej idei re-use. Chodzi o to, aby pełnymi garściami brać informacje tworzone przez różne instytucje publiczne i tworzyć na ich podstawie nowe usługi - płatne albo bezpłatne. Dzięki tym bezpłatnym będzie się żyło lepiej, a te płatne mogą rozruszać gospodarkę.

Niestety w polskich warunkach trudno jest korzystać z informacji publicznej, mimo iż Ustawa o dostępie do informacji publicznej teoretycznie daje taką możliwość. Pracownicy instytucji publicznych po prostu uwielbiają utrudniać dostęp do danych, najczęściej tłumacząc, że te dane nie są publiczne, choć niewątpliwie są.

OpenStreetMap skarży się na GUGiK

Na problemy te zwrócił ostatnio uwagę projekt OpenStreetMap Polska. Jest to część globalnego projektu OpenStreetMap, w ramach którego powstaje darmowa mapa świata. Dane OpenStreetMap są udostepniane na wolnej licencji, a pracuje nad nimi ponad 350 tys. wolontariuszy. Mówiąc najprościej, OpenStreetMap to taka mapowa Wikipedia.

Tworzenie tej zbiorowej mapy mogłyby teoretycznie wesprzeć dane Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii (GUGiK). Urząd nie chce jednak tych danych wydać. Przedstawiciele OpenStreetMap postanowili napisać o tym w liście otwartym do ministra Michała Boniego, w którym czytamy:

Co ciekawe, otworzenie informacji ze strony tego urzędu nie wymaga absolutnie żadnych środków czy kosztów, gdyż użyteczne informacje są już udostępniane elektronicznie (w ramach serwisu geoportal.gov.pl), ale pod absurdalnie restrykcyjnymi licencjami uniemożliwiającymi użycie tych - już przecież udostępnionych danych - obywatelom. Prawnicy, z którymi współpracujemy, twierdzą, że po nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej w 2011 roku, nie istnieją prawne podstawy do stawiania takich warunków.

Musicie przyznać, że jest to w jakiś sposób groteskowe. Urząd utrzymywany z pieniędzy obywateli może oddać dane do ich dyspozycji w ramach jednego portalu, ale nie zgadza się na wykorzystanie tych danych w inicjatywie obywatelskiej, która mogłaby przynieść ludziom tylko korzyści.  O tych korzyściach również możemy poczytać w liście.

Dzięki współpracy stowarzyszenia OpenStreetMap Polska oraz producenta systemu SWD-ST w powiatowych stanowiskach kierowania i centrach powiadamiania ratunkowego Państwowej Straży Pożarnej funkcjonariusze mają dostęp do mapy OpenStreetMap bezpośrednio w Systemie Wspomagania Dowodzenia i, co najważniejsze, mogą również aktywnie uczestniczyć w aktualizacji i dostosowaniu danych do swoich potrzeb. Również strażacy ochotnicy, dzięki takim rozwiązaniom, mają dostęp do narzędzi nawigacyjnych z mapami terenów wiejskich, czy sieci hydrantowej, aktualizowanych dzięki wolontariatowi.  

zrzut ekr.

Polska - kraj nieprzyjazny re-use

Warto zauważyć, że w naszym kraju utrudnianie obywatelowi dostępu do państwowych danych to rodzaj normy obyczajowej, funkcjonującej obok normy prawnej nakazującej udostępnianie danych.

Dziennik Internautów pisał choćby o sprawie Transportoida, który nie może dostać rozkładów jazdy MPK z Krakowa nawet pomimo korzystnych wyroków sądowych.

Pisaliśmy też o wzorach znaków drogowych, które kiedyś dało się tylko kupić od pewnej firmy, mimo iż jest to niewątpliwie informacja dotycząca nas wszystkich i stworzona za nasze pieniądze. Głośno było też o danych z radarów meteorologicznych, które IMGW wreszcie zdecydował się udostępnić.

Przedstawiciele OpenStreetMap stwierdzają w swoim liście otwartym, że urzędnicy postrzegają inicjatywy obywatelskie jako zło, że budują oni mur, który ma odgrodzić obywateli od danych do ponownego wykorzystania. Te zarzuty wydają się bardzo trafione, jeśli porównamy je z choćby z problemami Transportoida.

Oczywiście zdarzają się wyjątki. Przedstawiciele OpenStreetMap przyznają, że wiele organów samorządowych udostępnia swoje dane, podobnie jak Lasy Państwowe i Straż Pożarna. To dobrze, taka współpraca nie powinna być czymś nadzwyczajnie wspaniałym. To powinna być norma.

Mamy prawo do re-use!

Nie wiemy jeszcze jak minister Michał Boni zareaguje na list otwarty w tej sprawie (od MAC wiemy, że list nie wpłynął jeszcze do ministerstwa). Warto jednak zauważyć, że jego ministerstwo rozpoczęło niedawno konsultacje w sprawie założeń do nowej Ustawy o otwartych zasobach publicznych. Ustawa ta ma sprawić, że dane zostaną udostępnione obywatelom tam gdzie to możliwe, także na otwartych licencjach i być może nie będzie trzeba o to specjalnie prosić.

Sonda
Czy GUGiK powinien po prostu udostępnić swoje dane OpenStreetMap?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Trzeba jednak mieć na uwadze, że nowa ustawa to mglista zapowiedź przyszłości. Obecnie w Polsce funkcjonuje Ustawa o dostępie do informacji publicznej, która od końca 2011 roku teoretycznie daje prawo ponownego wykorzystywania tej informacji.

Re-use nie powinno być nowinką, której wdrażanie można odłożyć "na kiedyś". Informacja publiczna powinna być już dzisiaj dostępna do wykorzystania w różnych projektach. Stawianie barier w tym obszarze jest po prostu straconą szansą, nie mówiąc już o tym, że jest absolutnie bezsensownym działaniem na granicy prawa.

Poniżej kopia listy otwartego OpenStreetMap do Michała Boniego.

List otwarty OpenStreetMap do MAC by


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING