Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Czy Holokaust się wydarzył? Google ma problem z post-prawdą

27-12-2016, 13:30

Czy Holokaust się wydarzył? Czy biali są efektem chowu wsobnego, a czarni są mniej inteligentni? Jeśli spytasz Google to nie zawsze otrzymasz mądre odpowiedzi na pierwszym miejscu. Niełatwo ten problem rozwiązać.

Sporo się ostatnio mówi o walce z fałszywymi newsami. Facebook zaproponował swoje rozwiązanie problemu, a niemieccy politycy chcą nawet karania Facebooka za nieusuwanie fałszywych newsów. Choć problem Facebooka wydaje się bardzo złożony to jest on i tak prosty w porównaniu z problemami Google.

Google musi się zmierzyć z problemem "post-prawdy" w wynikach wyszukiwania.

Termin "post-prawda" robi istną karierę w 2016 roku i oznacza umiejętne mieszanie faktów, opinii i informacji fałszywych, aby umniejszyć znaczenie istotnych zdarzeń lub podnieść rangę kwestii nieistotnych. Za dobry przykład "post-prawdy" uważa się tzw. kłamstwo oświęcimskie czyli głoszenie poglądu, że Holokaustu nie było, albo przynajmniej nie był taki straszny jak nas uczono. 

Czy Holokaust się wydarzył?

W internecie znajdziemy strony propagujące kłamstwo oświęcimskie, to jasne. Właśnie w chwili pisania tego tekstu wpisałem do Google pytanie "did the holocaust happen". Na pierwszym miejscu wśród wyników wyszukiwania znajdował się link do wpisu na forum Stormfront.org, gdzie opisano informacje kwestionujące znaczenie Holokaustu. Dopiero na trzeciej pozycji znajduje się link do anglojęzycznego artykułu w Wikipedii, który wyjaśnia czym jest kłamstwo oświęcimskie. 

Kłamstwo oświęcimskie w Google

Polaków może zaniepokoić czwarty wynik wyszukiwania - pytanie o miejsce, gdzie Holokaust miał miejsce. W opisie linku da się przeczytać, że Holokaust miał miejsce "w Niemczech i w Polsce". Różnie można to zrozumieć. Samo zadawanie takich pytań może świadczyć, że ludzie na świecie mają problem z podstawowymi informacjami o największej zbrodni ludzkości. 

Nie wystarczy usunąć złych linków

Osoby "technologicznie świadome" nie będą miały problemu z tymi wynikami wyszukiwania. Takie osoby powiedzą, że "Google to tylko algorytm" i algorytm nie rozumie co robi. Niestety w XXI wieku nie mamy wyłącznie ludzi "technologicznie świadomych", mimo powszechnego używania pewnych technologii. Dla wielu ludzi Google to podstawowe i wiarygodne źródło informacji. To źródło "odpowiada" na pytania o Holokaust w taki właśnie sposób i to nie jest bez znaczenia.

Teoretycznie Google mogłaby zwyczajnie usunąć "złe" wyniki i zostawić dobre. To jednak oznaczałoby nowy problem. Wyszukiwarka wyszłaby z roli neutralnego dostawcy algorytmu wyszukiwania i natychmiast pojawiłyby się nowe żądania dotyczące "czystości informacji". Przykładowo chrześcijanie mogliby zażądać, aby Google promowała "właściwą" wizję Boga, przy czym nawet wśród chrześcijan nie ma pełnej zgody co do niektórych szczegółów. "Prawda" to bardzo trudne pojęcie i nie zawsze można je sprowadzać do przedstawiania suchych faktów.

Firmie Google pozostaje tylko jedno - dopracować algorytm tak, by właściwie reagował na dotkliwe kwestie. Nie jest to dla firmy całkowita nowość. Pisaliśmy kiedyś o tym, że aplikacja Google Photos błędnie oznaczała czarnoskórych ludzi jako "goryle". To był problem czysto technologiczny, ale ludzie nie potrafili się z nim pogodzić. Trzeba było tak dopracować algorytm, aby nie popełniał "drobnych" błędów w kwestiach, na które ludzie są wyjątkowo wrażliwi. 

Co z tym robi Google?

Dokładnie ten sam problem ujawnił się przy kłamstwie oświęcimskim w Google. Serwis Search Engine Land w ubiegłym tygodniu poinformował, że zaobserwował zmiany w wynikach Google dla frazy "did the holocaust happen". Z uzyskanego przez ten serwis oświadczenia wynika, że Google dokonała takich ulepszeń swojego algorytmu, które przeciwdziałają wywindowaniu w wynikach wyszukiwania informacji pochodzącej z niepewnego źródła. Niestety Google nie podała więcej szczegółów i nic dziwnego - dokładne zasady działania algorytmu wyszukiwania zawsze pozostawały tajemnicą. 

Search Engine Land pisał o tej sprawie kilka razy i wracał do niej także w dniu wigilii. Redaktor Danny Sullivan zauważył, że negująca znaczenie Holokaustu strona Stormfront znacznie straciła na pozycji w wynikach. Potem jednak wracała wyżej. My dodamy od siebie, że widoczny powyższej zrzut został zrobiony dzisiaj (tj. 27 grudnia) i w "naszych" wynikach wyszukiwania strona Stormfront była na pierwszym miejscu. Możliwe, że wyniki będą różne w zależności od kraju i innych czynników. 

Co więcej, wpisanie pytania o holokaust w języku polskim nie daje budujących wyników. 

`Holokaust

Walka z post-prawdą to spisek?

Holokaust to tylko jedna z drażliwych kwestii. Również przy pytaniach dotyczących ludzkich ras Google potrafi zwracać linki do stron, które mówią o mniejszej inteligencji czarnych lub wadach genetycznych ludzi białych. "Post-prawda" może być bardzo popularna i jest to poważny problem dla wyszukiwarek. 

Manipulowanie rankingiem wyszukiwania może się doczekać takiej samej krytyki jak manipulowanie wynikami. Już pojawiły się sugestie, że Google może celowo promować źródła wiedzy skłonne do wydawania pieniędzy na reklamy (czytaj: te częściej uznawane za wiarygodne). Łatwo jest stworzyć "post-prawdę" przekonując, że źródła skrajnie nacjonalistyczne są "niezależne", przez to "biedniejsze" i tym samym mniej atrakcyjne dla Google. Każdy kto walczy z post-prawdą może lada dzień stać się przedmiotem post-prawdziwych pomówień. 

 

Zobacz także:

Społeczne konteksty edukacji medialnej

Książka zawiera wybrane teksty napisane przez studentów i pracowników Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Gdańskiego zainteresowanych pedagogicznymi aspektami oddziaływań mediów na dzieci, ich wpływem na wychowanie i uczenie się.*

Edukacja medialna jest ważna

Nawet nie śmiem sugerować, że istnieje jakaś łatwa recepta na ten problem. Z pewnością receptą nie byłoby tworzenie prawa, które wymagałoby od Google "usuwania nieprawdy" (takie prawo mogłoby narobić ogromnych szkód). Być może długofalowym rozwiązaniem będzie solidna edukacja medialna. Byłoby najlepiej, gdyby wszyscy ludzie rozumieli różnicę miedzy wyszukiwarką a źródłem wiedzy.

 Niestety opisywane przez nas w listopadzie badania Stanforda sugerują, że młodzi ludzie mają poważne problemy z oceną wiarygodności informacji. Zapewne wielu starszych ludzi też ma z tym problemy. 

--

* - Linki afiliacyjne. Kupując książki poprzez te linki wspierasz funkcjonowanie redakcji Dziennika Internautów.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR