Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Czy atak w Kopenhadze to też wina internetu? Dobre pytanie na dziś

16-02-2015, 09:40

Tragiczne w skutkach strzelaniny w Kopenhadze mogły być inspirowane atakiem na Charlie Hebdo. Po tym pierwszym ataku pojawiły się wezwania do inwigilacji i ostrzejszego kontrolowania internetu, ale czy realizacja tych pomysłów naprawdę zapobiegłaby drugiemu atakowi?

Być może już słyszeliście, że w stolicy Danii doszło do ataków, w wyniku którego dwóch ludzi straciło życie, a kilka innych osób zostało rannych.

Do pierwszego ataku doszło w sobotę w kawiarni, w której odbywało się spotkanie poświęcone wolności słowa. W debacie brał udział szwedzki artysta Lars Vilks, znany także z karykatur Mahometa. Napastnik oddał 30-40 strzałów w stronę kawiarni. W wyniku strzelaniny zginął Finn Nørgaard, duński filmowiec. Policja początkowo podejrzewała, że mogło być dwóch sprawców ataku.

BBC opublikowało nagranie dźwiękowe z momentu ataku. Słyszymy na nim głos osoby przemawiającej, a potem liczne strzały. 

Kolejny atak miał miejsce po północy  przed synagogą w Kopenhadze. Wówczas jedna osoba została postrzelona w głowę i ta osoba zmarła w szpitalu. Postrzelono także dwóch policjantów, którzy przeżyli. Sprawca zbiegł z miejsca zbrodni. Oczywiście uruchomiono poszukiwania sprawcy i kilka godzin później doszło do kolejnej strzelaniny w okolica dworca Nørrebro. Jeden z budynków w tym miejscu był nadzorowany przez policję, która uzyskała dostęp do monitoringu wizyjnego (CCTV). Policjanci zauważyli mężczyznę, który zainteresował ich w związku ze śledztwem. Gdy go zawołali, otworzył ogień. Po wymianie ognia został zastrzelony, a policjantom nic się nie stało (zob. The GuardianCopenhagen attacks: what we know so far).

To wina internetu?

Czy ataki w Kopenhadze były spowodowane przez internet lub niedostateczną inwigilację społeczeństwa? To pytanie wydaje się w tej sytuacji głupie, ale tak naprawdę są powody, by je zadawać. Wiele mediów już zauważyło, że ataki w Kopenhadze mogły być przynajmniej inspirowane atakami na Charlie Hebdo. Trudno też nie łączyć tych dwóch wydarzeń, jeśli wystąpiły one w stosunkowo krótkich odstępach czasu. 

Wróćmy teraz pamięcią wstecz, aby przyjrzeć się niektórym konsekwencjom ataku na Charlie Hebdo.

Oczywiście atak na Charlie Hebdo miał wiele innych konsekwencji "nieinternetowych". Mimo wszystko można było odnieść wrażenie, że politycy winią internet za ten atak albo przynajmniej chcieliby go winić. Ujawniło się również to, że politycy mogli odetchnąć po wzmożonej ostatnio krytyce służb specjalnych i powiedzieć: "Patrzcie! Nie byłoby tej tragedii, gdybyśmy mogli was inwigilować do woli. Podniecaliście się Snowdenem, a teraz przyjdą terroryści i was zastrzelą". Oczywiście nikt tego nie powiedział wprost, ale taki był sens wielu wypowiedzi. 

Czy atak w Kopenhadze też był winą internetu i niedostatecznej inwigilacji? Na to pytanie nikt nie może wyczerpująco odpowiedzieć, ale spróbujmy pozbierać to, co wiemy.

Sprawca znany organom ścigania?

Z doniesień serwisu Al Jazeera wynika, że zastrzelony przez policjantów sprawca ataków to 22-latek znany wcześniej organom ścigania. Mógł on być związany z gangami, a Al Jazeera już wcześniej twierdziła, że akty agresji pomiędzy duńskimi gangami mogą mieć podłoże rasowe.

Również The Guardian stwierdza, że sprawca ataków był znany duńskiemu wywiadowi (Guardian powołuje się na informację od Jensa Madsena, szefa duńskiego wywiadu). Inne media też podają taką informację (np. National Post).

Niezależnie od rzekomego związku sprawcy z gangami, duński wywiad nie potrafił powiedzieć nic konkretnego o motywach działania sprawcy. Obecnie brana jest pod uwagę teoria, że po prostu zainspirowały go ataki na Charlie Hebdo. Nie ma jednak pewności co do tego, że sprawca miał jakieś powiązania z terrorystami. Nie wiadomo, czy wcześniej podróżował do Syrii lub Iraku.

Możliwe, że z czasem zostaną ujawnione jakieś dodatkowe informacje zmieniające nasze pojęcie o wydarzeniach w Danii. Obecnie jednak wydaje się, że zaatakował człowiek znany z powiązań ze światem przestępczym. Co więcej, miejscem pierwszego ataku była kawiarnia, w której odbyło się spotkanie z Larsem Vilksem. Za głowę tego artysty Al-Kaida już przed laty wyznaczyła nagrodę. W latach 2009-2010 dochodziło do aktów agresji skierowanych przeciwko Vilksowi, a w roku 2011 aresztowano mężczyzn spiskujących w celu zabicia go. Jeśli Lars Vilks miał gdzieś publicznie wystąpić, w dodatku krótko po ataku na Charlie Hebdo, atak był dość prawdopodobny.

Czy to znaczy, że organy ścigania miały dość informacji, by przewidzieć atak? Możliwe, że nie. Co więcej, atak mógłby pozostać nieprzewidziany, nawet gdyby służby miały dostęp do różnych kont online sprawcy. Po prostu nie zawsze da się przewidzieć to, że ktoś weźmie pistolet i pójdzie strzelać. Wiele podobnych ataków dokonują zwykli szaleńcy i nie mamy nawet pewności, czy sprawca ostatnich ataków działał w jakimś konkretnym celu. 

Warto zauważyć, że w samym ujęciu sprawcy mógł pomóc monitoring wizyjny, a więc dostępna już forma inwigilacji.

Złożonego problemu nie rozwiąże cenzura

Nie wiem jeszcze, czy po atakach w Kopenhadze przyjdzie komuś do głowy zrzucanie winy na internet, serwisy społecznościowe albo agresywne gry. Jest to wysoce prawdopodobne, bo zawsze istnieje pokusa wskazania jakiegoś winnego. Jeśli 22-latek inspirował się atakiem na Charlie Hebdo, oczywiście mógł czytać o tym w sieci, ale dziś czytanie o czymś w sieci jest odpowiednikiem oglądania telewizji albo czytania gazet. Zazwyczaj nie winimy o takie rzeczy tradycyjnych mediów. 

Sonda
Czy atak w Kopenhadze wywoła dążenia do ściślejszego kontrolowania internetu?
  • tak
  • nie
  • trudno powiedzieć
wyniki  komentarze

Jest natomiast jedna rzecz, której można być pewnym. Takie akty agresji nie mają wyłącznie podłoża internetowego czy nawet medialnego. Wiążą się ze one złożonymi problemami społecznymi, których rozwiązywanie może zająć całe lata. Te problemy dotykają wolności słowa, religii, wartości społecznych, różnic kulturowych, wychowania, biedy i bogactwa oraz wielu innych złożonych zjawisk. Dlatego nie jest dobrze, gdy walka z terroryzmem czy agresją zaczyna się koncentrować na cenzurze internetu albo na przyzwoleniu na inwigilację. Takie działania nie tylko zagrają wolnościom obywatelskim, ale też stanowią iluzję, że rozwiązujemy trudne problemy. Pewnego dnia może się okazać, że mimo cenzury czy inwigilacji jakiś szaleniec wziął broń i zaczął strzelać. Co wówczas zrobimy?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. DALL-E




fot. DALL-E



fot. DALL-E