Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Codility: Jakość kluczem do sukcesu. Biurokracja zabija polskie startupy

29-11-2010, 22:14

To właśnie polski zespół stworzył narzędzie do rekrutacji programistów. Ostatnio wygrał prestiżowy konkurs The Europas serwisu TechCrunch. Grzegorz Jakacki, jeden z twórców Codility, opowiada o potencjale, planach oraz barierach, jakie czekają na kolejne startupy.

Dziennik Internautów (DI): Ile szacunkowo czasu można zaoszczędzić, stosując Wasze narzędzie?

Grzegorz Jakacki (GJ): Codility odsiewa kandydatów na stanowiska programistyczne popełniających kardynalne błędy w programowaniu. Okazuje się, że często stanowią oni 80-90% zgłaszających się na stanowisko. Zamiast dziesięciu wywiadów rekrutujący specjalista przeprowadza jeden lub dwa, co jest oszczędnością czasu rzędu pięciu do dziesięciu razy. Można jednak spojrzeć na sprawę w szerszej perspektywie. Niektórzy kandydaci mający problemy z programowaniem potrafią pięknie opowiadać o swoim doświadczeniu lub teoretyzować na temat programowania. Omyłkowe zatrudnienie takiego kandydata to potężna strata czasu i pieniędzy.

DI: Czy Codility można przekształcić, przebranżowić?

GJ: Wykorzystać do rekrutacji w innych dziedzinach niż programowanie? Można, aczkolwiek stawiam na dyscypliny techniczne, np. próbujemy zastosować podobną metodologię do sprawdzania umiejętności projektowania układów elektronicznych.

DI: Jakie korzyści ma klient wybierający Wasze narzędzie, oprócz oszczędności czasu?

GJ: Przede wszystkim zmniejszenie ryzyka związanego z zatrudnieniem niewłaściwej osoby i wprowadzeniem błędów do kodu produkcyjnego. Kolejna korzyść to obiektywność oceny, pomagająca odeprzeć oskarżenia o praktyki dyskryminacyjne, a także pomagająca zbudować pozytywny obraz zatrudniającego. Kompetentni kandydaci chętnie podchodzą do jasno zdefiniowanego automatycznego testu kompetencji, bo to daje im pewność, że są oceniani merytorycznie, a nie np. na podstawie ubioru, płci lub czyjegoś widzimisię.

>> Czytaj też: Dwa polskie startupy nominowane do nagród The Europas

Grzegorz Jakacki - jeden z twórców Codility.com
fot. - Grzegorz Jakacki - jeden z twórców Codility.com
DI: Wygraliście w swojej kategorii w konkursie The Europas. Jaki był poziom prac w tym konkursie?

GJ: TheEuropas to konkurs dla działających firm, nie zgłaszaliśmy do niego konkretnej pracy czy portfolio. Najpierw w publicznym głosowaniu internauci wybierają pięć firm w każdej kategorii konkursowej. Jury złożone z niezależnych ekspertów powołanych przez portal TechCrunch wyłania zwycięzcę z finałowej piątki. W finale konkursu TheEuropas Codility konkurowało z firmami Bijk.com, Gosquared.com, Pagedo.com, PlayNice.ly oraz Zendesk. To są poważne i bardzo udane biznesy produkujące świetne serwisy. Gratulujemy ich twórcom.

DI: Co zyskujecie dzięki zwycięstwu w plebiscycie organizowanym przez TechCrunch?

GJ: Motywację. Po raz kolejny wyróżniono nas jako jeden z czołowych europejskich startupów. Przypomnijmy, że w roku 2009 wygraliśmy konkurs Seedcamp, a na początku roku 2010 prestiżową nagrodę Smarta 100 dla stu najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw brytyjskich. Nagroda TheEuropas jest o tyle ważna, że w pierwszej fazie na kandydatów głosują internauci.

Sonda
Czy polskie startupy mają jeszcze szansę coś osiągnąć w Europie?
  • tak
  • tak, ale jeszcze nie teraz
  • nie, ze względu na biurokrację
  • nie, ze względu na brak potencjału
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

DI: Dlaczego w The Europas było tak mało polskich projektów?

GJ: Na przykład dlatego, że wynajmując pokój biurowy w Polsce, przedsiębiorca musi wypełnić sześciostronicowy formularz na podstawie pięciu stron nieudolnie napisanej instrukcji. W formularzu musi, między innymi, podać adres swojego ZUS-u, swojego urzędu skarbowego oraz odpowiedniej jednostki GUS, a także imię matki oraz imię ojca. Jeżeli rząd nie zabierze się za reformę nieudolnej i gnuśnej administracji, która zamiast wspierać przedsiębiorców, zwala na nich robotę, to w przyszłym roku w TheEuropas nie będzie ani jednego polskiego projektu.

DI: Który startup jest godzien uznania, a takowego nie otrzymał?

GJ: Kibicowaliśmy serwisowi ServerDensity.com. ServerDensity to nowatorskie narzędzie do monitorowania serwerów, pozwalające na bardzo wygodny i dokładny wgląd w historię pracy serwera. Sami z niego korzystamy.

DI: Najbliższy czas to pompowanie pieniędzy w marketing?

GJ: My nie pompujemy pieniędzy w marketing. Strategia Codility opiera się przede wszystkim na zapewnieniu, że nasz produkt ma najwyższą jakość w aspektach merytorycznych. Nasz sukces oparty jest przede wszystkim na organicznym wzroście sprzedaży internetowej napędzanym przez rekomendacje zadowolonych klientów.

DI: Jakiś czas temu współpracowaliście z Humanway, prezentując narzędzie do rekrutacji programistów. Jak dziś wygląda ta współpraca?

GJ: Współpraca z HumanWay trwa i rozwija się bardzo dobrze. Przypomnijmy, że HumanWay.pl był pierwszym serwisem, z którym rozpoczęliśmy współpracę polegającą na połączeniu serwisów typu ATS (zarządzanie procesem rekrutacji) z serwisem Codility. Wdrożenie pilotażowe okazało się bardzo pomyślne, w roku 2011 planujemy integracje z podobnymi serwisami obsługującymi inne rynki.

DI: Czego się obawiacie po zwycięstwie w The Europas?

GJ: Nie obawiamy się niczego, strach to złe uczucie. Wietrzymy pewne zagrożenia, w tym momencie najbardziej skupiamy się na wbudowaniu w Codility technologii dystansujących przed goniącą nas konkurencją.

>> Czytaj też: FashionStyle - startup o modzie spod rąk 18-latki

DI: Czy powstały już konkurencyjne projekty, oferujące taką samą lub bardzo podobną usługę?

GJ: Tak, latem tego roku pojawiły się podobne serwisy, np. CodeBoffin, CodeAssess czy InterviewStreet, niektóre wprost deklarują, że próbują naśladować nasze rozwiązanie. To nam pochlebia!

DI: Narzędzie Codility jest skierowane na globalny rynek. Z którego kraju jest najwięcej klientów lub klienci którego kraju dają największy przychód? Jak na tym tle jawią się klienci z Polski?

GJ: Nasze największe źródło klientów, zarówno w liczbie, jak i przychodzie, to Stany Zjednoczone. Klienci z Polski stanowią kilka procent naszej puli, zazwyczaj wybierają tańsze plany subskrypcyjne, ale doświadczenie pokazuje, że stosują Codility konsekwentnie i zakup przynosi im wymierną korzyść.

DI: Dlaczego nie skupiliście się na lokalnym, polskim rynku ze swoim przedsięwzięciem?

GJ: Bo produkt od samego początku był produktem globalnym. Pierwszymi klientami Codility były firmy chińskie, skandynawskie i amerykańskie. Rynek polski funkcjonuje dla Codility jako fragment rynku globalnego. Z Polski pochodzi natomiast technologia, Codility stworzyli od podstaw absolwenci Uniwersytetu Warszawskiego, a tak się składa, że wszyscy programiści pracujący nad Codility to laureaci międzynarodowych konkursów informatycznych.

DI: Jaki jest Wasz klucz do sukcesu?

GJ: Jakość.

DI: Co moglibyście doradzić startupom, które dopiero wchodzą na rynek - w jaki sposób powinny działać, szukać klientów, pieniędzy, wsparcia know-how?

GJ: To temat-rzeka! Podstawowa rada - nawiązywać kontakty z ludźmi, wyłuskiwać tych, którzy są godni zaufania, zapraszać ich do współpracy, np. na zasadzie doradztwa w zamian za ułamkowe udziały. Warto szukać też doradców poza Polską, w miejscach, gdzie przedsiębiorczość IT jest bujniejsza, gdzie łatwiej o kapitał i klientów - w Londynie, Berlinie, Bostonie, Dolinie Krzemowej.

DI: Czy rozważacie możliwość wchłonięcia Codility przez jakieś dużego gracza z rynku rekrutacji?

GJ: Jest to jedna ze strategii, które bierzemy pod uwagę.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl



Ostatnie artykuły:





fot. Freepik




fot. Freepik



fot. DALL-E