Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Bzdura roku! Getty Images twierdzi, że może pobierać opłaty za korzystanie z domeny publicznej - AWI

02-08-2016, 09:54

Dzieła żyjącego twórcy należą do domeny publicznej, a Getty Images ma prawo domagać się pieniędzy za korzystanie z dzieł w domenie publicznej - tak "błyskotliwą" argumentację przedstawił serwis Getty Images w odpowiedzi na miliardowy pozew fotografki Carol Highsmith. Trudno uwierzyć, że ktoś publicznie głosi takie bzdury.

To kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".
* * *

Miliardy pozew autorki zdjęć

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, że Getty Images może zapłacić nawet miliard dolarów za copyright trolling. Jak do tego doszło? Otóż serwis Getty Images postanowił zażądać 120 dolarów od pewnej fundacji, która rzekomo wykorzystała zdjęcie pobrane z serwisu z fotkami. Problem w tym, że fundacja była prowadzona przez... autorkę tego właśnie zdjęcia, znaną fotografkę Carol M. Highsmith.

Co więcej, ta autorka przekazała sporne zdjęcie (i tysiące innych) na rzecz Biblioteki Kongresu do bezpłatnego wykorzystania. Serwisy Getty Images i Alamy wykorzystały to zdjęcie i zaczęły traktować jak swoje własne. Domagały się pieniędzy od różnych ludzi, którzy rzekomo naruszyli ich prawa wykorzystując zdjęcie bezprawnie. 

Carol M. Highsmith była do tego stopnia zdegustowana tym zachowaniem, że postanowiła pozwać Getty Images. W pozwie wskazano, że serwis wykorzystał wiele jej zdjęć bez podania autorstwa. Odszkodowanie z tego tytułu może sięgnąć nawet miliarda dolarów

Getty Images wie lepiej co jest domeną publiczną?

Serwis Getty Images opublikował już oświadczenie w odpowiedzi na pozew Carol M. Highsmith. Serwis uważa, że pozew znanej fotografki jest "oparty na licznych nieporozumieniach", które niebawem powinny być wyjaśnione. Niestety jeśli przeczytamy o tych "nieporozumieniach" to szybko możemy dojść do wniosku, że Getty Images jeszcze nie zrozumiał powagi sytuacji. 

W oświadczeniu Getty Images czytamy:

Omawiane treści stanowią część domeny publicznej od wielu lat. Standardową praktyką bibliotek obrazów jest dystrybuowanie i dostarczanie dostępu do treści w domenie publicznej i warto zauważyć, że dystrybuowanie i dostarczanie dostępu do treści w domenie publicznej jest czymś innym niż przypisywanie sobie jej własności. 

Tutaj Getty Images poważnie się myli, ponieważ zdjęcia Carol M. Highsmith nie stanowią domeny publicznej. Ta autorka po prostu przekazała swoje zdjęcia na rzecz Biblioteki Kongresu, aby ludzie mogli z nich korzystać bezpłatnie i pod warunkiem podania autorstwa. To ogromna różnica i w pozwie przeciwko Getty Images ten argument został podniesiony. Czy prawnicy Getty jeszcze nie czytali pozwu?

Również na stronach Biblioteki Kongresu zaznaczono, że autorką zdjęć jest Carol M. Highsmith. Nie ma też żadnych wzmianek o zrzeczeniu się praw i znajdziemy tam ostrzeżenia, że Biblioteka Kongresu nie może sama z siebie udzielać pozwolenia na wykorzystanie tych materiałów. 

Można powiedzieć, że Carol M. Highsmith zastosowała licencję podobną do Creative Commons. Całkiem niedawno pisaliśmy o tym, że organizator pewnego festiwalu zapłacił fotografowi, którego zdjęcie na licencji CC zostało wykorzystane bez podania autorstwa. Pod pewnymi względami spór pomiędzy Getty Images i Carol Highsmith jest podobny do sporów o naruszenia wolnych licencji.

Getty Images: uprawniony do zarabiania?

Należy też pamiętać, że błąd Getty Images nie polegał wyłącznie na rozpowszechnianiu zdjęcia bez podania autorstwa. Ten serwis próbował aktywnie wykrywać "naruszenia" i wysyłał do ludzi wezwania do zapłaty za wykorzystanie zdjęcia. 

W swoim oświadczeniu (uzupełnionym wczoraj) Getty Images również próbuje to wyjaśnić. Niestety serwis tylko się pogrąża. Kolejny cytat z oświadczenia:

Biblioteki obrazków, archiwa i inne firmy przez długi czas kolekcjonowały i agregowały treści z domeny publicznej, inwestując znaczące sumy pieniędzy, czas i zasoby w indeksowanie, archiwizowanie, digitalizowanie i uczynienie treści wyszukiwalną i łatwo dostępną dla ludzi (...) Biblioteki obrazów są uprawnione do pobierania opłat za korzystanie z obrazów w domenie publicznej.

(oryginalne brzmienie ostatniego zdania -  "Image libraries are legally permitted to charge fees for use of images in the public domain"). 

Getty Images znów się myli. Zacytowane powyżej zdanie jest chyba największą bzdurą tego stulecia.

Nikt nie może pobierać opłat za korzystanie z obrazów w domenie publicznej. Getty Images nie ma monopolu na dystrybuowanie tego typu obrazów, nie jest ich właścicielem, nie jest żadnym posiadaczem praw. To oznacza, że można te obrazy pobierać z różnych źródeł, zatem zamieszczenie tego obrazu na tej lub innej stronie nie przesądza o tym, że został on pobrany z użyciem e-usługi od Getty Images. 

Prawdą jest, że serwisy takie jak Getty Images mogą oferować płatne usługi dostępu do dzieł w domenie publicznej. Te serwisy mogą brać pieniądze za korzystanie z e-usług, ale nie daje to prawa do brania pieniędzy za korzystanie z obrazów. Innymi słowy można legalnie zarabiać na domenie publicznej, ale nie można zarabiać na tym, że ktoś inny korzysta z domeny publicznej! Nawet gdyby zdjęcia Highsmith były domeną publiczną (a nie są) to i tak Getty Images nie miałby racji. 

Zawsze byłem przeciwnikiem nadmiernych odszkodowań za prawa autorskie. Mimo to mam nadzieję, że akurat w tej sprawie ktoś zasądzi na rzecz twórcy maksymalne możliwe odszkodowanie. Getty Images powinien natomiast posypać głowę popiołem, przeprosić, przyznać się do wpadki i pójść na ugodę. To byłoby by rozsądniejsze.

Zawłaszczanie domeny publicznej

Absurdalne zachowanie Getty Images jest objawem szerszego problemu, o którym pisaliśmy niedawno przy okazji rzekomych praw do portretu Szekspira z XVII wieku. Podmioty z rynku praw autorskich zaczynają traktować domenę publiczną jako niezagospodarowaną własność intelektualną. Co gorsza, niektóre podmioty dają sobie prawo do zagospodarowania tej domeny publicznej według własnego uznania. Niektórzy ludzie nawet zaczynają wierzyć w to prawo i w ten sposób dziedzictwo ludzkości staje się czyjąś "quasi-własnością intelektualną". Jeśli będziemy pozwalać na takie rzeczy to zmierzamy w stronę kulturowej zapaści. Istnienie domeny publicznej jest niezbędne aby można było stworzyć coś nowego. 

Swoją drogą ciekaw jestem co się stanie, jeśli kiedyś znajdą się dwa podmioty "uprawnione do zarabiania" na jednym dziele z domeny publicznej? Czy Getty Images pozwie kiedyś Fundację Czartoryskich za Damę z łasiczką? A może odwrotnie?

Czytaj: więcej o domenie publicznej w Dzienniku Internautów 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *