Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Bezpłatne e-podręczniki nie są naprawdę otwarte. Znowu coś nie wyszło?

03-09-2015, 12:00

Bezpłatne rządowe e-podręczniki mają sens, jeśli będą otwarte. Niestety 19 nowych e-podręczników to nie są materiały zasługujące na to miano. MEN na razie nie komentuje sprawy, ale chodzi o niespełnienie bardzo ważnej obietnicy dotyczącej zasobów edukacyjnych.

W roku 2012 rząd obiecywał, że w ramach projektu Cyfrowa szkoła powstaną bezpłatne i otwarte e-podreczniki. Nie cieszyło to wydawców tradycyjnych podręczników, którzy dopatrywali się w tym rynkowej patologii (rząd robi bezpłatną konkurencję).

Zwolennicy rządowych e-podręczników zwracali uwagę na istotną otwartość tych zasobów. Jeśli coś jest otwarte, to nie tylko można z tego bezpłatnie korzystać. Otwarte zasoby można modyfikować, przerabiać i udostępniać w ulepszonych wersjach, często nawet komercyjnie. Bezpłatne rządowe podręczniki mają sens tylko wówczas, kiedy będą otwarte. 

Różnie bywało z tą obietnicą otwartości. W ubiegłym roku ukradkiem wycofano zapis o otwartej licencji z rządowego elementarza. W obliczu krytyki Ministerstwo Edukacji Narodowej przywróciło otwartą licencję. To był pierwszy sygnał mówiący o tym, że tak naprawdę rząd może mieć problem ze zrealizowaniem obietnicy "otwartych podręczników". Obawiam się, że może być to problem natury mentalnej. Polskim urzędnikom często trudno się pogodzić z tym, że informacje mogłyby należeć do obywateli, a nie do urzędów czy wybranych firm. 

Nowe e-podręczniki na bakier z otwartością

W ubiegły poniedziałek Ośrodek Rozwoju Edukacji (ORE) poinformował o udostępnieniu  19 nowych e-podręczników do 1 i 4 klasy szkoły podstawowej, 1 klasy gimnazjum oraz 1 klasy ponadgimnazjalnej. Są to podręczniki do matematyki, historii, przyrody, biologii, geografii, informatyki i zajęć komputerowych. Podręczniki są dostępne online i ORE zachwala je jako "największe otwarte zasoby edukacyjne".

Tylko... czy te podręczniki, zawierające ok. 4 tysięcy filmów i 25 tysięcy ilustracji, naprawdę są otwarte?

Koalicja Otwartej Edukacji (KOED) przyjrzała się tym materiałom i stwierdziła, że są one źle przygotowanym zasobem treści, którego nie da się zmienić, dostosować do potrzeb uczniów czy uzupełnić. Według KOED wszystkie 19 e-podręczników, udostępnionych w sieci, są wypełnione różnorodnymi treściami, co do których prawa autorskie są zastrzeżone lub których licencje nie dają pełnej swobody korzystania.

Przykładowo e-podręcznik do historii „wspóln@historia” zawiera liczne treści multimedialne, których wykorzystanie poza serwisem epodreczniki.pl wymaga zakupu odrębnych licencji od firmy ContentPlus. Przeglądając e-podręcznik często widzimy wzmiankę o licencji CC, ale jeśli sprawdzimy rodzaj licencji to przekonamy się, że wykorzystanie komercyjne nie jest dozwolone. Są też zdjecia z iStockphoto, opisane jako "tylko do użytku edukacyjnego". Również e-podręcznik do języka polskiego zawiera nagrania audio i wideo, udostępniane na licencji, która nie pozwala na ich komercyjne wykorzystanie.

Święty Hieronim Piszący
Informacje o obrazie: Św. Hieronim piszący, obraz Carvaggia.  

To inaczej miało być...

- Państwo miało stworzyć otwartą alternatywę dla treści zamkniętych, dającą z jednej strony pewność prawną nauczycielom, rodzicom i uczniom co do możliwości wykorzystania i modyfikowania materiałów edukacyjnych; z drugiej możliwość budowania przez wydawców nowych modeli biznesowych – mówi Alek Tarkowski, wiceprzewodniczący KOED i dyrektor Centrum Cyfrowego Projekt: Polska.

KOED nie chce tylko krytykować ministerstwa. Organizacja deklaruje chęć udzielenia ministerstwu pomocy przy dostosowaniu podręczników do wymogów prawdziwej otwartości. 

Sonda
Czy rządowe e-podręczniki powinny być w pełni otwarte?
  • tak
  • nie
  • nie rozumiem o co chodzi
wyniki  komentarze

Co ważne, brak prawdziwej otwartości będzie przeszkodą nie tylko dla wydawców, którzy chcieliby stworzyć własne wersje podręczników. Przykładowo nauczyciele korzystający z e-podręczników nie będą mieli pewności, czy mogą swobodnie wykorzystywać ich treści. Będą musieli zastanawiać się nad warunkami licencyjmi poszczególnych zasobów. Instytucje takie jak uniwersytety trzeciego wieku, biblioteki i muzea, a także organizacje pozarządowe, też nie będą mogły wykorzystywać w swojej pracy e-podręczników bez uzyskania dodatkowych licencji.

Dziennik Internautów zwracał się do Ministerstwa Edukacji Narodowej z prośbą o komentarz w tej sprawie. Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnego oświadczenia.

Czytaj także: Rewolucja w nauczaniu informatyki. Programowanie od pierwszych klas, sterowanie robotami i co jeszcze?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. HONOR








fot. Freepik



fot. ING