Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Aktualizacja: E-podręczniki to jeszcze nie postęp. Szkoła bez podręcznika... to jest postęp!

01-08-2012, 13:11

Wydawcy podręczników szkolnych mają żal do Ministerstwa Edukacji Narodowej o to, że pracuje ono nad darmowymi e-podręcznikami. Problem można rozwiązać dość łatwo - znieśmy obowiązek korzystania z podręczników w klasach. Edukacja na tym skorzysta, a wydawcy nie będą mieli podstaw do pretensji. W aktualizacji dodaliśmy kilka słów od MEN.

Dziennik Internautów wspominał już o tym, że w ramach programu "Cyfrowa Szkoła" mają powstać także e-podręczniki oraz inne zasoby edukacyjne dla nauczycieli. Zareagowali na to wydawcy, którzy mówią o ataku na ich rynek i nawet o "naruszeniu prawa".

Można o tym poczytać w Gazecie Wyborczej. Wydawcy grożą nawet pozwem sądowym, bo z jakiegoś powodu uznali, że na rynku nie mogą istnieć darmowe alternatywy dla ich produktów. Ich zdaniem polska edukacja musi ściśle wiązać się z przepompowywaniem pieniędzy z kieszeni rodziców do kieszeni wydawców (zob. Następna bitwa o e-podręczniki).

Czytaj: Cyfrowa szkoła: uczniowie dostaną laptopy, ale nie to się liczy

Temat bardzo mnie zainteresował, bo jestem prawdziwym fanem podręczników szkolnych. Nigdy nie przepuszczę okazji, aby je przeglądać, a mam ku temu wiele okazji. Ostatnio miałem w ręce podręcznik do muzyki pewnego znanego wydawnictwa, z którego dowiedziałem się, że zespołem muzycznym możemy nazwać tylko zespół wykonawców liczący do dziewięciu osób (sic!). Fascynujące! Tentet Mulligana najwyraźniej nie jest zespołem muzycznym, nie mówiąc już o większych orkiestrach. 

Podobnych kwiatków w podręcznikach jest więcej, co nie jest żadnym odkryciem. Rzecz jednak w tym, że podręcznik to nie jest zwykła książka. Podręczniki recenzują wybitni specjaliści, potem uzyskują one dopuszczenie Ministerstwa Edukacji Narodowej, a ostatecznie wydawnictwa te stanowią podstawowe źródło informacji dla uczniów. Mimo tych wszystkich recenzji i dopuszczeń nie jest to źródło doskonałe. Szczerze powiedziawszy, to jest dalekie od doskonałości.

Podręczniki są ładne

Z moich podręcznikowych obserwacji wynika też, że jakość podręczników spada, bo bardziej istotny staje się marketing niż wartość podręcznika. Podręczniki stają się coraz bardziej kolorowe i coraz więcej miejsca zajmują różnego rodzaju treści obrazkowe, których wartość merytoryczna może być niska lub żadna.

Ciekawym zjawiskiem jest coś, co osobiście nazwałem "fotografiozą". To choroba polegająca na unikaniu diagramów, wykresów i tabelek. Zamiast nich stosowane są duże zdjęcia z opisami i dymkami, które jednak nie dorównują diagramom pod względem czytelności.

Do szkół wchodzi teraz nowa podstawa programowa i nauczyciele zostali zmuszeni do zmiany podręczników. Ponieważ osobiście znam kilku z nich, naturalnie rozmawialiśmy o podręcznikach. Często stykałem się z opinią, że tak naprawdę żaden z nowych podręczników nie jest dobry. Owszem, wszystkie są ładne...

W tej sytuacji propozycja opracowania podręczników przez prawdziwych specjalistów od przedmiotu brzmi bardzo dobrze. Jest szansa na to, że nowe e-podręczniki powstaną z myślą o skutecznej edukacji, a nie z myślą o sprzedaniu jakiegoś produktu. Ta różnica w motywach bardzo dobrze wróży projektowi.

Irracjonalna zasada

Odezwali się jednak wydawcy, którzy mówią o naruszeniu zasad konkurencji na rynku podręczników szkolnych. Nie bardzo rozumiem dlaczego. Rynek oprogramowania jakoś może funkcjonować pomimo faktu, że istnieją produkty bezpłatne. Istnienie GIMP-a nie zagraża Photoshopowi. Ba! Wielu ludzi nie sięgnie po GIMP-a za żądne skarby, mimo iż jest bezpłatny.

Problem jest gdzie indziej. Wydawcy nauczyli się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej wspiera ich biznes, ustalając jedną zasadę - nauczyciel w klasie powinien stosować jakiś podręcznik, właściwie nie "jakiś", tylko jeden z wydanych przez wydawców i dopuszczonych przez MEN. Ta zasada sama w sobie jest irracjonalna.

Potrzeba narzędzi, nie podręczników

Żyjemy w XXI wieku i dlatego zamiast podręcznika proponuje się e-podręcznik. To jednak nie oznacza postępu. Prawdziwy postęp nastąpi wówczas, gdy uznamy, że nauczyciel powinien posługiwać się najlepszymi możliwymi narzędziami, a to niekoniecznie musi być podręcznik.

Interaktywna gra lub test, wyszukiwarka internetowa, program do tworzenia prezentacji, rzutnik - to wszystko może być narzędziem wspierającym nauczanie i uczenie się. Oczywiście można też użyć tradycyjnej książki, ale dlaczego ta książka ma być kolorowym szmatławcem mającym tylko tę wyższość nad innymi książkami, że została zatwierdzona przez MEN?

Sonda
Podręcznik we wspólczesnej klasie to konieczność?
  • tak
  • nie
  • trudno powiedzieć
wyniki  komentarze

W XXI wieku narzędziem nauczyciela mogłaby być cała przestrzeń informacyjna. Dziś możemy czytać tekst z podręcznika, jutro możemy obejrzeć film na YouTube, pojutrze możemy pobawić się programem symulującym doświadczenia fizyczne. Czy naprawdę podręcznik jest niezbędny?

Podręcznik nie jest niezbędny. On może być najwyżej pomocny, podobnie jak tablica albo duża mapa. Oczywiście ktoś musi produkować tablice i mapy. Tu właśnie dostrzegam rolę wydawców. Oni powinni być jedynie producentami narzędzi dla nauczycieli, a nie dostawcami "jedynych słusznych źródeł wiedzy".

Temat tego tekstu jest nieco mylący. Brak podręcznika nie musi być postępem. Będzie jednak dużym krokiem do przodu ustanowienie pewnego dnia nowej zasady, że obowiązek korzystania ze wskazanych przez ministerstwo książek nie jest konieczny do skutecznej edukacji.

Aktualizacja

Publikacja tego artykułu wywołała reakcję biura prasowego Ministerstwa Edukacji Narodowej, które obiecało przedstawić DI więcej materiałów na temat tworzonych e-podręczników. Przy okazji przedstawiciel MEN Grzegorz Żurawski zwrócił uwagę, że nauczyciel nie ma już obecnie obowiązku korzystania z podręczników.

Grzegorz Żurawski ma 100% racji, choć patrzy on na problem z punktu widzenia ministerstwa, które tworzy prawo. W praktyce szkolnej nauczanie bez podręcznika jest utrudnione choćby z powodu postawy dyrektorów, którzy nie przywykli do dawania nauczycielom zbyt dużej swobody i naciskają na korzystanie z wydawnictw dopuszczonych przez MEN. 

W niniejszym tekście nie twierdziłem, że istnieje obowiązek stosowania podręcznika. Twierdzę natomiast, że polska edukacja w praktyce opiera się na zasadzie, że podręcznik powinien być stosowany. Odrzucenie tej zasady wymaga nie tylko zmiany prawa, ale też dostarczenia odpowiednich narzędzi. To szerszy temat, który dobrze będzie kontynuować. 

Czytaj: Polsce brakuje humanistów, bo kuleje nauczanie matematyki (sic!)


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *