Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Przybyli uzbrojeni oraz w helikopterach. Był to efekt współpracy z amerykańskimi władzami. Nowozelandzki sąd odmówił twórcy serwisu i jego współpracownikom prawa wyjścia za kaucją.

Serwis MegaUpload był jednym z najpopularniejszych miejsc w sieci do wymiany plików, często z naruszeniem praw autorskich. Znikł on jednak w ostatnich dniach z sieci w wyniku działania organizacji antypirackich. Spowodowało to natychmiastową reakcję ze strony grupy Anonymous, która zablokowała dostęp do kluczowych serwisów internetowych amerykańskich instytucji rządowych. Serwis naraził się posiadaczom praw autorskich - w grudniu zeszłego roku pozwał wytwórnię Universal Music Group.

Czytaj także: MPAA pozwie także RapidShare, MegaUpload i DropBoksa?

W czwartek sprawa przeciwko MegaUpload miała kolejny epizod - w Nowej Zelandii zatrzymany został Kim Dotcom, założyciel serwisu. W akcji wzięło udział 76 policjantów, którzy przybyli pod adres jego zamieszkania nawet w helikopterach. Wśród zarzutów stawianych twórcy serwisu są naruszenia praw autorskich i pranie brudnych pieniędzy. Żądanie jego ekstradycji wysunęły Stany Zjednoczone - informuje TorrentFreak.

Następnego dnia rano Dotcom zjawił się przed sądem w Auckland, który rozpatrywał jego sprawę. Odmówiono mu prawa wyjścia za kaucją, co oznacza, że będzie musiał czekać w areszcie na finał rozprawy o ekstradycję. Podobnie rzecz się ma w przypadku trzech innych osób odpowiedzialnych za MegaUpload.

Sam Dotcom utrudniał zatrzymanie, aktywując różnego rodzaju zabezpieczenia w swojej posiadłości. Gdy policji udało się je już zneutralizować, zabarykadował się w jednym z pokoi.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: TorrentFreak